https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Partyjne piętno na Senacie

Krzysztof Lietz
Z senatorem JANEM WYROWIŃSKIM, wicemarszałkiem Senatu rozmawiamy o wybraniu go na to stanowisko, roli Senatu i reakcji na wypowiedź senatora Kazimierza Kutza.

<!** Image 3 align=none alt="Image 181403" sub="Fot. Adam Zakrzewski">Z senatorem JANEM WYROWIŃSKIM, wicemarszałkiem Senatu rozmawiamy o wybraniu go na to stanowisko, roli Senatu i reakcji na wypowiedź senatora Kazimierza Kutza.

W roli marszałkowania jest Pan debiutantem, ale jako parlamentarzysta weteranem. Która to już kadencja w polskim parlamencie?

Siódma. Wraz z senatorem Cimoszewiczem możemy pochwalić się najdłuższym stażem parlamentarnym spośród senatorów ósmej kadencji. Przez pięć kadencji byłem posłem, a teraz drugą senatorem.

Czy to z powodu tego stażu został Pan wicemarszałkiem Senatu?

Tego nie wiem, ale nie czyniłem żadnych starań, aby nim zostać i też byłem zaskoczony tą propozycją, oczywiście pozytywnie. Powiem tak. W sprawach związanych z obsadą najważniejszych stanowisk w sejmie i senacie decyzje podejmuje przewodniczący partii, w tym przypadku Donald Tusk.

Rozmawialiście Panowie o tym wcześniej?

Ostatni raz rozmawialiśmy w Skępem podczas kampanii wyborczej przy okazji akcji „tuskobus”...

...I wtedy już były jakieś przymiarki?

Znam pana premiera od wielu lat. Był nawet taki okres w naszym życiu, że to ja byłem szefem. Ja byłem prezesem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w latach 1994 1998, a pan premier był wtedy członkiem zarządu, którym ja kierowałem.

<!** reklama>

Jak Pan odebrał wystąpienie senatora Kazimierza Kutza podczas inauguracyjnego posiedzenia senatu?

Z bardzo mieszanymi uczuciami. Oczywiście było w nim kilka wątków, które warto przedyskutować, ale spora część jego opinii była bulwersująca.

A które są warte uwagi?

Chociażby te wynikające z lepszego umocowania senatora. Zostaliśmy przecież wybrani w okręgach jednomandatowych. To powinno też mieć jakiś wpływ na wzmocnienie roli senatu. To też podkreślał pan premier, gdy spotkał się z nami w poniedziałek przed inauguracyjnym posiedzeniem izby. To było coś nowego, bo cztery lata temu do takiego spotkania nie doszło. Powiedział, że w obliczu kryzysu jest zdecydowany wprowadzić wiele zasadniczych reform i liczy na pomoc senatorów PO. Premier ani słowem wtedy nie wspomniał o jakiejś perspektywie likwidacji tej izby. Wręcz przeciwnie, uważam, że Senat powinien być w większym stopniu miejscem, w którym nie tylko się dyskutuje nad bieżącymi projektami ustaw, ale też wyznacza perspektywy dla państwa.

Czy potrzeba do tego nowelizacji ustawy zasadniczej?

Myślę, że w ramach obowiązującego prawa może być w nim miejsce np. na debaty o ważnych dla państwa sprawach. Można przecież zapraszać wszystkie ważne osoby w państwie tak, aby dyskusja mogła w pewnym sensie chłodzić nastroje i wprowadzać pewien element uporządkowania w myśleniu o sprawach najważniejszych.

Najbardziej spektakularnym zarzutem senatora Kutza pod adresem Senatu było to, że jest on maszynką PO do głosowania. Trudno oprzeć się wrażeniu, że często tak jest.

W głosowaniach nie da się uciec od identyfikacji partyjnej, chociaż moim zdaniem, jest ona mniej obecna w Senacie niż w Sejmie. Były nawet przypadki, że Senat twardo postawił się i zmienił zapis w wersji sejmowej, ale zgoda, w pracy nad ustawami polityczny element związany z większością ma zasadnicze znaczenie. Tak to wygląda. Tu działa brutalna arytmetyka. Z drugiej strony, Senat ma też inicjatywę ustawodawczą i może proponować konkretne rozwiązania. W tym przypadku skrępowanie Senatorów przynależnością partyjną może być znacznie mniejsze.

Senator Kutz podrażnił jednak trochę ambicję pozostałych senatorów?

To był w dużej części czarny obraz Senatu i nie do końca prawdziwy. Dlatego, przede wszystkim, zdenerwował sporą część senatorów, niezależnie ich od barw politycznych. To odzwierciedla pewne rozgoryczenie wśród tych, wobec których padały te zarzuty.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski