Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opisy awantury podczas kontroli biletów w „jedynce” znacznie się różnią

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Z wyjaśnień przedstawiciela Renomy wynika, że zdarzenie na przystanku przy Gdańskiej miało zupełnie inny przebieg niż opisała je poszkodowana
Z wyjaśnień przedstawiciela Renomy wynika, że zdarzenie na przystanku przy Gdańskiej miało zupełnie inny przebieg niż opisała je poszkodowana Dariusz Bloch
Po naszej publikacji o zachowaniu kontrolera Renomy, firma odpowiada na zarzuty pasażerki, a pasażerka przedstawia swoją wersję zdarzenia.

Reprezentujący Renomę mec. Łukasz Syldatk podkreśla, że zdarzenie, do którego doszło 2 czerwca w tramwaju linii nr 1 na ul. Gdańskie, wyglądało zupełnie inaczej niż przedstawiła je pasażerka. „(...) Po zamknięciu się drzwi tramwaju i ogłoszeniu kontroli biletowej jeden z kontrolerów rozpoczął kontrolę w przedniej części tramwaju, drugi - w tyle pojazdu” - czytamy w piśmie mecenasa. „W okolicy skrzyżowania ulic Gdańskiej i Śniadeckich kontroler ujawnił kobietę podróżującą bez ważnego biletu. Podróżna stwierdziła, że nie zdążyła skasować biletu, w związku z czym kontroler poinformował ją, że bilet należy kasować bezpośrednio po wejściu do pojazdu, gdyż po ogłoszeniu kontroli jest to już niemożliwe, i poprosił o okazanie dokumentu tożsamości, celem wystawienia wezwania do zapłaty. Pasażerka odmówiła okazania dowodu osobistego, po czym skasowała bilet i stwierdziła, że nie ma potrzeby okazywania dokumentu, gdyż dysponuje już skasowanym biletem. Kiedy tramwaj zbliżał się do przystanku „Cieszkowskiego” kontroler stanął w drzwiach, ażeby uniemożliwić podróżnej opuszczenie tramwaju bez uzupełnienia wezwania do zapłaty. Jednak wysiadający podróżni staranowali kontrolera, który został wypchnięty z tramwaju. Podróżna, widząc kontrolera stojącego pod drzwiami tramwaju, usiłowała go odepchnąć, lecz straciwszy równowagę przewróciła się do tyłu i usiadła na schodach tramwaju.”
[break]

Zdaniem mecenasa, kontroler wówczas prosił kobietę, żeby weszła na powrót do pojazdu albo udała się z nim pod wiatę przystanku. „W związku z tym, że podróżna nadal nie chciała okazać dokumentu tożsamości, kontroler wezwał policję” - pisze mec. Syldatk. W tym czasie kobieta miała próbować oddalić się z przystanku, w dodatku w sytuację zaangażował się inny podróżny, który szarpiąc kontrolera spowodował, że cała trójka znalazła się na torowisku tramwajowym. Uspokoiło się dopiero po przyjeździe policji. Świadkiem zajścia miał być drugi kontroler.

Mecenas podkreśla w piśmie, że kontrolerzy mają prawo do naruszenia nietykalności cielesnej podróżnego, który nie ma biletu i nie chce pokazać dowodu osobistego aż do momentu przybycia na miejsce policji.

Co na to pasażerka, Małgorzata H. (dane do wiad. red.)? Odpowiada tak: „Z niepokojem przeczytałam pismo prawnika Renomy, ponieważ opisuje kolejne wydarzenie, które miało miejsce także 2 czerwca 2014 z udziałem prawdopodobnie tego samego pracownika Renomy.
Nie wiem, o której godzinie i jakim numerem tramwaju podróżowała opisana pani, którego pasażerowie staranowali pracownika Renomy, wysiadając z tramwaju. Ja w tym samym dniu ok. godz. 12.00 jechałam w tramwaju nr 1 z dziećmi 6-7-letnimi, które wysiadły na tym samym przystanku, na którym zostałam brutalnie potraktowana przez pracownika Renomy. Najpierw pracownik Renomy wykręcił mi rękę, gdy chciałam skasować bilet, po 15 sekundach od wejścia do tramwaju. I to miejsce wskazuje także prawdopodobnie kontroler Renomy.

Obliczenia: „Tramwaj na ulicach jednokierunkowych i odcinkach dwukierunkowych, gdzie tor biegnie blisko chodnika może rozwinąć prędkość do 15 km/h”. Czyli przy ul. Krasińskiego, wówczas tramwaj znajdował się 100 metrów od przystanku na placu Wolności, na którym wsiadałam i w chwili wkładania biletu do kasownika przy ulicy Śniadeckich, czyli 100 metrów od przystanku minęło 15 sekund, co potwierdza prawnik w swoim piśmie, że pierwsze starcie miało miejsce na wysokości tych ulic. Pani wymieniona w piśmie prawnika została ostrzeżona, że jest kontrola z tyłu i z przodu tramwaju. Natomiast ja jechałam innym wozem tramwajowym, w którym nikt nie słyszał powyższego ostrzeżenia i zostałam zaatakowana przez kontrolera pośrodku tramwaju, przy kasowniku. Za mną też nie było kontrolera.

W tym momencie, czyli po 15 sekundach od wejścia do tramwaju, została mi wykręcona ręka po raz pierwszy. Udało mi się skasować bilet. I chciałam wysiąść z tramwaju, gdyż napastnik był coraz bardziej agresywny. Tramwaj po 300 metrach podjeżdżał do najbliższego przystanku. Jest to odległość między tymi dwoma przystankami. Wysiadając tamta pani zachwiała się wychodząc z tramwaju, ja natomiast zostałam brutalnie popchnięta, po czym pracownik Renomy wykręcił mi drugą rękę i popchnął z całej siły na wiatę tramwajową. Widziało to wielu świadków. Prosiłam o przedstawienie się osoby w granatowej bluzie, lecz on kilka razy powtórzył mi, że ma żonę. Nie było żadnego innego kontrolera w tym momencie. Może tamta pasażerka była otoczona przez dwóch kontrolerów, ale mnie szarpał i uderzał o wiatę przystanku jeden mężczyzna w granatowej bluzie i wielu świadków, którzy byli zszokowani brutalnym traktowaniem, to widziało. Nie wspominając dzieci, które były świadkami przemocy ze strony mężczyzny w niebieskiej bluzie”.
Przypomnijmy, że pasażerka złożyła na kontrolera skargę. Zajmuje się nią Zarząd Dróg Miejskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!