Z perspektywy czasu, wydaje się, że największym sukcesem Asi Jóźwik był występ olimpijski w 2016 roku. Co prawda, medalu nie zdobyła, ale w finałowym biegu na 800 metrów, na stadionie „Estádio Olímpico João Havelange - Engenhão” była... drugą zawodniczką spoza Afryki, tuż za Kanadyjką Melissą Bishop (różnica ledwie 0.35 sekundy!). Pierwsze trzy pozycje zajęły wówczas Afrykanki. Wygrała wielce kontrowersyjna (z racji nadmiaru męskich hormonów), południowoafrykańska milerka Caster Semenya z RPA, druga była Francine Niyonsaba z Burundi, a trzecia Kenijka Margaret Wambui.
21 sierpnia 2016 roku, czasem 1:57.37, Polka ustanowiła kapitalny rekord życiowy - to trzeci wynik w historii naszej lekkoatletyki na 800 metrów (szybciej biegała tylko Jolanta Januchta - 1:56.95 i Elżbieta Katolik - 1:57.26, obie w tym samym biegu, w Budapeszcie, w 1980 roku…).
- Trzy zawodniczki, które były na podium wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest trochę dziwne, że władze nic z tym nie robią. Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają, jak wyglądają i biegają tak, jak biegają - mówiła po biegu w Rio de Janeiro

A kilka miesięcy później, pobiła w Toruniu 18-letni halowy rekord kraju Lidii Chojeckiej (1:59.29)!

30 stycznia Joanna Jóźwik obchodziła 32 urodziny. W sumie, na poważne bieganie poświęciła ponad połowę życia… Zaczynała w Katolickim Klubie Sportowym „Victoria” Stalowa Wola, gdzie trenowała pod okiem Stanisława Anioła.

- Miałam już dość kontuzji. Na moją decyzję wpłynęło wiele kwestii. Chciałam zacząć na sto procent robić coś innego. Sport zawodowy pochłania całe życie. Nie byłam w stanie działać na innych płaszczyznach. Czułam, że organizm nie był w stanie osiągać tak dobrych wyników, o jakich myślałam. Wiem, że nie pobiłabym już „życiówek”. Byłam na wielu fajnych imprezach. Reprezentowałam godnie nasz kraj na międzynarodowym tle. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Od czasu do czasu pojawiają się myśli typu: „Kurczę, a może mogłabym jeszcze coś zdziałać...”. Potem przychodzi czas na refleksję. To już bez większego sensu. Trzeba iść dalej - wyjaśnia Joanna Jóźwik

