Po bankructwie domu mody Christian Lacroix, także Prada, Gianfranco Ferre czy Valentino mają coraz większe problemy ze zdobyciem finansowania.
Ich kłopoty pogłębia spadek sprzedaży artykułów luksusowych na całym świecie - napisała Rzeczpospolita.
Branża luksusowa zawsze bardzo szybko odczuwa wszelkie zawirowania na rynku finansowym. Ostatnie załamanie miało miejsce po 11 września 2001 r. Chociaż jeszcze na początku roku wiele firm twierdziło, że obecny kryzys nie wpłynie na ich pozycję i nie zmniejszy sprzedaży, szybko okazało się inaczej.
<!** reklama>W marcu upadłość ogłosił Christian Lacroix - sprzedaż kolekcji jesiennej była niższa o 35 proc. niż przed rokiem, a firma zanotowała 14 mln dol. straty przy przychodach na poziomie 30 mln dol.
Problemy mają także inni. Louis Vuitton zrezygnował z otwarcia flagowego butiku w Tokio, z kolei Chanel zwolni 250 pracowników. Kłopoty ma też Versace - sprzedaż grupy w pierwszym kwartale spadła o 13 proc. IT Holding, do którego należy marka Gianfranco Ferre, też balansuje na krawędzi bankructwa.
Kłopoty firm nie dziwią - w czasach dekoniunktury chętnych na zakupy butów czy toreb za kilkaset euro jest znacznie mniej. Coraz więcej towarów sprzedawanych jest więc na wyprzedażach i w outletach, 70 proc. taniej niż w butikach, co szybko przekłada się na kondycję luksusowych marek. A to dopiero początek zawirowań w branży luksusowej. Brytyjski fundusz inwestycyjny Permira, główny udziałowiec Valentino Fashion Group, zażądał rozpoczęcia negocjacji w sprawie warunków dalszego finansowania firmy, do której należy choćby marka Hugo Boss. Według nieoficjalnych źródeł grupa jest już zadłużona na 2,5 mld euro, dlatego może mieć duże problemy ze zdobyciem kolejnych kredytów. Permira kupiła Valentino w 2007 r., płacąc 2,7 mld euro, i była to największa w historii tego typu transakcja w branży luksusowej.
Prada też niedawno z trudem zakończyła rozmowy z bankami, ale w zamian za zgodę na finansowanie przez dwa kolejne lata musiała przedstawić plan reorganizacji. Firma jest już zadłużona na 600 mln euro.
Nadzieję na przetrwanie najtrudniejszego okresu niespodziewanie mogą dać firmy chińskie. Guangzhou Jiansheng Trading jest zainteresowany przejęciem za ok. 200 mln euro marki Pierre Cardin, która w ostatnich latach mocno podupadła Polski rynek zawirowania w świecie mody wydają się przynajmniej na razie omijać. – Jak dotąd na szczęście kryzysu nie odczuwamy, a wyniki pierwszego kwartału są na poziomie ubiegłorocznych. Problemy wielu polskich marek z wyższej półki i mniejsza oferta w ich sklepach spowodowała nawet, że obserwujemy napływ nowych klientów - mówi Marcin Powierza, dyrektor zarządzający Powierza Family Company sprzedającej w Polsce Max Marę, Coccinelle i Pollini.(Rzeczpospolita)