Joanna Jóźwik uzyskała czas 1 minuta 57 sekund 37 setnych sekundy i ustanowiła swój rekord życiowy. Przez większość biegu trzymała się z tyłu stawki i dopiero na ostatnich dwustu metrach przyspieszyła, co dało jej ostatecznie piąte miejsce.
Bieg z ogromną przewagą wygrała reprezentantka Republiki Południowej Afryki Caster Semenya. Druga była Francine Niyonsaba z Burundi, trzecia Margaret Wambui.
- Trzy zawodniczki, które były na podium wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest trochę dziwne, że władze nic z tym nie robią. Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają jak wyglądają i biegają tak jak biegają. Semenya jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeśli nic z tym światowe władze nie zrobią, będą do końca nie do pobicia – oceniła Jóźwik cytowana przez PAP.
- Widziałam Kanadyjkę Melissę Bishop, która była czwarta i była bardzo zawiedziona. Poprawiła rekord życiowy i była za podium. To bardzo przykre. Uważam, że to powinna być złota medalistka. Ja też się czuję jak wicemistrzyni olimpijska. Bardzo się też z tego powodu cieszę, że jestem pierwszą Europejką – podkreśliła Polka.