Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Peregrynacje z własną kołdrą

Redakcja
Nocleg w jednym pokoju z właścicielem motelu i jego rodziną? Dziś skandal nie do pomyślenia, w minionych wiekach norma. Dawniej podróżowanie było cenioną szkołą przetrwania.

Nocleg w jednym pokoju z właścicielem motelu i jego rodziną? Dziś skandal nie do pomyślenia, w minionych wiekach norma. Dawniej podróżowanie było cenioną szkołą przetrwania.

<!** Image 2 align=none alt="Image 152067" sub="Fot. Tadeusz Pawłowski">Rozmowa z dr ALDONĄ OSSOWSKĄ-ZWIERZCHOWSKĄ o podróżach edukacyjnych polskiej szlachty

Jak podróżował po XVI-wiecznej Europie młody polski magnat?

Jego peregrynacja miała spełniać przede wszystkim cele edukacyjne. Nie mógł podróżować sam i być zdanym na przypadek. Jechał więc z nim długi orszak wozów pełnych sprzętu i służby, w którym znajdowali się również ochmistrzowie, dbający o to, by wszystkie cele podroży założone przez ojca zostały spełnione.

<!** reklama>Jakie cele?

Celem edukacyjnym było dotarcie do odpowiedniego uniwersytetu, natomiast celem dyplomatycznym - spotkanie, dzięki listom polecającym, z elitami ówczesnej Europy. Można to śmiało nazwać projektem edukacyjnym, dopełniającym naukę, którą szlachta pobierała w domu.

<!** Image 3 align=right alt="Image 152067" sub="Średniowieczna gospoda - francuski rekopis „Sto nowych nowel” Antoine de la Sale ">Dokąd jeżdżono?

Kierunki zmieniały się tak, jak zmieniały się centra kultury w Europie. Najpierw były to Włochy, Padwa, Bolonia, Rzym. Ale też szlak zawsze wiódł przez Wenecję - miasto, które koniecznie należało odwiedzić.

Kto decydował o szczegółach podróży młodziana?

Oczywiście ojciec, który opracowywał szczegółowy plan, nazywany instrukcją rodzicielską, wskazując miejsca godne odwiedzenia i czas, jaki należy tam spędzić. To pokazuje nam, jakie było w tamtych czasach znaczenie poszczególnych miast. W przypadku Rzymu ważne było znaczenie religijne. Często zwracano uwagę, że w czasie podróżowania trzeba pamiętać o bogobojności. Z czasem popularna stała się Francja, następnie Niemcy i Anglia, a w epoce romantyzmu Szwajcaria, jako piękny kraj, również atrakcyjny edukacyjnie.

Jak długo trwała taka oświatowa wyprawa? Sam dojazd do Paryża zajmował przecież kilkanaście dni.

Dobrym przykładem z XVII w. jest 4-letnia podróż braci Marka i Jana Sobieskich, których ojciec wysłał do Paryża na studia. Wyjeżdżając mieli odpowiednio 16 i 17 lat. Oczywiście ojciec zalecił im prowadzenie dziennika, w którym mieli opisywać ustroje polityczne mijanych krajów, zbierać informacje na temat organizacji władzy, obyczajów, funkcjonowania cudzoziemskich miast, ale też architektury i wyszkolenia zagranicznego wojska. Chodziło o to, by synowie podróżowali refleksyjnie. W dzienniku zapisywano też anegdoty i przygody, co zależało w dużej mierze od talentu literackiego piszącej osoby. Taki dziennik stawał się ważnym źródłem informacji dla innych podróżujących, uprzedzając ich o ewentualnych niedogodnościach.

<!** Image 4 align=left alt="Image 152067" sub="Na rycinie Gustave’a Doré - wypadek w górach między Barceloną a Walencją">Tak rodziły się pierwsze przewodniki turystyczne?

Zapisywano, które zajazdy były lepsze, a które gorsze, gdzie spędzono więcej czasu i kogo interesującego spotkano po drodze. Nierzadko młody człowiek przywoził z podróży album, zawierający wpisy osób znaczących, z którymi w czasie wyprawy miał kontakt. Był to dowód na to, w jakich sferach się obracał. Ale zapiski prowadzili też opiekunowie młodych podróżników, choćby dzienniki wydatków, bo sumy im powierzane były ogromne. Najwięcej wydawano na jedzenie i picie, w tym sporo na piwo i wino. A kiedy już dojechało się na miejsce trzeba było pokryć koszty wynajęcia mieszkania, czesne za naukę, wydatki na odzież i książki, a nawet na jałmużnę dla żebraków. Do tego opłacić służbę, ale też drogie zabiegi higieniczne i rozmaite przyjemności.

Podróżowali tylko najbogatsi?

Oni organizowali wspomniane magnackie orszaki. Znalezienie się w nich było dla ludzi niezamożnych, pełniących nawet role drobnej służby, okazją awansu społecznego. Podróżowali przez Europę, uczestnicząc w życiu magnata, a po powrocie do kraju mogli liczyć na miejsce na jego dworze. Ale nie wszyscy mieli takie szczęście. Najbiedniejsi podróżowali pieszo. Należy pamiętać, że podróż w tamtych czasach bywała po prostu wędrówką, niekiedy pozbawioną celu włóczęgą. My kojarzymy dzisiaj podróż z przyjemnością i przygodą. Ale dla ludzi żyjących w tamtych czasach kojarzyła się ona także z lękiem i niewygodą. Podróż edukacyjna miała też pełnić funkcję samodoskonalenia się młodego człowieka. Wyrzeczenia w trakcie podroży były próbą charakteru młodego szlachcica. Przede wszystkim miał on podróż przetrwać, pokazując, że jest odważnym człowiekiem, umiejącym znosić przeciwności. Wysyłano go za granicę nie po to, by cieszył się tam luksusami.

Czego mógł się bać młody magnat, za którym ciągnął orszak z kuchnią, spiżarnią i służbą gotową go bronić?

W nocy można było się zgubić lub paść ofiarą dzikich zwierząt, dlatego też starano się podróżować za dnia. Niektórych dróg nie było na mapach, trzeba było ich szukać. Należy pamiętać, że drogi w tamtych czasach to przeważnie dukty leśne. Obawiano się też kradzieży i napaści ze strony włóczęgów, którzy zdawali sobie sprawę, że taki orszak jest bogato wyposażony i wiezie sporo pieniędzy. Szukano więc bezpiecznego zajazdu, w którym można by przenocować. I takich zajazdów było sporo, ale co ciekawe, wszyscy podróżujący, niezależnie od kraju, narzekali na panujące w nich warunki.

<!** Image 5 align=right alt="Image 152067" sub="Goethe w stroju podróżnym na tle krajobrazu włoskiego - obraz J.H.W. Tischbeina „Goethe w Kampanii” (1786-1788) / Fot. „Peregrynacje, wojaże, turystyka” A. Mączak">Na co konkretnie?

Przede wszystkim na warunki spania. Nie było tam wielu izb i pokoi. Często trzeba było dzielić izbę z rodziną, która prowadziła zajazd. Wielu podróżnych gromadziło się w jednym pomieszczeniu, bo przecież nie było rezerwacji. Podróżujący przez Polskę z Zachodu na Wschód przestrzegali, że w zajazdach mieszka się razem ze zwierzętami. Jedzenie serwowane w karczmach też było powodem do narzekań. Osobna sprawa to warunki higieniczne. Nocleg na słomie wiązał się z tym, że łapano wszy i pchły. Dlatego trudno się dziwić zaleceniom, jakie wówczas przekazywano, by podróżować z własną pościelą i własnymi poduszkami. Dla bogatszych to była norma. Wspomniany Jakub Sobieski, kiedy wysyłał swoich synów na nauki do Krakowa, zaznaczał, że powinni oni zażywać kąpieli przynajmniej dwa razy w miesiącu.

Instrukcje były długie?

Dość obszerne, bo zawierały dużo szczegółowych zaleceń i przestróg. Kiedy Sobieski wysyłał swoich synów do Paryża, to chodziło mu, m. in., o to, by w stopniu doskonałym opanowali język francuski. Przestrzegał ich, by nie wdawali się w spory z Francuzami, aż nie zaczną biegle władać ich językiem, bo każde nieporozumienie może zakończyć się pojedynkiem. Przestrzegał też przed towarzystwem Polaków. Uważał, że duże skupisko rodaków nie służy szlifowaniu języka, a poza tym można być okradzionym.

Co szokuje w tych instrukcjach?

Głównie to, że ówcześni rodzice, a konkretnie ojcowie, tak bardzo angażowali się w planowanie edukacji i podróży swoich dzieci. Świadczy to też o kulturze literackiej tamtego okresu. Obszerne opisy sytuacji, które mogą się zdarzyć w drodze, uwagi na temat trasy, listy polecające, plany dnia, spisy lektur. Spisanie tego było ogromnym wysiłkiem. Ale od podróżujących synów także wiele wymagano. Europa XVI-XVII w. była kosmopolityczną wspólnotą elit. Konieczna była znajomość innych krajów. To świadczyło o pozycji człowieka. Magnateria i szlachta przywiązywały ogromną wagę do tego, by istnieć w świecie europejskim.

Czy podróżowano już wówczas w celach zdrowotnych?

Zwyczaj podróżowania do kurortów to dopiero XIX w. W tym też czasie zaczęło się upowszechniać podróżowanie kobiet. Najpierw do centrów kultury europejskiej, z czasem do miejscowości wypoczynkowych.

Kiedy zaczęły się zorganizowane podróże dla zwykłych śmiertelników?

W latach 40. XIX w. Znaczącą role odegrał tu Thomas Cook, który organizował wyjazdy dla robotników, których chciał nauczyć spędzania wolnego czasu. Początkowo były to niedalekie wyjazdy za miasto w ramach dnia wolnego. Ale z czasem okazało się, że jest to interes, który można rozwinąć. Zajęli się tym później jego synowie.

Dziś płacimy za wjazd na autostradę, a dawniej?

Także płacono za korzystanie z dróg, mostów, przejazdów. Kazimierz Wielki, tworząc warunki dla powstania Akademii Krakowskiej, zapisuje, że studenci i profesorowie będą wolno podróżować po jego królestwie, nie płacąc ceł i myta na przejazdach.

Teczka osobowa

Dr Aldona Ossowska-Zwierzchowska

Jest adiunktem w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

Obiektem jej badań jest historia wychowania. Zajmowała się, m.in., oświatą w starożytności, szczególnie życiem prywatnym elit oraz edukacją w rodzinie rzymskiej. Owocem tych dociekań jest opracowanie „Moralistyka okresu wczesnego Cesarstwa Rzymskiego wobec problemów wychowania w rodzinie rzymskiej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!