Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony pociągnął ofiarę w stronę siedemnastometrowej głębokości studni, choć najpierw chciał ją tylko okraść

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Mecenas Andrzej  Lehmann zwracał uwagę, że oskarżony przyznał się do zabójstwa i współpracował z policją
Mecenas Andrzej Lehmann zwracał uwagę, że oskarżony przyznał się do zabójstwa i współpracował z policją Filip Kowalkowski
Sądowy finał głośnego morderstwa rencisty pod Żninem. 30-letni dziś sprawca zamordował mężczyznę dlatego, że ten nie chciał mu pożyczyć 50 złotych. Prokuratur domagał się 25 lat więzienia. Sąd wziął jednak pod uwagę niski poziom intelektualny zabójcy.

[break]
Wczoraj w sprawie zabójstwa w niewielkiej wsi Wilczkowo pod Żninem 16 sierpnia ubiegłego roku przesłuchiwano ostatniego świadka, 25-letniego sąsiada zabójcy, Adriana S.

- Łukasza L. widziałem w Januszkowie na dożynkach, kiedy mijałem przystanek, jadąc na skuterze - zeznawał świadek. - Łukasz L. siedział na przystanku z piwem i był jakiś załamany. Zapytałem, co się stało, ale on odrzekł, że to nie moja sprawa. Potem przyszedł jego brat, Andrzej. Łukasz powiedział, że zrobił coś złego i policja na pewno będzie go za to ścigać. Nie chciał mówić przy mnie, więc odjechałem...

Oskarżony zdenerwował się, wiedząc, że pokrzywdzony ma pieniądze, ale tych 50 zł nie chce mu pożyczyć. - prokurator Wojciech Jabłoński

Potem, już na dożynkach, Adrian S. widział Łukasza L. jeszcze raz. - Gdy zapytałem, czy już wszystko w porządku, to zamachał ręką i się uśmiechnął - zeznał Adrian S.

Wszystko opisał

W toku śledztwa okazało się, że zeznający wczoraj świadek natknął się na zabójcę po tym, jak ten w Wilczkowie właśnie zabił 60-letniego Zenona S. Podczas procesu Łukasz L. dokładnie opisywał całe zdarzenie. Współpracował z policją, brał udział z rekonstrukcji wydarzeń w domu zamordowanego. Z jego zeznań wynika, że tego dnia raz już był u znajomego rencisty. Pożyczył od niego 42 złote na alkohol - w Januszkowie na boisku szkolnym odbywała się impreza. Wcześniej ze znajomym wypił 0,7 litra wódki i dwa z czterech piw. Kiedy skończyły się pieniądze, pojechał do Zenona S. Tym razem chciał pożyczyć 50 złotych. Takie pożyczki nie były niczym nienormalnym - Zenon S. miał rentę - nieco ponad 500 zł miesięcznie - i pożyczał Łukaszowi L., a ten, pracując, dług zawsze oddawał.

Oskarżenie chce 25 lat

Tym razem jednak rencista odmówił pieniędzy. Łukasz L. zeznawał, że ofiarę bił i dusił, siedząc na niej. Kiedy uznał, że już nie żyje, wyszedł z domu, by ochłonąć. - Zezłościłem się, kiedy powiedział, że nie pożyczy mi tych 50 złotych, mimo że je miał - przyznał oskarżony. Będąc na zewnątrz, zauważył studnię. Do niej zamierzał wrzucić zwłoki, żeby zatrzeć ślady.

Kiedy wrócił po kilku minutach do domu, zobaczył jednak, że Zenon S. podniósł się i stoi. - Byłem w szoku - zeznawał. Chwycił więc ofiarę za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku studni. Nie reagował na opór i prośby mężczyzny, żeby przestał. Potem Łukasz L. jeszcze wrzucił do studni zakrwawioną poduszkę i siekierę. Pieniędzy nie zabrał.

Prokurator Wojciech Jabłoński domagał się wczoraj dla oskarżonego 25 lat więzienia. - Stan faktyczny jest stosunkowo prosty do ustalenia - stwierdził podczas mowy końcowej.

Nie musiał zabić

- Oskarżony zdenerwował się, wiedząc, że pokrzywdzony ma pieniądze, ale tych 50 złotych nie chce mu pożyczyć - mówił prokurator. - Położył się na tapczanie w domu oskarżonego, żeby odwrócić jego uwagę. A czas biegł, na boisku była impreza... Zenon S. jeszcze żył, kiedy oskarżony po pobiciu go i podduszeniu wyszedł z domu, by ochłonąć. Mógł się jeszcze wtedy zreflektować i zaniechać dalszych działań. Ale pokrzywdzony w swoim stanie, jako świadek działań, stanowił dla niego większe zagrożenie niż martwy. Ciągnął pokrzywdzonego w stronę 17-metrowej głębokości studni z zamysłem zabicia ofiary, działał więc z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia.

Skrucha życia nie wróci

Andrzej Lehmann, obrońca oskarżonego, w swoim stanowisku przypomniał, że wciągu całego procesu Łukasz L. współpracował z organami ścigania. Przyznał się także do zabójstwa już na samym początku. - Skrucha oskarżonego nie przywróci ofierze życia, ale nawet najbardziej surowy wyrok - także nie - stwierdził mecenas.

Najpierw chciał okraść

Po kilkunastu minutach od zamknięcia przewodu sąd ogłosił wyrok - 15 lat więzienia. - Sąd nie miał najmniejszych wątpliwości, jak wyglądało działanie oskarżonego - uzasadniał sędzia Tomasz Pietrzak. - Przebieg zdarzeń w ciągu przewodu trzeba było nieco zmodyfikować, bo trudno przyjąć, że oskarżony przyjechał do pokrzywdzonego już z zamiarem zabójstwa. Zamiar ten powstał później, początkowo oskarżony chciał tylko okraść Zenona S.

Sąd, uzasadniając taki wymiar kary, wziął pod uwagę, że intelekt oskarżonego jest jak najbardziej w normie - ale jest na najniższym z możliwych poziomów. Łukasz L. - jak stwierdzili biegli - ma także osobowość skłonną do agresywnych, „całkowicie niewytłumaczalnych” zachowań. Nie miał także dobrych wzorców wychowawczych. Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!