Dwa podstawowe problemy mają mieszkańcy podtapianych domów w gminie. Pierwszy to niepokój przez roztopami. Drugim jest zmartwienie brakiem pieniędzy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 167653" sub="Jak zapewniają specjaliści, woda w Noteci opada, choć dla mieszkańców ten spadek jest zdecydowanie za wolny / Fot. Jarosław Hejenkowski">Przewodniczący Rady Miejskiej Tadeusz Grupa był niedawno za Łabiszynem. Zauważył, że tam woda jest znacznie niżej niż w Pakości.
- To wynika z ochrony Warty i Odry. Wysoka woda w Noteci jest przez kogoś sterowana - podejrzewa przewodniczący, ale gorąco zaprzeczają temu bydgoscy specjaliści, którzy w ubiegłym tygodniu wyjaśniali radnym meandry hydrologii.
Mają oni tylko połowicznie krzepiące wieści. Woda powoli opada. Ale nie ma i raczej nie będzie sposobu, aby zapobiec kolejnym powodziom.<!** reklama>
- Nie mamy technicznych możliwości, aby zapobiec tej sytuacji
- przyznaje Marian Górecki z Urzędu Wojewódzkiego.
Sama dokumentacja na poprawienie przepustowości Noteci od Pakości do Łabiszyna kosztować ma 800 tysięcy złotych. Roboty to już kwestia kilku jeśli nie więcej milionów. Bowiem pogłębienie rzeki o jeden metr sześcienny kosztuje od 50 do 150 złotych.
Pogłębianie rzeki to jednak daleka przyszłość. Dla właścicieli podmywanych domów oraz zalanych łąk najważniejszy jest dzień dzisiejszy, bo straty będą wielkie.
- Znajomy hodowca bydła z Wojdala mówi, że będzie musiał zlikwidować stado, bo wszystkie łąki są zalane i nie będzie w stanie wykarmić zwierząt - mówi Tadeusz Grupa.
Władze gminy przyznają, że samorząd nie jest w stanie zapewnić mieszkańcom odszkodowań na odpowiednim poziomie.
- Nie mamy środków na wypłatę takich świadczeń. Gmina i tak podjęła działania ponad zakres, jaki mogła - tłumaczy burmistrz Wiesław Kończal.
Dotąd samorząd na walkę z powodzią wydał 38 tys. zł. Do ratusza wpłynęło 30 zgłoszeń o zalaniach i podtopieniach, a do pakoskiej pomocy społecznej 8 wniosków o pomoc finansową.
Tymczasem przedłużający się kryzys sprawia, że niektórym zaczynają puszczać nerwy. Radny Mariusz Augustyn relacjonuje, że urzędnik ratusza mieszkańcom Ludkowa pytającym, co mają robić, aby nie zalewało im domów, odpowiedział, że...mają je przenieść.
- Tym ludziom marnuje się dorobek życia, więc taka odpowiedź jest nie na miejscu - mówi rajca, a burmistrz obiecuje wyjaśnić tę sprawę.