https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pesymiści z dziada pradziada

mwmedia
„Zmartwienie jest jak ciśnienie krwi: musi być na pewnym poziomie, żeby podtrzymywać życie, ale jeśli zbytnio wzrośnie, może zabić. Najcięższa postać zmartwienia przypomina natręta, który podstępnie i niedostrzegalnie wciska się w zakamarki umysłu”.

„Zmartwienie jest jak ciśnienie krwi: musi być na pewnym poziomie, żeby podtrzymywać życie, ale jeśli zbytnio wzrośnie, może zabić. Najcięższa postać zmartwienia przypomina natręta, który podstępnie i niedostrzegalnie wciska się w zakamarki umysłu”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 164182" sub="Fot. Thinkstock">„Nieproszony dręczy najbardziej negatywnymi wizjami wydarzeń, niszczy radość płynącą z posiadania rodziny, przyjaciół, zdrowia i sukcesów. A wszystko dlatego, że zaczynamy żyć w strachu o to, co złego może się nam przytrafić” - napisał znany psychiatra Edward Hallowell.

Zamartwianie się jest przypadłością ludzi na całym świecie. Około 25 proc. obywateli USA przeżywa w jakimś momencie zaburzenia lękowe. Większość ludzi, nawet ci zrównoważeni, ma tendencję do pesymistycznego reagowania w chwilach życiowych kryzysów.

Istnieje wiele odmian martwienia się - może ono towarzyszyć nieśmiałości, depresji, zaburzeniom lękowym, nerwicom, pourazowym zaburzeniom stresowym. Martwienie się jest złożoną odmianą lęku i jak każda postać lęku wymaga terapii. Wiele osób umiejscawia źródło zmartwienia na zewnątrz, podczas gdy tak naprawdę jest ono wewnątrz człowieka i wynika z jego psychiki i sposobu myślenia. Taki rodzaj myślenia wzmaga poczucie bezsilności i podatności na zranienia emocjonalne, stając się w niedługim czasie trudnym do wytrzymania. Paradoks polega na tym, że stan psychiczny zamartwiającego się nie poprawia się nawet wtedy, gdy na zewnątrz wszystko jest w porządku.

Martwienie się jest procesem ciągłym - umysł martwiącego się jest w stałym napięciu. Taki człowiek nie jest w stanie odprężyć się i otworzyć na dobre wiadomości, szczęśliwe chwile i przyjemności. Jego układ nerwowy jest ciągle w stanie pełnej gotowości i nieustannie wytwarza mnóstwo adrenaliny - a to nie jest dobre dla zdrowia psychicznego ani fizycznego.

<!** reklama>

Prawdopodobnie wielu z nas urodziło się już z tendencją do zamartwiania się. Autonomiczny układ nerwowy takich ludzi pracuje na wyższych obrotach, mają oni wyższy poziom ciśnienia krwi, puls i poziom oddechu. Przejawiają także mniejszą wrażliwość na naturalne substancje niwelujące stres, produkowane przez mózg, dlatego walka ze stresem jest dla nich trudniejsza niż dla tych, którzy są na te modulatory wrażliwsi.

Edward Hallowell opisuje w swojej książce pionierskie badania przeprowadzone w 1996 roku, pokazujące związek pomiędzy jednym z genów (SLC6A4) a skłonnością do przeżywania niepokoju, lęku, pesymizmu i negatywnego myślenia.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski