Roman Sz. został skazany na 25 lat wiezienia.
Prokurator stwierdził, że koronnym dowodem zbrodni był wynik badania DNA. Na miejscu zbrodni znaleziono materiał biologiczny sprawcy (plamy krwi na pościeli).
- Oskarżony nie potrafił wskazać motywu zabójstwa.
Prokurator żądał dla Romana Sz. kary 25 lat pozbawienia wolności. - Nie wnioskujemy o karę dożywocia tylko dlatego, ze oskarżony przyznał się do czynu.
Poza tym prokuratura wnosiła o pozbawienie Sz. praw publicznych na 15 lat. - Była to zbrodnia ohydna.
- To zabójstwo było popełnione z zimną krwią. Oskarżony wziął nóż kuchenny, wrócił do pokoju i zadał mojej córce 42 ciosy. Dobijał ją, kiedy upewnił się, że jeszcze żyje - to z kolei ojciec ofiary. Żądał dożywocia i pozbawienia praw publicznych na zawsze. - Powinien być izolowany od społeczeństwa na zawsze. W przyszłości może on zabić kolejną kobietę. I również powie, że zrobił to bez powodu.
Prokurator żądał zadośćuczynienia na rzecz syna ofiary w wysokości 200 tys. zl.
- Wina oskarżonego nie ulega wątpliwości, sprawstwo było bezsporne. Chodzi tylko o wysokość kary. Trzeba zwrócić uwagę na dzieciństwo oskarżonego i wpływ środowiska, w jakim się wychowywał. Jego dzieciństwo było trudne, był wychowywany w warunkach surowych. Matka pochodziła ze środowiska alkoholików. Oskarżony również zaznaczył, że w przeszłości chciał zabić siekierą ojczyma, który zresztą poczęstował Sz. alkoholem, kiedy ten miał 11 lat.
To wszystko wpłynęło na osobowość oskarżonego. Tłumił w sobie agresję. Jednak późniejsze życie było poprawne, był wzorowym obywatelem - mówił z kolei adwokat Lukasz Kaczanowski, obrońca oskarżonego. - Wydając wyrok sąd powinien mieć na uwadze również postawę oskarżonego w czasie postępowania. Współpracował z organami ścigania, przyznał się do czynu, brał udział we wszystkich czynnościach. Wyraził żal wobec rodziców Patrycji G.
Adwokat prosił o karę niższą niż 25 lat wolności. - Kara powinna oscylować wokół 15 lat.
Dodatkowo zaznaczył, że kwota 200 tys. zl jest zbyt wysoka.
Roman Sz. przeprosił rodzinę Patrycji G. na sali rozpraw.
Wyrok zapadnie jeszcze dzisiaj o godzinie 10.30.
W kwietniu ub. roku późnym wieczorem dyżurny policji otrzymał zgłoszenie od zaniepokojonego mężczyzny, który od dłuższego czasu nie mógł się skontaktować z lokatorką na Bocianowie przy ul. Racławickiej. Po siłowym otwarciu drzwi policjanci znaleźli na łóżku martwa 38-letnia Patrycję. Zabójca zadał jej 42 ciosy nożem, najprawdopodobniej wziętym z kuchni. Sprawca upozorował także włamanie do mieszkania.
Chwilę potem zatrzymano 42 letniego Roman Sz. Przed bydgoskim Sądem Okręgowym odbyła się dziś druga rozprawa.
- Po obserwacji w Areszcie Śledczym w Szczecinie rozpoznaliśmy u oskarżonego uzależnienie od alkoholu oraz osobowość nieprawidłową - stwierdziła dr Iwona Niedzielska, biegły psychiatra. - Nie znaleźliśmy jednak żadnych przesłanek w rozumieniu przepisów Kodeksu Karnego, które wpływałyby na poczytalność Romana Sz., uznając jednocześnie, że w trakcie czynu istotnym czynnikiem wpływającym na jego działania i kontrolę emocji oprócz osobowości był wypity alkohol.
Biegli rozpoznali u oskarżonego bardzo wysoki stopień agresji. Jego osobowość tłumaczyli zajściami z okresie dzieciństwa, kiedy to - jak zeznał - był bity przez matkę, a ojczym nadużywał alkoholu i stosował przemoc wobec rodziny.
Przed sądem stanęła także Ewa B., matka oskarżonego. Twierdziła, że syn był spokojny i skryty, ale od momentu, kiedy go z powodu kradzieży wyrzuciła z domu - a miał wtedy 30 lat - nie wie, co robił, kontakty były sporadyczne. Przyznała też, że kiedy miał 21 lat "dostał od niej" - uderzyła go, bo ja zdenerwował swoim zachowaniem.
Wcześniej biegły z zakładu medycyny sądowej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy potwierdził, że w czasie sekcji zwłok na ciele ofiary znaleziono 42 rany pochodzące od narzędzia, którym mógł być nóż. Rany znajdowały się w rejonie szyi, karku, przyległych do nich częściach ciała; były także na głowie. Obrażenia spowodowane ranami były przyczyną śmierci z powodu wykrwawienia i uduszenia się krwią.