„Kryształowe Serca” wręczono 12 lipca w siedzibie Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Jest to honorowe wyróżnienie przyznawane policjantom garnizonu kujawsko – pomorskiego, którzy wykonując obowiązki służbowe, a także w czasie wolnym od służby, przyczynili się do uratowania życia i zdrowia innej osoby. W ten sposób honoruje się także funkcjonariuszy, którzy wykazali się wyjątkową, prospołeczną postawą w niesieniu pomocy – wyjaśnia Julia Świerczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Jedynym odznaczonym policjantem z powiatu świeckiego jest sierż. szt. Patryk Wróblewski. W ten sposób doceniono jego bohaterski czyn z lipca 2020 roku.
- Jechałem na interwencję do Lniana. Po drodze mijałem teren budowy, gdzie pracownicy wykonywali jakieś prace kanalizacyjne. Zauważyłem, że coś jest nie tak i pobiegłem z pomocą – wspomina Patryk Wróblewski.
Co zatem stało się na terenie budowy? - Jeden z pracowników najprawdopodobniej źle wbił łopatę przez co osunęła się się ziemia i przysypała go do pasa. Razem z ziemią spadła na niego także płyta asfaltowa. Była bardzo ciężka. Nawet 20 osób nie byłoby w stanie jej podnieść – opowiada Patryk Wróblewski.
Co zatem zrobił policjant z Bukowca? - Poprosiłem osobę, która stała nieopodal aby przyniosła młot. Wziąłem go i rozłupałem beton na kawałki. Udało się wyciągnąć uwięzionego mężczyznę, który z tego zdarzenia wyszedł bez obrażeń - wspomina mundurowy, któremu bohaterskiego czynu gratulowała także Zofia Topolińska, wójt gminy Lniano.
Patryk Wróblewski służbę w policji rozpoczął w 2009 roku. - Kontynuowałem tradycje rodzinne. Mój ojciec był policjantem przez 15 lat. W policji chce pracować także mój synek. Już teraz ubiera się i stylizuje na policjanta - mówi bohater z posterunku w Bukowcu. I jak sam podkreśla, praca w policji do lekkich nie należy. - Takich sytuacji jak ta w Lnianie jest sporo - mówi zdecydowanym tonem.
Która z interwencji utkwiła mu wyjątkowo w pamięci? - Dostaliśmy kiedyś wezwanie do płonącego budynku w Brzemionach. Był sygnał, że w środku może znajdować się osoba bezdomna, która koczowała często nieopodal. Dotarliśmy z kolegą jako pierwsi. Jeszcze przed strażą. Bez zastanowienia weszliśmy do płonącego budynku najdalej jak tylko się dało, by ratować osobę, która mogła znajdować się w środku - wspomina. - Chwilę później przyjechała straż. Ugasiła pożar i na szczęście okazało się, że nikogo w środku nie było - dodaje.
Patryk Wróblewski ludziom pomaga także w czasie wolnym od służby. - Brałem udział w akcji ratowniczej kiedy przez powiat świecki przeszło tornado. Podczas urlopu jadąc nad morze pomogłem też starszemu małżeństwu. Wjechali samochodem na przejazd kolejowy i zostali tam uwięzieni, bo zamknęły się rogatki. Na szczęście udało się w porę zatrzymać pociąg i wycofać auto - kwituje.
