https://expressbydgoski.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Opozycja to marna pozycja

Jarosław Reszka, Katarzyna Oleksy
W parze czy w ringu z Toruniem? Co zrobić, by zagraniczny biznes nie omijał Bydgoszczy, a miejscowy nie zwijał żagli? Jak wspomóc bydgoski uniwersytet, by za kilka lat nie trzeba go było likwidować?

W parze czy w ringu z Toruniem? Co zrobić, by zagraniczny biznes nie omijał Bydgoszczy, a miejscowy nie zwijał żagli? Jak wspomóc bydgoski uniwersytet, by za kilka lat nie trzeba go było likwidować?

<!** Image 3 align=right alt="Image 5711" >Właśnie te tematy najdłużej omawiano podczas poniedziałkowej debaty, zorganizowanej przez „Express” w bydgoskiej kawiarni „Węgliszek”.

Z Toruniem w metropolii?

„Express” - Idea metropolii złożonej z sąsiednich miast, zanim jeszcze na dobre wykiełkowała, już wywołała spory, np. o samą nazwę: metropolia bydgosko-toruńska czy toruńsko-bydgoska? Łatwo przewidzieć, że na nazwie kłopoty się nie skończą. Czy warto więc w ogóle zabiegać o zbliżenie obu miast? Może lepiej, żeby nadal rywalizowały i rozwijały się samodzielnie?

Teresa Piotrowska (PO) - Dobrze byłoby, gdybyśmy umieli tworzyć metropolię toruńsko-bydgoską czy bydgosko-toruńską razem z Inowrocławiem i sąsiednimi miastami, co daje większe szanse wywalczenia unijnych pieniędzy na rozwój. Dobrze byłoby też, gdybyśmy zbliżali się ku sobie poprzez wspólne inwestycje i inne inicjatywy służące integracji. To, iż miasta te ze sobą rywalizują i rywalizować będą, moim zdaniem, nie kłóci się z ideą metropolii. Ale rywalizacja musi być zdrowa, bo nieustanne małe wojenki powodują, że jesteśmy postrzegani jako region wewnętrznie skłócony. Chcę przypomnieć, że PO nie ma w planach likwidacji jakiegokolwiek województwa. To ważne: w tej sytuacji bezprzedmiotowe staje się hasło walki o region. Powinniśmy natomiast starać się pokazywać województwo na zewnątrz jako prężne, potrafiące się promować i dbać o interesy mieszkańców.

Eugeniusz Kłopotek (PSL) - W wypowiedziach o metropolii często słychać fałszywe tony. Nasze województwo powinno rozwijać się w sposób zrównoważony. Gdy największy nacisk położymy na rozwój metropolii, stracą na tym inne obszary Kujawsko-Pomorskiego. W poprzedniej kadencji Sejmu walczyliśmy o województwo i gdyby nie solidarna z nami postawa Włocławka i części gmin dawnego Toruńskiego, tego województwa by nie było. Bydgoszcz byłaby w Poznaniu, Toruń - w Gdańsku, a Włocławek - w Łodzi. W tym kontekście mój sprzeciw budzi to, że władze Bydgoszczy mało elegancko próbują teraz zagarnąć ziemię ościennych gmin wiejskich, bez uprzednich konsultacji i rozmów. Wójtowie zainteresowanych gmin są zbulwersowani taką postawą.Odczuwają, iż Bydgoszcz wykorzystuje pozycję silniejszego.

Władysław Markowski (Platforma Janusza Korwin-Mikke - PJKM) - Dopóki politycy z Bydgoszczy i Torunia się nie pogodzą, dopóki nie ustalą pewnych podstawowych rzeczy - oby nie kosztem społeczeństwa - dopóty wszystkie rozmowy o metropolii będą próżne i pod publiczkę. Na dzisiejszym etapie miasta należy zostawić same sobie, gdyż antagonizmy toruńsko-bydgoskie są nie do pokonania. Nie należy dopuścić do tego, by emocje towarzyszące meczom przeniosły się na inne środowiska. Myślę tu przede wszystkim o młodzieży - studentach i uczniach.

Sławomir Jeneralski (SLD) - Bydgoszcz i Toruń są skazane na współistnienie i pasują do siebie jak wtyczka i kontakt. Zwróćmy uwagę na odległość miasteczek akademickich w Toruniu i Fordonie. To mniej więcej 20 km. Tyle dzieli Ursynów od Uniwersytetu Warszawskiego. Powinniśmy pomyśleć o połączeniu tych dwóch kampusów torami, po których jeździłyby autobusy szynowe bydgoskiej PESY. Czas podróży byłby wtedy równy czasowi przejazdu metrem z Ursynowa na UW. Być może w ten sposób powstałby jeden z największych kampusów w tej części Europy. Dzięki temu studenci mieliby większą swobodę w wybieraniu profilów studiów.

Jan Turski (SdPl-UP-Zieloni) - Przyjechałem na debatę z Torunia w 35 minut. Moi znajomi z Warszawy na dojazd do pracy tracą godzinę. Projekt aglomeracji podzieliłbym na etapy. Najpierw powinien powstać projekt zagospodarowania 42-kilometrowej przestrzeni między miastami. Szybka kolej miejska prędzej czy później połączy te miasta. Pomiędzy nimi trzeba inwestować - w zakłady pracy, instytucje, kampusy. Powinniśmy pomyśleć o zapleczu gastronomicznym. Toruń i Bydgoszcz będą się do siebie zbliżać, jest to proces nieuchronny. Politycy powinni spokojnie go wspierać.

Tomasz Markowski (PiS) - To województwo ma swoje uroki. Aglomerację widzę razem z Inowrocławiem. Mamy zabytkowy Toruń, przemysłowo dominującą Bydgoszcz i uzdrowiskowy Inowrocław. Szybka kolej połączyłaby te miasta. Na tej samej zasadzie funkcjonuje Trójmiasto. Odnoszę wrażenie, że my, bydgoszczanie, nie mamy kompleksów, które kazałyby nam nieustannie dowodzić, że stolica regionu jest u nas. A takie kompleksy, niestety, zauważam u kolegów z Torunia.

Mirosław Krzemkowski (PD - demokraci.pl) - Unia Europejska to przede wszystkim silne regiony. Unia finansuje tylko duże projekty. Jeśli chcemy być poważnymi partnerami, to musimy robić wszystko, by współpraca pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem stała się faktem i województwo było silne. Służyłby temu układ aglomeracyjny, bo daje szersze pole do inwestowania.

Polityczni „zadymiarze”

„Express” - Silnemu województwu bardziej niż stadionowi chuligani szkodzą polityczni „zadymiarze”, dla własnej kariery podsycający lokalne antagonizmy. Nawet tak czysto symboliczny akt, jak podpisanie umowy na budowę odcinka autostardy A1 pomiędzy Nowymi Marzami i Czerniewicami, podobno wywołał konflikt pomiędzy wojewodą i marszałkiem województwa o to, czy parafki mają być złożone w Bydgoszczy, czy w Toruniu. Obawiać się można, czy przy takim podejściu Kujawsko-Pomorskie doczeka się jeszcze jakiegoś urzędu, instytucji o znaczeniu ponadregionalnym. Na przykład obiecywanych wielokrotnie sądu i prokuratury apelacyjnej.

<!** Image 2 align=left alt="Image 5710" >Teresa Piotrowska (PO) - Mszczą się teraz pewne odstępstwa od reguły, na które zgodziliśmy się w okresie, gdy województwo powstawało - że odgórnie zdecydowano wtedy, iż niektóre urzędy podległe wojewodzie będą się mieściły w Toruniu. Gdyby tak się nie stało, nie byłoby dziś przynajmniej części animozji pomiędzy politykami z obu miast - nie byłoby podstaw do przechwałek i czczych obietnic, w rodzaju: a ja załatwię, że apelacja będzie w Toruniu czy w Bydgoszczy. Przyznam, winię siebie trochę o to, że w 1998 r., kiedy zapadały decyzje o przeniesieniu niektórych urzędów do Torunia, nie udało mi się zebrać sojuszników, aby temu wspólnie zapobiec. Może do tego tematu należałoby powrócić w przyszłej kadencji Sejmu.

Mirosław Krzemkowski (PD) - Przykład sporu o apelację pokazuje, że dżentelmeńska umowa nie zawsze wystarcza. Podejrzewam, że gdyby w okresie tworzenia województwa został spisany regionalny kontrakt, który jasno określałby, jakie obecne i przyszłe urzędy, instytucje przynależne są Bydgoszczy, a jakie Toruniowi, nie byłoby dziś ośmieszającego nasz region przeciągania liny - licytacji, kto ma lepiej położony budynek dla sądu i prokuratury apelacyjnej.

Kto tu zainwestuje?

„Express” - Deprecjonujące nasz region spory mogą także odbijać się na decyzjach gospodarczych. Dla przykładu, ludzie organizujący na terenie Zachemu park technologiczny po cichu ostrzyli sobie zęby na dużego koreańskiego inwestora z branży elektronicznej. Bomba wybuchła niedawno. Okazało się, że owszem, koncern LG wybuduje w Polsce ogromną fabrykę, ale pod Wrocławiem. Co zrobić, by takich rozczarowań Bydgoszcz i region więcej nie przeżywały?

Władysław Markowski (PJKM) - Co tu mówić o ogromnych inwestycjach, skoro nawet znacznie mniejsze uparcie są torpedowane. Mieszkam pod Nakłem. W te okolice, konkretnie na teren parku krajobrazowego w Rozwarzynie, zwożone są od lat tony śmieci. Chciałem tam zbudować bezpieczną dla środowiska spalarnię odpadów, ale rozbiłem się o mur niechęci urzędników - zarówno z lewicy, jak i później z prawicy.

Jan Turski (SdPl - UP - Zieloni) - Są w Polsce gminy, do których inwestorzy ustawiają się w kolejce - np. Niepołomice czy podwarszawskie Łomianki - i są takie, do których nie puka nikt. W znacznym stopniu decyduje o tym infrastruktura. Budowa prowadzącej do portów na Wybrzeżu autostrady A1 i łączących się z nią dróg ekspresowych powinna uczynić Bydgoszcz i region bardziej atrakcyjnymi dla dużych inwestorów. Wykwalifikowani pracownicy, dzięki uczelniom i tradycjom przemysłowym, już są na miejscu. Aby gospodarka ożyła, potrzebne są jeszcze sprzyjające inwestowaniu przepisy i rzutki samorząd. Jeśli decyzja o sprzedaży działki pod dużą budowę będzie się przeciągała w lata, to żaden inwestor nie będzie chciał tak długo czekać. Pójdzie gdzie indziej.

Eugeniusz Kłopotek (PSL) - Inwestycja inwestycji nierówna. Jestem przeciwnikiem sprzedaży działek pod kolejne hipermarkety, które niszczą małe i średnie polskie firmy handlowe, a także - poprzez narzucanie producentom cen poniżej kosztów produkcji - polskich rolników i przemysł przetwórczy.

Tomasz Markowski (PiS) - O tym, gdzie ulokowane zostają strategiczne inwestycje, decyduje lobbing na poziomie ministerstw. PiS, będący przez ostatnie 4 lata partią opozycyjną, nie miał wpływu na decyzje rządu. Teraz, mam nadzieję, układ sił się zmieni i ten nasz lobbing przyniesie efekty. Władze samorządowe muszą się nauczyć, jak pozyskiwać inwestorów. Najczęstsza obecnie praktyka - wydrukowanie ulotki wskazującej tereny pod inwestycje wraz z obietnicą ulg podatkowych - to za mało. Tym się inwestorów nie skusi.

Mirosław Krzemkowski (PD) - Opowiem anegdotę. Przed integracją z UE bydgoska Unia Wolności wystąpiła z inicjatywą budowy w centrum Bydgoszczy symbolicznego Łuku Europejskiego. Usiłowaliśmy pozyskać do współpracy także włodarzy z innych miast regionu. Od jednego z nich usłyszeliśmy jednak „nie”. Gdy spytaliśmy o powód, odparł, że nasza inicjatywa kłóci się z jego programem, którym jest... druga kadencja na stołku. Myślę, że przy takim podejściu niektórych przedstawicieli władzy samorządowej nawet intensywny poselski lobbing na niewiele się zda.

Sławomir Jeneralski (SLD) - Pomyślmy także o pobudzeniu przedsiębiorczości samych bydgoszczan. Są plany, aby w Brdyujściu wybudować port rzeczny. A może lepiej, gdyby powstał on w śródmieściu, w okolicach Wyspy Młyńskiej? Wtedy turyści, np. ci, którzy wkrótce przylecą do nas tanimi liniami, mogliby wynająć barkę i popływać nią przez miasto, przy okazji robiąc zakupy nie w hipermarketach, lecz w sklepikach przy bulwarze.

Szyld to za mało

„Express” - Największym bodaj osiągnięciem parlamentarzystów kończącej się właśnie kadencji było doprowadzenie do powstania Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Na tym jednak rola posłów i senatorów się nie kończy. Uniwersytet należy wspierać, by nie świecił czerwoną latarnią w rankingach. Pozostał też problem przekształcenia ATR w uniwersytet technologiczny.

Teresa Piotrowska (PO) - Uniwersytet Kazimierza Wielkiego ma niewiele lat, by sprostać wymaganiom nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Jest to wyzwanie dla władz, pracowników uczelni, ale także dla samorządu, który musi pomóc zachęcić naukowców do pracy na UKW, a młodzież - do podejmowania studiów na nim. Porażką jest to, iż uniwersytet nie powstał na bazie wszystkich bydgoskich uczelni. Mam nadzieję, że tym, którzy torpedowali ów pomysł, historia wystawi rachunek. Tylko bowiem silne uniwersytety będą miały w przyszłości rację bytu - słabe czeka likwidacja. Oby w Bydgoszczy ten czarny scenariusz się nie zrealizował. A może ATR jeszcze zmieni zdanie i przyłączy się do UKW?

Tomasz Markowski (PiS) - Uniwersytet wypuszcza absolwentów w wielu zawodach, w których trudno obecnie o pracę - dotyczy to historyków, politologów czy filologów. Jest taki dowcip: co mówi politolog bez pracy do politologa, który ma pracę? Hamburgera poproszę. ATR kształci natomiast w zawodach, w których znacznie łatwiej o zatrudnienie. My, posłowie, nie możemy spowodować, że ATR połączy się z UKW, ale myślę, że powinniśmy uczynić wszystko, by ATR stał się wiodącą uczelnią techniczną w tej części Polski. Uniwersytet bydgoski długo jeszcze będzie w cieniu UMK, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie temu, by przyszli inżynierowie z Torunia czy Włocławka wybierali studia w Bydgoszczy, a nie w Poznaniu, Łodzi, Gdańsku czy Warszawie.
<!** Image 4 align=middle alt="Image 5714" >

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Osielsko, Białe Błota, Dobrcz... Informacje na temat frekwencji w gminach

Osielsko, Białe Błota, Dobrcz... Informacje na temat frekwencji w gminach

Tragedia w RPA. Nie żyje małżeństwo lekarzy z Bydgoszczy

Tragedia w RPA. Nie żyje małżeństwo lekarzy z Bydgoszczy

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski