https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marka ciągle w dobrej cenie

Paweł Antonkiewicz
- Niemiec najpierw patrzył nam na ręce, a potem uznał, że blachy możemy robić w Polsce sami - mówi Jarosław Włodarczyk, zajmujący się rekonstrukcjami blacharki starych samochodów.

- Niemiec najpierw patrzył nam na ręce, a potem uznał, że blachy możemy robić w Polsce sami - mówi Jarosław Włodarczyk, zajmujący się rekonstrukcjami blacharki starych samochodów.

<!** Image 2 align=none alt="Image 179805" sub="Fot. Paweł Antonkiewicz/Archiwum">Co to za marka Borgward?

Kiedyś znana w Niemczech, produkująca początkowo tylko samochody osobowe. Bardzo popularna była mała trzykołówka Goliath Pionier, potem powstawały jej pierwsze luksusowe auta, jak Hansa 3500 Privat. W czasie wojny produkowała opancerzone samochody dostawcze i transportery gąsienicowe, a później ciężarówki. Najsłynniejszy był jednak wytwarzany od 1954 do 1962 roku samochód Borgward Isabelle Coupe, uznany za najnowocześniejszy pojazd niemiecki, konkurujący wówczas z mercedesem. Na rynek trafiło ich 200 tysięcy - w tym tylko 17 sztuk cabrio! - a także modeli P 100, Arabella i Aleksander, ale firma, mimo że była wypłacalna, upadła.

<!** Image 3 align=none alt="Image 179806" sub="Fot. Paweł Antonkiewicz/Archiwum">To Isabelle coupe jest modelem, który rekonstruuje Pan od kilku lat?

U nas jest on nieznany, ale w Niemczech i w kilku innych krajach jest bardzo ceniony przez kolekcjonerów, bo to był naprawdę dobry samochód. Pierwsze modele miały czterocylindrowy silnik o pojemności 1,5 litra, a w skrzyni biegów, głowicach cylindrów i w innych częściach stosowano stopy aluminium i inne nowatorskie rozwiązania.

<!** Image 4 align=none alt="Image 179807" sub="Fot. Paweł Antonkiewicz/Archiwum">Miarą popularności, między innymi, jest cena. Ile dzisiaj trzeba dać za Isabellę?

Nie mniej jak 50 tysięcy euro.

Gdzie są tacy klienci?<!** reklama>

Głównie w Niemczech, ale też w Anglii, Belgii, Holandii, Szwajcarii i Grecji. To są prawdziwe fancluby, podobnie, jak innych marek. Tam też trafiają samochody z naszego warsztatu.

Ile ich było?

Na razie 40, ale pewnie będzie więcej, bo chętnych nie brakuje.

Skąd macie stare samochody?

Szukają ich głównie kolekcjonerzy tam, gdzie były popularne. Blacha w najlepszym stanie jest z Kalifornii i stanu Oregon w USA, gdzie jej zachowaniu sprzyja ciepły i suchy klimat. Modele z Europy są w fatalnym stanie, w znacznym stopniu przeżarte rdzą, bo to i morski klimat, i wilgoć, a zimą sól na drogach... Blacharka nie ma oryginalnych części zamiennych i wszystko trzeba rekonstruować ręcznie. A robimy modele coupe i przerabiamy je też na cabrio.

Jak długo trwa rekonstrukcja blachy Isabelli?

Razem z malowaniem minimum 800 godzin, czyli 5 miesięcy pracy. Potem drugie tyle i jeszcze trochę trwa wyposażanie samochodu, ale my się już tym nie zajmujemy. Tu już łatwiej o oryginalne detale, ale wiele pracy mają mechanicy, stolarze artystyczni, tapicerzy.

Niemcy i bogaci kolekcjonerzy to wymagający klienci. Jak Pan ich zdobył?

Odebrałem dobrą szkołę, najpierw u Zdzisława Cieślikiewicza w Paterku, potem z kolegą sam „rekonstruowałem” małe i duże polskie fiaty, a potem pomógł mi przypadek. Jechaliśmy z Niemiec, na drodze spotkaliśmy Polaka, który miał kłopoty z samochodem. Pomogliśmy mu, a on zapytał się, czy nie zrobilibyśmy czegoś dla pewnego Niemca, który szuka blacharza. Pojechaliśmy, popracowaliśmy przy starym samochodzie, a Niemiec po skończeniu roboty zaproponował współpracę. Przeszliśmy parę praktycznych szkoleń, jak spawać, kształtować blachę i jak uzupełniać ubytki cynowaniem. Byliśmy gotowi, aby podjąć pierwsze zlecenia w domu.

Jak Pan wspomina to terminowanie w niemieckim warsztacie?

Momentami było denerwujące, bo Niemiec - doskonały teoretyk, który wiedział, czego chce - dosłownie siedział nam na plecach, w warsztacie też był inny ordnung niż u nas, ale to miało sens. Czasem śmieję się, że teraz jestem bardziej wymagający od naszego Niemca, od lat wspólnika. Najpierw patrzył nam na ręce, a potem jednak uznał, że blachy możemy robić w Polsce sami.

Nie nudzi praca przy jednym modelu?

Robiliśmy też mercedesy: SL 190 i ponton 220S cabrio, z tych samych lat, co Isabelle. Teraz dla klienta z Torunia jest gotowy jaguar z 1946 roku.

A co się marzy?

Chorch, mercedes 540K cabrio. Podziwiam takie modele co roku na Techno Classic Essen, imprezie dla kolekcjonerów starych, pięknych samochodów. W tym roku w halach na 10 hektarach było ponad 2,5 tysiąca aut, niektóre w cenie ponad milion euro. Cuda!

Jarosław Włodarczyk, mieszkaniec Rozwarzyna

Blacharz samochodowy specjalizujący się w rekonstrukcji zabytkowych pojazdów. Większość z nich to niemieckie samochody marki Borgward, ale z jego warsztatu wyszły też mercedesy SL 190, ponton 220S cabrio, a ostatnio jaguar z 1946 roku. Miłośnik sportu, który w miarę wolnego czasu uprawia czynnie - gra w piłkę nożną i tenisa stołowego. Stały bywalec Techno Classic Essen - największej na świecie imprezy miłośników starych samochodów.


Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski