https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oferują kolegom śmierć

Włodzimierz Szczepański
Diler narkotykowy nie podjeżdża najnowszym BMW pod szkołę, by sprzedawać amfetaminę. Handlarzami są znajomi z klasy czy osiedla.

Diler narkotykowy nie podjeżdża najnowszym BMW pod szkołę, by sprzedawać amfetaminę. Handlarzami są znajomi z klasy czy osiedla.

<!** Image 2 alt="Image 159756" sub="Powyżej kadr filmu akcji wielkopolskiej policji Fot. Nadesłane">Często rozprowadzają narkotyki za darmową porcję dla nich. Rządzi nimi też strach przed zleceniodawcami.

Na chodniku klęczy młody mężczyzna. Głowę pokornie schylił nisko. Obok stoi uzbrojony w pistolet maszynowy antyterrorysta. To fragment kadru z filmu z zatrzymania Patryka K., „Tysona”. Przed kilkoma dniami funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego wpadli do jego mieszkania. Odpowie wraz z przemytnikami z Poznania za wprowadzenie na czarny rynek ponad 21 kg narkotyków.

- Nie stał wysoko w narkotykowej hierarchii, ale z pewnością należał do hurtowników. Obracał większą ilością narkotyków. Na co wydawał pieniądze? Bandyci wydają na bieżąco. Nie są zbyt majętni. Pamiętam jednak, że raz rozbiliśmy grupę, która kupowała drogie wille, luksusowe samochody, biżuterię dla kobiet - opowiada Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

<!** reklama>Takie dochody uzyskuje średni szczebel narkotykowej mafii. Jednak na co dzień młodzi bydgoszczanie mają do czynienia z innym typem dilerów.

- Mit jeżdżącego BMW handlarza, sprzedającego narkotyki pod szkołą, już dawno upadł. Diler to może być kolega ze szkoły czy osiedla. Piętnasto-, szesnastolatkowie rozprowadzają narkotyki, aby mieć porcje też dla siebie. Osoby, które chcą, w ciągu przerwy w lekcjach załatwią narkotyki - mówi Ryszard Częstochowski, psychoterapeuta, pracujący z osobami uzależnionymi.

Zaobserwował, że na bydgoskim narkotykowym rynku pojawiła się heroina. Od zażywania tego specyfiku odstraszała wysoka cena i sposób zażycia. Dożylnie.

- Teraz się ją pali - dodaje Częstochowski.

Jego spostrzeżenie potwierdzają policyjne sukcesy. W lipcu zatrzymali handlarza z 110 gramami heroiny.

Koniec bezkarności

Bydgoscy mundurowi zanotowali do końca września 375 przestępstw narkotykowych. W porównaniu do ubiegłego roku w tym samym okresie było 311 spraw. Wzrosła też liczba wykrytych przestępstw w województwie kujawsko-pomorskim. W ubiegłym roku do końca września było ich 1473, w tym niemal dwukrotnie więcej, bo 2485. Bydgoscy policjanci największe sukcesy odnotowali w lutym. Wtedy m.in. dopadli w Fordonie handlarza z 2,2 kg amfetaminy. W lipcu mieli pięć narkotykowych spraw. W październiku kryminalni zatrzymali 22-latka, jadącego autem na ul. Sowińskiego. Przewoził 800 gramów marihuany o czarnorynkowej wartość 30 tys. zł. Jeden gram marihuany to około 25-30 zł, amfetamina, która staje się nawet polską specjalnością w Europie, jest niewiele droższa. Za podobną ilość heroiny dilerzy biorą 100-120 zł. Ogromną popularnością cieszyły się dopalacze, chociaż były droższe od zwykłych narkotyków, ale ich sprzedaż była legalna. Ich zażywanie również. Po październikowym „nalocie” służb sanitarnych i policji sklepy z nimi zostały zamknięte. Ich właściciele przekonują, że dotychczas legalny handel zostanie wchłonięty przez narkobiznes. Straci na tym też skarb państwa.

Policjanci sprawdzają, czy dopalacze pojawiły się w sprzedaży internetowej. Na razie nie mają takich sygnałów.

- Nie odnotowaliśmy dotychczas przypadku wejścia do tych sklepów. - informuje Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Nie ma litości

Mundurowi obawiają się, że może pojawić się tzw. handel obwoźny. Samochody z reklamami „dopalacze” parkowały pod dyskotekami.

- Dalej można w nich czy też właśnie przed klubami nabyć ecstasy. To taki typowy dyskotekowy narkotyk - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Zdaniem specjalistów, w Bydgoszczy może być od 5 do 10 tys. zażywających amfetaminę.

- Rozmiary narkotykowego handlu trudno ocenić. Złapani przestępcy mówią niewiele, bo tajemnicą poliszynela jest, że boją się osób stojących wyżej w tej hierarchii przestępczej. Podkreślmy, to jest przestępczość zorganizowana - tłumaczy Dariusz Bebyn z prokuratury Bydgoszcz-Północ.

Z przestępcami narkotykowymi do czynienia mają też śledczy nadzorujący południową część Bydgoszczy. - Diler nie handluje z powodu złej sytuacji materialnej. To przestępca, który często na sumieniu ma też inne złe uczynki. Tu nie może być dla nich litości - przekonuje prokurator Włodzimierz Marszałkowski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski