- Straty ludzi żyjących z turystyki będą ogromne. Turyści przez wiele lat nie będą wędrować szlakami turystycznymi przez Bory Tucholskie, bo lasy i szlaki przestały istnieć - wyjaśnia Tadeusz Frymark z Regionalnego Oddziału PTTK Szlak Brdy” w Bydgoszczy, przewodnik turystyczny i znakarz szlaków województwa kujawsko-pomorskiego. - Zdecydowana większość znaków jest na drzewach, a te nawałnica powaliła. Nie można więc dojść w ciekawe miejsca i do wielu gospodarstw agroturystycznych. Odwołaliśmy już planowane wcześniej wycieczki w te rejony.
Zamknięli Woziwodę
- Cały ten sezon jest kiepski ze względu na złą pogodę, a tu jeszcze ta tragiczna nawałnica - komentuje Jacek Nakielski, wiceprezes- manager kempingów Woziwoda - Gołąbek nad Brdą, organizator spływów kajakowych. - Mało turystów przyjeżdżało przed nawałnicą, a teraz to już kompletny dramat. Zresztą zabroniliśmy wchodzić na pole namiotowe w Woziwodzie, bo zalegają na nim powalone drzewa, bo mnóstwo jest wygiętych, co grozi złamaniem i upadkiem. Nie możemy ryzykować zdrowiem i życiem naszych gości. Jak dotąd znikąd nie otrzymaliśmy pomocy, ale ja to rozumiem - są ważniejsze rzeczy.
W Woziwodzie nie działa pole namiotowe, nie wolno wodować kajaków, nieczynny jest bar (brak jest prądu). Na szczęście z pola biwakowego w Gołąbku można spływać kajakami.
Jacek Nakielski już teraz wie, że nie będzie w stanie zapłacić Starostwu Powiatowemu w Tucholi 40 tys. zł czynszu za pola biwakowe w Woziwodzie i Gołąbku, i wnioskuje o jego obniżenie. Na razie nieskutecznie.
Ministerstwo Środowiska podaje, że ruch turystyczny na Brdzie jest zamknięty na śródleśnym ocinku od zapory w Mylofie do Żukowa (15,6 km).
Krajobraz po nawałnicy w gminie Złotniki Kujawskie [zdjęcia]
Tną na Kamionce
Tracą także organizatorzy spływów na rzece Kamionce, dopływie Brdy. Nie jest to popularny szlak, ale ceniony wśród wytrawnych wodniaków.
- Na razie spływy kajakowe są niemożliwe, bo w korycie leżą drzewa, a i gości w domkach kempingowych na polanie nad rzeką nie ma, bo nie ma prądu - relacjonuje właściciel firmy „Aldan” w Pile koło Gostycyna (chce zachować anonimowość). - Jednak specjalnie się tym nie przejmuję. Wichura przetoczyła się 200 metrów od mojego domu, więc jestem szczęśliwy. Współczuję natomiast tym, którzy w nawałnicy ucierpieli lub stracili dobytek. Ja nawet nie rozumiem dlaczego wojsko zajmuje się Kamionką skoro w innych regionach są znacznie większe potrzeby.
Dodajmy, że wojsko rzeczywiście tnie drzewo w dolinie tej rzeki, by ułatwić spływ wody.
Powrót do Leśnego Domu
- W okolicach Legbąda wichura zostawiła w krajobrazie borów swoiste kotły. Mój dom szczęśliwie ominęła - mówi Jadwiga Wolińska z osady Koślinka, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego „Leśny Dom”. - Zabrakło jedynie prądu i wody, i w związku z tym musiałam odwołać rezerwacje. Ale już przygotowuję się do przyjęcia kolejnych gości. Muszę stwierdzić, że ten sezon, mimo złej pogody, jest udany, bo ludzie, często z małymi dziećmi, przyjeżdżają tu dla spokoju. Widać, że program 500+ działa. A poza tym jest tu taka cisza, że świdruje w uszach.
W zaklętym kręgu
- Ten sezon trochę sobie odpuściłam. Stawiam raczej na hodowlę bydła i uprawę zboża - mówi Michalina Frymark, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego „Gościniec Przy Kręgach” w Leśnie koło Brus. - Niestety nawałnica zrobiła ogromne straty na polu, uszkodziła też dwie obory i garaż, w którym znajdował się kombajn. Całkowicie powalony jest także mój prywatny las, a to 7 hektarów. Będzie bardzo duży problem z wywózką i sprzedażą tych drzew. Podobny problem ma także wielu innych gospodarzy.
Huragan powalił drzewa m.in. na znajdującym się tuż przy domu pani Michaliny rezerwacie archeologicznym „Kręgi Kamienne”, kryjącym tajemnice pochówków Gotów z I-III wieku naszej ery. A to ważny punkt na mapie turystycznej naszego regionu.
Na kawę do Lubostronia
- Po tym armagedonie ruch turystyczny wzrósł. Ludzie przyjeżdżają, by zobaczyć jak to wygląda, zrobić zdjęcia - mówi Andrzej Budziak, dyrektor Pałacu w Lubostroniu. - Żywioł powalił w parku około 1500 drzew, czyli połowę drzewostanu. Straty są ogromne. Pomaga nam wojsko. Na szczęście nasz piękny zabytkowy pałac ocalał, można go zwiedzać, uczestniczyć w koncertach. Telefonuje do mnie wielu artystów gotowych wystąpić charytatywnie.
Działa też pałacowa restauracja urządzona w dawnej wozowni. Dlatego, tak z czysto biznesowego punktu widzenia, choć to mało pocieszające w kontekście całego dramatu, wpływy rosną. Dyrektor serdecznie zaprasza wszystkich chętnych, choćby na małą kawę. Tylko alejkami po parku nie można na razie chodzić.
Info z Polski - 17 sierpnia 2017 roku.