https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pani Basia wyrywa z butów

Jacek Kiełpiński
Włocławianka, drobna brunetka o uroczym uśmiechu, 160 centymetrów wzrostu, 56 kilogramów wagi... i czwarty stopień mistrzowski w aikido. Któż by jej odmówił, gdy zaprasza na matę?

Włocławianka, drobna brunetka o uroczym uśmiechu, 160 centymetrów wzrostu, 56 kilogramów wagi... i czwarty stopień mistrzowski w aikido. Któż by jej odmówił, gdy zaprasza na matę?

<!** Image 2 align=right alt="Image 135361" sub="Barbara Chrabąszczewska ze swoim asystentem Ewarystem Szczęsnym może robić cuda.
W aikido dobry uke, czyli atakujący, to skarb. Bo broniąc się na macie przed dynamicznym atakiem trzeba mieć pewność, że uke doskonałym padem wyjdzie z największej opresji i nie zrobi sobie krzywdy. / Zdjęcia: Jarosław Czerwiński">- Tej dźwigni mi pani nie założy! Nie ma silnych! - tego typu teksty słyszała już wiele razy. Scenariusz jest podobny. Jeden z widzów, najczęściej konkretnie zbudowany posiadacz rozwlekłego dresu, nie wytrzymuje i głośno powątpiewa w skuteczność japońskiej sztuki walki, uchodzącej za najdelikatniejszą na świecie. A finał? Przywrócona wiara objawia się obolałym nadgarstkiem i grymasem bólu na twarzy wątpiącego.

Było „Wejście smoka”, były tłumy

- To są, oczywiście, sytuacje niepotrzebne, ale czasem nie ma wyjścia - zapewnia Barbara Chrabąszczewska z Włocławka, z którą rozmawiam w przerwie treningu. - Wiadomo, że człowiek uprawiający kulturystykę czy jakieś inne sporty siłowe ma nadgarstek nawet dwa razy grubszy i silniejszy od mojego. Gdy chwyci mnie za kimono i usztywni rękę, nastawiając się na to, że spróbuję zgiąć mu nadgarstek na zewnątrz, jak w dźwigni nikkyo, bo tak właśnie pokazywałam na uczniach - to nic mu nie zrobię. Ale wystarczy drobny ruch ciała, co go minimalnie wytrąci z równowagi, i równocześnie zamiast nikkyo skręcenie nadgrastka w drugą stronę do kote gaeshi. Wtedy tylko ode mnie zależy, czy delikatnie położę go na ziemi czy trzasnę sprawdzając jego umiejętność padania.

<!** reklama>Aikido uprawia od 30 lat. Gdy w 1979 roku pierwszy raz usłyszała o tej sztuce walki, była już adeptką ćwiczonego z wielkim zapałem judo. - Jednak w tamtych czasach nie istniało judo kobiece, to znaczy nie było szans, bym wystartowała w jakichś zawodach, a poza tym nagle włocławska sekcja się rozpadła - wspomina. - Wraz z Ryszardem Gibczyńskim, dziś trenerem Viet Vo Dao, co tydzień potrafiliśmy jeździć pociągiem do Szczecina, gdzie nauczał Marian Osiński, były judoka, który jako pierwszy propagował tę zupełnie egzotyczną wówczas w Polsce sztukę.

Ledwo liznąwszy pierwszych lekcji, młodzi entuzjaści założyli sekcję przy ówczesnym włocławskim TKKF „Relax”. Tydzień temu uroczyście obchodzono 30-lecie aikido we Włocławku, które jednoznacznie kojarzy się dziś właśnie z Barbarą Chrabąszczewską.

<!** Image 3 align=left alt="Image 135361" sub="Naukę aikido zaczynać można w dzieciństwie. Zdarzają się fenomeny, które łapią podstawy tej sztuki w wieku 5 lat.">- To były piękne czasy - uśmiecha się. - Nasz entuzjazm był ogromny. Po premierze „Wejścia smoka” z Brucem Lee w roli głównej na trening przyszły tłumy. Musieliśmy robić ostrą selekcję. Pamiętam pierwsze drewniane miecze - bokkeny, które były pracowicie strugane, i kije od miotły wykorzystywane jako jo. Osiński nie brał pieniędzy. Zresztą pierwsi zagraniczni nauczyciele też przyjeżdżali za darmo. Tak było chociażby w 1983 roku, gdy do Włocławka trafił zaproszony przeze mnie Hans Gauffin ze Szwecji, wówczas 3 dan. Myśleliśmy, że zabierze ze sobą najwyżej dwóch asystentów, a on przywiózł aż dziewięciu! Gdzie ich ulokować? Położyliśmy ich spać w domach członków sekcji. Tydzień temu, na uroczystość 30-lecia, Hans też przyjechał. Ma dziś 72 lata, 6 dana i na macie porusza się jak baletnica. Pokazuje techniki skuteczne bez użycia rąk.

Walki trzeba unikać, ale...

Pani Basia, absolwentka prawa na UMK w Toruniu, pięć lat temu postanowiła zostać nauczycielką wychowania fizycznego. - Do studiów zaocznych namówił mnie dyrektor SP nr 12, przy której jest hala, gdzie ćwiczymy. Dlatego od rana biegam z gwizdkiem, a po południu przebieram się w kimono i zakładam hakamę, czarne spodnie charakterystyczne dla aikido. Na lekcjach dzieci są zdecydowanie bardziej rozbrykane i rozgadane, na treningu te same dzieciaki stają się uważniejsze. No, ale tu obowiązuje system kar - pompki i jumping to przyjęty na całym świecie system wprowadzania dyscypliny koniecznej do nauki sztuki walki.

Właśnie. Czy walki? Aikido uchodzi za perfekcyjną sztukę, dzięki rzutom bardzo widowiskową, ale nadal wielu powątpiewa w jego skuteczność w realnej potyczce na ulicy.

<!** Image 4 align=right alt="Image 135361" sub="Pokaz na dziennikarzu. Nie zabrakło ude kime nage, czyli rzutu, po którym przeciwnik ląduje kilka metrów dalej.">- Nasz mistrz Morihei Ueshiba mawiał, że walki trzeba unikać za wszelką cenę. A jak już do niej dojdzie, to unieszkodliwiać przeciwnika tak, żeby nie zrobić mu nadmiernej krzywdy. Chodzi o to, by mógł ochłonąć i ostatecznie, nie mając zbytniej urazy, stać się nawet naszym przyjacielem - tłumaczy Barbara Chrabąszczewska. - A to jest trudniejsze niż wykopać mu tak, żeby wylądował w szpitalu, co w dzisiejszym, brutalnym świecie uchodzi, niestety, za właściwe rozwiązanie konfliktu. Na ulicy miałam kilka sytuacji groźnych. Próbowano mi wyrywać torebkę, wstawiłam się za kilkoma bitymi osobami. Najczęściej wystarczy sama dźwignia na nadgarstek. Jednak zdaję sobie sprawę, że na psycholu po narkotykach może to nie zrobić wrażenia. Wtedy trzeba rzucić tak, by wyrwało go z butów. Zastanawiam się tylko, czy z moim 4 danem nie zostałoby to przez sąd uznane za przekroczenie granic obrony koniecznej...

Egzamin na 4 dan, najwyższy techniczny stopień wtajemniczenia w aikido (kolejne nadaje się za szczególne zasługi w propagowaniu tej sztuki), to w przypadku kobiet absolutna rzadkość. Barbara Chrabąszczewska zdawała go jako jedyna Polka. Według Wikipedii jest też jedyną kobietą w Europie z tak wysokim stopniem.

- Sądzę, że w Japonii też brakuje kobiet z wyższymi stopniami, bo tam w ogóle źle patrzą na kobiety w aikido - zapewnia. - Japończycy twierdzą, że baby powinny zajmować się czym innym, raczej uprzyjemniać im życie, a nie miotać się po macie. Egzamin zdawałam przed shihanem Yoshiaki Yokotą, posiadaczem 7 dana. Największy problem był ze skompletowaniem czterech uke, czyli atakujących, którzy według zasad obowiązujących w Polskiej Federacji Aikido, bo do niej należę, muszą mieć przynajmniej czwartego dana. Takich osób w Polsce nie jest dużo, a jak już ich znaleziono, to... samych byków po sto kilogramów. Egzamin trwał godzinę, wykorzystano wszystkie bronie stosowane w aikido, a ja musiałam broniąc się użyć wszystkich wariantów technik.

Zamazany obraz, ściana i trzask

Mistrzyni z Włocławka na aikido się nie dorobiła. Przez pewien czas, gdy prowadziła działalność gospodarczą w ramach założonej przez siebie Autonomicznej Akademii Aikido, dokładała wręcz do interesu. - Poza pracą w szkole, prowadzę też zajęcia z aerobiku. To przynosi jakiś tam dochód, bo nie wymaga drogiej w wynajęciu dużej sali i wiecznie niszczącej się maty. Wystarczy salka, magnetofon i umiejętności - tłumaczy i zaprasza... na matę. Koniec gadania, czas na praktyczny pokaz.

- A wyrwie mnie pani z butów? - pytam lekko przerażony.

- Nie. Bo trzeba je zdjąć przed treningiem.

W butach czy bez lata się wysoko. Szczególnie przy rzucie z dźwignią kote gaeshi. Albo stracę nadgarstek albo wywinę kozła w powietrzu. Wybieram to drugie.

- To może jeszcze shiho nage? - proponuje rozpromieniona aikidoczka. Tym razem wyłamanie łokcia i nadgarstka, zamazany obraz sali, jakieś lampy pod sufitem, ściana i trzask! To było to! Gdybym miał na nogach lekko zawiązane buty, musiałbym ich teraz szukać.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski