Stalowy gigant leży już na nabrzeżu portu rzecznego przy Przemysłowej. Jego cięcie potrwa prawdopodobnie jeszcze tygodniami. Nasz fotoreporter zdążył jednak zrobić kilka zdjęć machiny, która od dziesiątek lat dominowała swoją sylwetką nad tym zakątkiem miasta.
Teren, na którym stał dźwig bramowy, jest zarządzany przez spółkę Birkefeld Sand, która została wyodrębniona przed laty z Żeglugi Bydgoskiej. Przedsiębiorstwo zajmuje się przetwarzaniem i obrotem kruszywem. Jak informuje Gazeta Wyborcza, ostatnie z takich potężnych urządzeń nad brzegiem Brdy ma pójść na złom.
Znak dawnej świetności portu
Dźwigów bramowych w tym miejscu było jeszcze w latach dwutysięcznych pięć. Zostały zamówione - informuje Maciej Kulesza na łamach GW - w Fabryce Urządzeń Dźwigowych w Mińsku Mazowieckim. W bydgoskim porcie rzecznym stanęły w latach 1973-1975, kiedy to dokonano rozbudowy portowej infrastruktury. Wybudowano wówczas nowe nabrzeże o długości 430 m, wydzielono obszerne place składowe, zainstalowano 5 dźwigów portowych, samojezdnych, na wydzielonym torowisku o dużym zasięgu ramion. Wikipedia informuje, że "wprowadzono nowy sprzęt mechaniczny, postawiono dwie wieże oświetleniowe, skanalizowano port z punktami czerpania wody pitnej, pogłębiono basen portowy".
Po rozbudowie port bydgoski stał się "największym portem śródlądowym na drodze wodnej Wisła-Odra". To wtedy roczne przeładunki portu w Bydgoszczy wzrosły z 200 tys. ton do około 2 mln ton towarów rocznie.
Próbowaliśmy skontaktować się z firmą Birkefeld Sand, by dowiedzieć się czegoś więcej o tym, kiedy ostatecznie dźwig ma zniknąć z nabrzeża. Na miejscu zastaliśmy jednak tylko pracownicę sekretariatu przedsiębiorstwa, a w dziale obsługiwania zamówień dowiedzieliśmy się, że szef jest obecnie na urlopie.
Ostatecznie, jak podaje GW, tabliczki znamionowe i ostrzegawcze, które znajdowały się na dźwigu, mają trafić najpierw do redakcji, a potem zostaną przekazane Młynom Rothera na Wyspie Młyńskiej.
