https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oko na pańskie dziury

Jarosław Reszka
Wprawdzie na łapu-capu, ale dziury w bydgoskich ulicach zaczęły znikać. Pierwsze jaskółki zmian siadły wczoraj na Królowej Jadwigi.

Wprawdzie na łapu-capu, ale dziury w bydgoskich ulicach zaczęły znikać. Pierwsze jaskółki zmian siadły wczoraj na Królowej Jadwigi. Przejeżdżającym przez takie szczęśliwe rewiry zalecam jednak, niczym aspirant z drogówki, zasadę ograniczonego zaufania. To, że kilka wyrw zostało zalepionych, niech nie skłoni do przyspieszenia jazdy choćby
o 10 km na godzinę. Łatanie odbywa się zgodnie ze specyficznym rozumowaniem, nieposiłkującym się tradycyjną logiką kartezjańską. I tak na „Królówce” spotkać można załatane dziury po jednej stronie jezdni, a pozostawione po drugiej - albo nawet w obrębie tego samego pasa ruchu. Po kilkudziesięciu metrach względnie uporządkowanego asfaltu czai się zaś szeroki krater.

<!** Image 2 align=none alt="Image 164519" sub="Instalacja upamiętniająca ofiary zimy 2010/2011 na ulicy Fordońskiej. Fot. Tadeusz Pawłowski">

*

Są na ziemi rzeczy dziwniejsze niż logika łatania dziur. Osobliwie leżą też niedaleko. To cudowne rozwiązania urzędniczych trudności, które wcześniej przedstawiano jako nie do pokonania. Gdy przez Bydgoszcz przetaczać się zaczęła fala krytyki drogowców, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich zwołał w miniony poniedziałek konferencję prasową. Miała ona smak słodko-gorzki. Ulice naprawiane będą, lecz nie szybko. Pierwszy przetarg z firmami świadczącymi takie usługi będzie rozstrzygnięty 18 stycznia. Poprzetargowe procedury potrwają jeszcze parę tygodni i dopiero wtedy można jechać z czarną polewką, jeśli Pani Zima pozwoli. A tu niespodzianka. Asfaltowe kuchnie na ulicach pojawiły się raptem dwa dni później. Cóż takiego wydarzyło się w międzyczasie? Otóż urzędnicy przypomnieli sobie, że w specjalnych sytuacjach można działać niestandardowo i złożyć wykonawcy tzw. zamówienie z wolnej ręki. „Kiedy się chce robić omlety, trzeba stłuc jajka” - powiedział rosyjski polityk Piotr Pahlen do sprzysiężonych przed uduszeniem cara
Pawła I. Cytując te skrzydlate słowa, broń Boże nie domagam się, za przykładem „Gazety Wyborczej”, zgładzenia szefa miejskich drogowców. Nie chcę również, by ktoś mu coś stłukł. Chodzi mi tylko
o to, że ważny cel wymaga czasem działań przykrych, kłopotliwych, bo nierutynowych. Najłatwiej powiedzieć, że się nie da i zasłonić teczką
z przepisami. Jeśli nawet decyzja
o zamówieniu z wolnej ręki nie leży w gestii dyrektora Zarządu Dróg Miejskich, to powinien o nią ostro walczyć z przełożonymi, a nie grać na przeczekanie zamieci. Jak się już ma polec, to lepiej z mieczem w dłoni niż przygnieciony biurkiem. No ale by ginąć z mieczem, trzeba mieć to, co trzeba stłuc, by zrobić omlety.

<!** reklama>

*

Najnowszy raport znanej firmy audytowo-doradczej PricewaterhouseCoopers (nazwa ta powinna zainteresować logopedów jako materiał do ćwiczeń), czyli PwC, pokazał Bydgoszcz z czarnej perspektywy. Pod uwagę wzięto 11 największych miast Polski, a ramach ich oceny - 7 „kapitałów” (instytucje, ludzie, inwestycje, jakość życia, wizerunek, infrastruktura, finanse). Analitycy PwC stwierdzili, że tylko pod jednym względem - jakości życia - Bydgoszcz wznosi się ponad średnią badanej jedenastki. Odpytany przez naszą dziennikarkę na temat oceny raportu prezydent miasta kiwa tylko głową niczym mały Budda. Bydgoszcz jest nieaktywna gospodarczo? „Analizowałem działalność miasta i potwierdzam. Było źle”. Nie tylko inwestorzy są w Bydgoszczy mało aktywni? „Tak, to samo zjawisko występuje w sferze aktywności obywatelskiej. Przedstawiciele wielu środowisk negatywnie ocenili współpracę z urzędem”. Itepe, itede. Gdyby w Bydgoszczy w tym tygodniu wylądował przybysz znad Orinoko, pomyślałby pewnie, że miastem rządzi jakiś kapłan sekty biczowników. Zupełnie inne oblicze prezydenta Bruskiego mogliśmy natomiast obejrzeć w poprzednią sobotę na Gali Mistrzów Sportu
w Warszawie, gdzie odbierał laur dla miasta najlepiej organizującego imprezy sportowe. W przemówieniu podkreślał, że nagroda to efekt... aktywności ludzi: sportowców, działaczy i kibiców. Swoją drogą, ciekaw jestem, co Rafał Bruski odpowie na podobny zestaw pytań za parę lat, gdy w kolejnym wydaniu raportu PwC Bydgoszcz znów wypadnie kiepsko?

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski