Na działkach ROD Formet w Lisim Ogonie rozpętała się prawdziwa burza. Część działkowców osądza panią prezes o niegodne jej funkcji zachowanie. Inni jej bronią.<!** reklama>
Przypomnijmy, część działkowców z Lisiego Ogona zarzuciła prezes ROD, Ewie Grzybowskiej, że na imprezie działkowej pod koniec czerwca - „spóźnionym Dniu Dziecka”, jak to określono - była pod wpływem alkoholu, prowokowała kłótnie z pracownikiem sklepu. - Fakty są takie, że impreza nie była tylko dla dzieci, organizowaliśmy ją pod nazwą „Witamy Lato”. Dla dzieci były konkursy i zabawy do godz. 13. Orkiestra podwórkowa grała od godz. 13, chodząc po alejkach ogrodu. (...) Kłótnia pomiędzy panią prezes a panem prowadzącym sklepik zaczęła się po zakończeniu imprezy, ponieważ pan prowadzący sklep nie chciał posprzątać - chociaż jest do tego zobowiązany umową - i to on był niegrzeczny wobec pani prezes - czytamy w liście protestacyjnym, który dotarł do naszej redakcji. Podpisało się pod nim kilkadziesiąt osób.
- Ogród nigdy nie wyglądał tak ładnie jak teraz. Są jasno określone zasady, jest porządek. Ale niektórym to się może nie podobać i wtedy chcą dobrego i pracowitego człowieka oczernić - mówią działkowcy, którzy odwiedzają naszą redakcję, broniąc Ewy Grzybowskiej. - Czym sugerowano się mówiąc, że byłam pijana? - pyta sama zainteresowana. - Nie byłam badana alkomatem, nie ma zdjęć, na których jestem pijana. To są tylko niepotwierdzone pomówienia - komentuje pani prezes, która z powodu oczernienia jej przez część działkowców chciała zrezygnować z pełnionej przez siebie funkcji. Działkowcy z ROD Formet nie pozwolili jej na to. - To dobry, pracowity człowiek. Prezesem jest od niedawna, a zrobiła dla ogrodu więcej niż wszyscy poprzedni prezesi przez wszystkie lata. Winny całej afery jest pan prowadzący sklepik, który chciał się wymigać od swoich obowiązków - mówią obrońcy Ewy Grzybowskiej.