W tym tygodniu pożegnaliśmy jednego z
najbardziej znanego, lubianego i bezinteresownego mieszkańca Żnina.
Miał 79 lat.
Zmarł 30 lipca, a w jego śmierć
trudno uwierzyć. Na pozór zwykły kominiarz, w rzeczywistości
życzliwy człowiek. Znali go zarówno młodzi, starsi i najstarsi
mieszkańcy. Ci pierwsi poznali go podczas pieszych pielgrzymek na
Jasną Górę, dokąd wędrował ponad 15 razy. Raz z grupą
„Promienistą” raz z Biało-Czerwoną. Wiedział co to
cierpienie. Przed laty pochował zmarłą nagle żonę Basię, o
której pięknie opowiadał i syna Marcina, artystę wykładającego
na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu.
<!** Image 2 align=none alt="Image 176684" sub="Dwa lata temu Antoni Stosik po raz ostatni szedł pieszo na Jasną Górę. Pielgrzymkowy krzyż nigdy mu nie ciążył. Fot. Maria Warda">
-Pan Antoni był człowiekiem do tańca
i do różańca – wspomina Małgorzata Jurczyk – Lubił się
bawić, ale też modlił się z niezwykłym zapamiętaniem. To z
pewnością nie przypadek, że zmarł w dniu kiedy pielgrzymi szli na
Jasną Górę. Jeszcze dwa lata temu wędrował z nami, teraz
wyruszył na swą ostatnią pielgrzymkę-.
Tomasz Wysocki, położył na trumnie
pana Antoniego pielgrzymi kapelusz. Mszę pogrzebową odprawił
ksiądz Stanisław Talaczyński, proboszcz parafii pw. Najświętszej
Marii Panny Królowej Polski.-Pielgrzymi modlą się za spokój duszy
pana Antoniego – powiedział kapłan.