- Zachowaliśmy się jak doświadczony bokser, który przez całą walkę przyjmuje ciosy, ale kontroluje jej przebieg i w decydującym momencie wyprowadza trzy nokautujące uderzenia. W końcu pokazaliśmy mądrość i dojrzałość, których zabrakło choćby w meczach z Cracovią i Lechią. Tam chcieliśmy cały czas atakować i iść do przodu, co obróciło się przeciwko nam. Czasem trzeba wyczuć moment do ataku, poczekać na dogodną okazję - podkreślał po sobotnim meczu z Pogonią napastnik Lecha Dawid Kownacki.
Stawka spotkania w Szczecinie była ogromna. Kolejorza czekała druga osłona „trójmeczu”, który może zadecydować o losach mistrzostwa. Po porażce 0:1 w Gdańsku w zeszłym tygodniu drużyna Macieja Skorży mierzyła się z Pogonią, która przeskoczyła ich w tabeli. W następnej kolejce, podbudowana wysoką wygraną i powrotem na ligowy szczyt, podejmie trzeci w tabeli Raków.
Pierwsza połowa nie zapowiadała wielkich emocji. Zabrakło w niej choćby jednego celnego strzału, Pogoń dwa razy uderzała obok bramki, Lech trzykrotnie. Po przerwie Kolejorz wykazał się jednak znakomitą skutecznością. Pięć prób, wszystkie celne, z czego trzy trafiły do siatki - wszystkie pomiędzy 70. a 76. minutą. Dwie bramki zdobył zmierzający w kierunku korony króla strzelców (13 goli w tym sezonie) Mikael Ishak, jednego dołożył Kownacki, który wywalczył jeszcze rzut karny.
Po wygranej Rakowa z Wisłą Płock (2:0) na górze tabeli jest bardzo ciasno. Lech ma tylko punkt przewagi nad Pogonią i trzy więcej od zespołu Marka Papszuna. Ewentualna wygrana częstochowian w nadchodzącej kolejce namieszałaby w tabeli jeszcze bardziej. Nawet remis sprawi, że Lechowi trudno będzie uciec grupie pościgowej. Zapowiada się fascynująca walka o tytuł do samego końca sezonu.
O obronie mistrzostwa nie marzą już nawet kibice Legii. W piątek jednoznacznie dali do zrozumienia Dariuszowi Mioduskiemu, co sądzą o jego decyzjach i sposobie zarządzania klubem. Właścicielowi i prezesowi Legii poświęcili dwie oprawy, okolicznościowe czarne koszulki z hasłem „Mioduski WON” i przemarsz pod stadion, w ramach którego nie zabrakło nawet taczki gotowej do wywiezienia go jak najdalej od Łazienkowskiej.
Mimo niezwykle napiętej atmosfery Wojskowym udało się wygrać - dopiero po raz siódmy w 22. meczu ligowym tego sezonu. Nawet przy beznadziejnej grze Wisły Kraków nie było o to jednak łatwo.
Mimo dużej przewagi legionistów (17 strzałów, z czego pięć celnych przy jednej celnej próbie wiślaków) po upływie regulaminowego czasu gry utrzymywał się wynik 1:1. Goście zdobyli bramkę w kontrowersyjnych okolicznościach, Konrad Gruszkowski wykopał piłkę spod ręki Cezarego Miszty. Choć według przepisów bramkarz trzymający piłkę pomiędzy ręką a polem gry kontroluje ją i nie może być atakowany, sędzia Piotr Lasyk gola uznał, a wóz VAR ze Zbigniewem Dobryninem na czele nie zainterweniował.
- Na powtórce było widać, jak Czarek trzyma piłkę. Jedno jest pewne, miał ją pod ręką. Żeby była jasność, nie zmierzam do tego, że tam powinien być faul. Ale gdyby taka sytuacja przydarzyła się nam, to debata na ten temat trwałaby kilka miesięcy. O tyle dobrze, że tu sędziowie będą mieli spokój... - ironizował Aleksandar Vuković.
Trzy punkty Legii uratował w ostatnich sekundach spotkania Mateusz Wieteska, który najlepiej odnalazł się w polu karnym po stałym fragmencie gry.
- Bardzo tego potrzebowaliśmy. Zasłużyliśmy na zwycięstwo. Mam nadzieję, że skieruje nas ono na właściwą drogę - podkreślił Wieteska.
Mimo wygranej legioniści nadal okupują miejsce w strefie spadkowej. Znalazła się tam też Wisła, której kibice mają coraz mniej powodów do optymizmu. Po przerwie zimowej Biała Gwiazda zdobyła na razie zaledwie punkt, a kolejne mecze rozegra z Lechią, Lechem i Pogonią.
ZOBACZ TEŻ:
- Najpiękniejsze polskie WAGs. One będą wspierać naszą drużynę[ZDJĘCIA]
- Wymowny gest Polaka po bramce. Rosyjska telewizja go nie pokazała [WIDEO]
- Kompromitacja FIFA. Zamiast Rosji zawiesiła... dwa kraje z Afryki
- Moskwa najbezpieczniejszym miejscem dla Polaków? Tak uważa Boniek
- Mioduski boi się kibiców Legii? Zareagował na groźby
- Vuković o powrocie do Legii: Mogę się poparzyć, ale płonie mój dom
Najlepiej zarabiający piłkarze Legii Warszawa. Milionerzy na...
