Kolejna kradzież, której nie było. W
minioną środę do inowrocławskich policjantów zgłosił się
właściciel mercedesa i powiadomił o kradzieży swojego auta.
Liczył na pieniądze z odszkodowania. Otrzyma pewnie wyrok.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 196323" >
Mężczyzna bardzo dokładnie
opowiedział okoliczności, w których miał zostać skradziony
pojazd. Podał, że przyjechał z wizytą do kolegi, a samochód
zaparkował na niestrzeżonym parkingu w Inowrocławiu. Następnego
dnia rano stwierdził kradzież.
- 30-latek opowiadał to policjantom
tak, by uwierzyli w każde jego słowo. Liczył z pewnością na
pewną sumę z odszkodowania. Niestety przeliczył się, bo
kryminalni weryfikując jego zeznania, informacje oraz zapisy z
posiadanego monitoringu coraz bardziej nabierali wątpliwości co do
prawdziwości zgłoszenia – mówi asp. Izabella Drobniecka z
policji.
Szybko wyszło na jaw, że samochód
wcale nie zginął, a jego kierowca kłamał. Mercedes tymczasem miał
trafić "po cichu" do nowego właściciela. Sprawca
fikcyjnej kradzieży został zatrzymany przez kryminalnych do
wyjaśnienia.
<!** reklama>
Funkcjonariusze postawili mu zarzuty
dotyczące złożenia zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie
oraz za składanie fałszywych zeznań. Teraz może mu grozić do 3
lat pozbawienia wolności.
Zebrany materiał dowodowy wraz z
wnioskiem o zastosowanie środka zapobiegawczego trafił do
prokuratury, gdzie podjęta została decyzja o objęciu 30-latka
policyjnym dozorem.
Policjanci przestrzegają wszystkich przed
podobnymi pomysłami. Funkcjonariusze zajmujący się wykrywaniem
spraw kradzieży samochodów, są w stanie szybko ustalić czy mają
do czynienia z prawdziwym zdarzeniem.