O Łukaszu R. po raz pierwszy można było usłyszeć jesienią zeszłego roku, gdy trafił do aresztu. Sąd obawiał się wówczas, że jako podejrzany może nakłaniać inne osoby do składania fałszywych zeznań. Za tymczasowym aresztem przemawiał też grożąca mu wysoka kara. - pisze Onet.
Jego kłopoty zaczęły się w miejscu pracy, czyli w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Pracował tam jako oddziałowy. Mężczyzna zaprzyjaźnił się z osadzonym tam Robertem.
Łukasz R. zwierzał się nowemu koledze ze swoich problemów. Ten postanowił pomóc mu zza krat i polecił swojej przyjaciółce z Dobrego Miasta, by pozwoliła dorabiać strażnikowi w jej firmie jako taksówkarz. Łukasz R. odwdzięczał się mu przekazując paczki poza przydziałami, a poza tym dzielił się poufnymi informacjami zawodowymi z innymi osadzonymi. Co więcej, według relacji świadków, zaimponował mu przestępczy świat i zafascynował się środowiskiem pseudokibiców. - czytamy w Onecie.
Wszystko niestety uległo zmianie, w chwili gdy Robert zaczął podejrzewać Łukasza R. o romans ze wspomnianą przyjaciółą. Strażnik natomiast zaproponował innemu z osadzonych zamordowanie Roberta. Ten jednak nie chciał się podjąćtego zadania.
W ostatnim czasie Łukasz R. został zwolniony z pracy i postawiono mu oskarżenia o:
- nakłanianie do zabójstwa,
- przekroczenie uprawnień,
- udzielanie nieupoważnionym osobom informacji.
Oskarżony przyznał się prawie do wszystkiego, poza podżeganiem do zabójstwa. Twierdził, że składał taką propozycję jedynie w żartach.
Sąd zinterpretował to jednak inaczej. Skazał Łukasza R. na łączną karę pięciu lat bezwzględnego pozbawienia wolności, grzywnę 8 tys. zł i nawiązkę 10 tys. zł na rzecz Roberta.
- Najniższa kara przewidziana za przestępstwo polegające na usiłowaniu podżegania do zabójstwa wynosi co najmniej osiem lat pozbawienia wolności - wyjaśnia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie na łamach Onetu.
- Jednak w ocenie sądu wymierzenie takiej kary oskarżonemu byłoby niewspółmiernie surowe, biorąc pod uwagę zarówno okoliczności niniejszej sprawy, jak i jego postawę. Sąd zwrócił uwagę na fakt, że Łukasz R. dotychczas nie wchodził w konflikt z prawem, a w trakcie procesu wyraził szczerą skruchę i przeprosił pokrzywdzonego.
Wyrok nie jest prawomocny, a strony mogą się jeszcze od niego odwołać.
Źródło: Onet.pl.
