Peerelowskie krajobrazy, dziurawe drogi oraz brak miejsc kultury i rozrywki - to główne problemy, na jakie skarżą się mieszkańcy Jachcic.
<!** Image 2 align=none alt="Image 165588" sub="Niewielka biblioteka sąsiaduje z osiedlowymi „Delikatesami” - tak wygląda od lat centrum Jachcic Fot. Tymon Markowski">
„Jachcice od pięćdziesięciu lat ciągle wyglądają tak samo. Mieszkańcy osiedla muszą korzystać ze starej, małej i pełnej usterek biblioteki. Jedynym miejscem spotkań młodzieży bywają place przy sklepie spożywczym i bibliotece. Ludzie podczas roztopów muszą latać nad ogromnymi kałużami i psuć samochody na dziurawej drodze. Czy tak wygląda XXI wiek? Czy mieszkańcy Jachcic nie zasłużyli na nic lepszego?” - pisze w liście do naszej redakcji pani Katarzyna.
Biblioteka? No... gdzieś jest
„Express” postanowił sprawdzić, jak żyje się na Jachcicach. Za pierwszy cel reporterzy obrali filię miejskiej biblioteki. Okazało się, że nawet rodowici mieszkańcy osiedla często nie wiedzą, gdzie się ona znajduje.
- Biblioteka? No... jest gdzieś tutaj. Ale gdzie, to nie wiem
- słyszymy od napotkanych przechodniów. Ruch ręką w bliżej nieokreślonym kierunku. - Proszę spróbować w tę stronę.
I kogoś zapytać.
Sytuacja powtarza się kilkukrotnie. W końcu drogę pokazał nam pan Piotr, odpowiedzialny za ogrzewanie biblioteki.
- Dziś jest akurat zamknięte - mówi. - Pani kierownik się rozchorowała, będzie nieczynne do końca tygodnia - wskazuje na kartkę na drzwiach. Zasłonięte okna i ściany pokryte graffiti, budynek nie rzuca się w oczy.
Pan Piotr, zapytany o to, jak mu się żyje na Jachcicach, narzeka na brak rozrywek.
- Młodzi nie mają tu co robić. Nudzą się, przesiadują pod sklepem i bałaganią. Jest tu tylko jeden duży sklep, nie ma żadnej pizzerii czy nawet kebabowni. Jak chcę kupić coś dla syna, to muszę do centrum jeździć. Mogliby tu postawić jakiś większy market.
Mało autobusów, dużo dziur
Innego jednak zdania są klienci pobliskich „Delikatesów”. - Sklep jest dobrze zaopatrzony, więc nie jest źle. Mamy szkołę i przedszkole, tylko autobusy mogłyby częściej jeździć. Często wypadają z rozkładu i są bardzo przepełnione - słyszymy.
<!** reklama>
Na komunikację narzeka również Stanisław Kąkolewski. Wskazuje na pokrytą kałużami ulicę Partyzantów. - Wystarczy popatrzeć: dziura na dziurze. Można tu testować zawieszenie. Wyjeżdża się z warsztatu z nowymi resorami, przejedzie kawałek i same się ułożą - żartuje. Dodaje jednak, że nie wszystkie ulice tak wyglądają. - Część dzielnicy jest jednak dobrze zrobiona. Ale brakuje tu jakiegoś domu kultury. Młodzi by mieli gdzie się podziać.
- Młodzież przesiaduje wieczorami na ławkach, bo brakuje tutaj zajęć zorganizowanych - potwierdza to pan Piotr, tegoroczny maturzysta. Sam mieszka na Piaskach, ale na Jachcice często przyjeżdża na korepetycje z angielskiego.
Zostaje tylko ulica
Tego samego zdania jest Katarzyna Sadowska: - Przeprowadziłam się stąd dwa lata temu. Nie ma tu klubów, pubów czy nawet lokalu, by można usiąść i porozmawiać, więc nastoletni chłopcy stoją tylko i piją piwo.
Osiedlowa niemoc
**Rada Osiedla Jachcice chciałaby zmienić tę sytuację, ale - jak słyszymy - ma związane ręce. - To prawda, że nie ma tu co robić. Zawsze nam to leżało na sercu, ale, niestety, nie ma już na osiedlu żadnego gruntu miejskiego, na którym dałoby się zrobić boisko. Dwa lata temu udało nam się postawić salę gimnastyczną, ale to wszystko - tłumaczy Jerzy Bocian, przewodniczący Rady Osiedla Jachcice. - To samo dotyczy klubów i kawiarni, nie mamy budynków. Nawet gdyby udało nam się odkupić jakiś lokal, to nie miałby się później kto nim zająć.