Mężczyzna wpadł w szał, zaatakował ekipę karetki pogotowia, zniszczył drogi sprzęt. Jeden z ratowników został opluty krwią. Teraz boi się o swoje zdrowie.
W niedzielę, 1 kwietnia, o 21.35, ekipa karetki pogotowia z Nowogrodu Bobrzańskiego otrzymała wezwanie do człowieka leżącego między śmietnikiem a autami na ul. Mickiewicza.
- Po przyjechaniu na miejsce zastaliśmy grupę mężczyzna, która podniosła zakrwawionego, przemoczonego i ubrudzonego w błocie człowieka i doprowadziła do karetki. Mężczyzna wsiadł do karetki, wyraził zgodę na badanie. Okazało się miał uraz głowy i że był pijany. Gdy zaczęliśmy go badać wpadł w szał, zaczął nas szarpać. W naszym kierunku poleciały wulgarne słowa - opowiada Adam Waligóra, ratownik medyczny.
Ratownicy próbowali położyć agresywnego mężczyznę na nosze. - Gdy trochę opadł z sił udało nam się go przypiąć do noszy - relacjonuje ratownik. - Nie mogliśmy jednak podać środka uspokajającego, bo cały czas się miotał i szarpał
Ekipa karetki wezwała policję. Patrol przyjechał po 40 minutach. W tym czasie mężczyzna leżący na noszach zaczął niszczyć to, co miał w zasięgu ręki, - Wyrwał podłokietnik od fotela, rozerwał pompę infuzyjną o wartości między 5 a 10 tys. zł, powyrywał kable od kardiomonitora - wylicza nasz rozmówca. - Cały sprzęt trzeba będzie sprawdzić. We wtorek odbędą się oględziny karetki, sporządzony zostanie protokół wszystkich zniszczeń. Być może nosze są uszkodzone, bo pacjent się straszliwie z nich wyrywał, wyginał je.
Jeden z ratowników został opluty krwią po twarz. Teraz boi się o swoje zdrowie. Będzie musiał przejść badania na obecność wirusa HIV lub HCV.
Agresywny pacjent został przewieziony do zielonogórskiego szpitala. Okazało się, że miał 3,5 promila alkoholu we krwi. Po otrzymaniu pomocy medycznej trafił do policyjnego aresztu.
- Karetka została wyłączona z systemu na sześć godzin. Po przesłuchaniu na policji doprowadziliśmy ją do porządku, zdemontowaliśmy uszkodzony sprzęt mimo zniszczeń gotowa jest do wyjazdu - mówi A. Waligóra. - Po tym całym zajściu jesteśmy trochę roztrzęsieni. Ten mężczyzna nam ubliżał, szarpał, pluł na nas śliną z krwią. Odgrażał się, że nas załatwi. Nie wiadomo, co jeszcze przyjdzie mu do głowy - dodaje.