Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan doktor się spóźni

Redakcja
Są jedną z najbardziej zabieganych grup zawodowych w Polsce. W pogoni za dobrymi zarobkami często przyjmują na siebie obowiązki, które trudno im wypełnić.

Są jedną z najbardziej zabieganych grup zawodowych w Polsce. W pogoni za dobrymi zarobkami często przyjmują na siebie obowiązki, które trudno im wypełnić.

Któż tego nie zna? Po kilku miesiącach oczekiwania na termin siadamy w końcu przed drzwiami gabinetu specjalisty i zderzamy się z rzeczywistością. Mija bowiem ustalona godzina rozpoczęcia przyjęć, a lekarza ciągle nie ma.

Kiedy wpada do poradni z godzinnym opóźnieniem, jest tak zdyszany, że często trudno mu wymówić słowo „przepraszam”.

Nasza Czytelniczka Irena K. od kilku lat korzysta z pomocy poradni alergologicznej szpitala im. Biziela w Bydgoszczy. Zdarzyło jej się upomnieć notorycznie spóźniającą się panią doktor, a później złożyć na nią skargę w dyrekcji. Niestety, tylko ustną, może dlatego nic to nie dało. - Raz pani doktor mówiła, że były korki, innym razem musiała zawieźć teściową do szpitala. Kiedy zwróciłam jej uwagę, że pacjenci też mają swoje prywatne życie i każdy gdzieś się spieszy, usłyszałam, że mogę sobie zmienić poradnię. Pani doktor się obraziła - mówi pani Irena.

<!** reklama>

- Taka reakcja lekarza to nieporozumienie. Nie powinien pracować w poradni. Pacjent jest najważniejszy - mówi doktor Zbigniew Sobociński, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. Przyznaje, że zdarzają się skargi na niepunktualność lekarzy, ale są one sporadyczne. Interwencji w sprawie spóźnień w poradni alergologicznej nie pamięta. Zachęca jednak pacjentów, by na każdy taki incydent reagowali oficjalną skargą, najlepiej złożoną na piśmie w dziale obsługi pacjenta.

Nie tylko w „Bizielu” skarg takich jest niewiele. Sprawdziliśmy, że podobnie jest w szpitalu im. Jurasza, a także w sekcji skarg Narodowego Funduszu Zdrowia. Formalnie problem nie istnieje. - Skarg jest mało, ale zjawisko niepunktualności lekarzy to fakt. Ujawniły go choćby nasze ostatnie kontrole. Lekarza nie było w poradni w godzinach, w których powinien przyjmować. Myślę, że w większości przypadków nie wynika to ze złej woli. Oni po prostu nie mogą zdążyć z jednej pracy do drugiej - twierdzi Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego oddziału NFZ.

- Dlaczego dyrektor nie zwolni niepunktualnego lekarza? Bo płaci mu tak mało, że nie śmie mu spojrzeć w oczy. Dlatego mamy przyzwolenie na dorabianie lekarzy. Ja przymknę oko na wasze spóźnienia, ale wy nie domagajcie się podwyżek - mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!