Dziś w Warszawie reprezentanci związków pracowników oświaty prowadzić będą negocjacje płacowe z rządem. Jeśli zostaną zerwane, to we wrześniu może dojść do kolejnych protestów.
Przypomnijmy, po udanym strajku pracowników oświaty, w którym uczestniczyło ponad 60 proc. zatrudnionych, rząd rozpoczął negocjacje z przedstawicielami związków zawodowych. Uczestniczą w nich Związek Nauczycielstwa Polskiego (organizator akcji protestacyjnej), NSZZ „Solidarność” oraz WZZ „Solidarność-Oświata”.
<!** reklama>Pierwsze, dotyczące uprawnień emerytalnych, odbyły się kilka tygodni temu. - Nic z tych rozmów nie wyszło - wyjaśnia Sławomir Wittkowicz, lider WZZ „Solidarność-Oświata”. - Czekamy na dwa oświadczenia rządu.
Pierwsze dotyczy odniesienia się do żądań utrzymania możliwości przejścia na wcześniejsze emerytury. Drugie - definicji pracy w szczególnych warunkach.
- Chcemy wiedzieć, czy ta definicja obejmuje nauczycieli, - mówi Sławomir Wittkowicz. - We wtorek wszystko będzie wiadomo, bo jeśli rząd negatywnie wypowie się w sprawie emerytur, to już nie będzie o czym rozmawiać. Negocjacje zostaną przerwane.
O zastoju w rozmowach wspomina także Grzegorz Gruchlik, szef kujawsko-pomorskiego okręgu ZNP. - Nie ukrywam, znajdujemy się w impasie - wyjawia Grzegorz Gruchlik. - Rząd nie chce się ugiąć. W negocjacje wkrada się też coraz więcej polityki.
Przypomnijmy, że oprócz utrzymania możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury, pracownicy oświaty domagali się również 50-procentowej podwyżki płac rozłożonej w czasie do 2010 roku, zwiększenia nakładów na oświatę oraz utrzymania zapisów Karty nauczyciela. Związkowcy grozili, że w przypadku fiaska negocjacji przeprowadzą kolejne akcje protestacyjne.
- Jeśli rząd nie przedstawi satysfakcjonujących nas propozycji, to spotkamy się we wrześniu. Jednak już nie przy negocjacyjnym stole. Nauczyciele nie mają wyjścia: albo zapłacą za strajk, albo stracą wszystko - oświadcza Sławomir Wittkowicz.