https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obiad gnije na trawniku

Katarzyna Idczak
Ulica Hetmańska. Pod płotem kościoła ktoś podrzucił kawał mięsa - różową nóżkę świniaka. Zbierają się gołębie, ale jaki gołąb poradzi sobie z surowizną?

Ulica Hetmańska. Pod płotem kościoła ktoś podrzucił kawał mięsa - różową nóżkę świniaka. Zbierają się gołębie, ale jaki gołąb poradzi sobie z surowizną?

<!** Image 2 align=right alt="Image 137048" sub="Ten kawał mięsa ktoś rzucił ptakom... Fot. Dariusz Bloch">To nie pierwszy taki widok w tym miejscu. Już wcześniej leżały tu resztki z obiadu - ziemniaki z buraczkami i kawałeczki schabowego.

- Problem w tym, że trudno przyłapać sprawcę na gorącym uczynku, bo proceder trwa kilkanaście sekund - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy bydgoskiej Straży Miejskiej. - Ale zanieczyszczanie miejsc publicznych jest karalne. Strażnicy mogą pouczyć taką osobę, wypisać jej mandat w wysokości 50 złotych. W przypadku, kiedy mamy zeznanie świadka, który wskaże winnego, sprawa trafia do sądu i kara może wzrosnąć nawet do 500 zł.

Chociaż na każdym osiedlu w mieście jest takie miejsce, gdzie na trawnikach jedzenie pleśnieje i rozkłada się, bydgoscy strażnicy nie mają wielu zgłoszeń o takich zdarzeniach. Jest jakby publiczne przyzwolenie na bezmyślność sąsiadów, którzy dokarmiają w ten sposób zwierzęta i jednocześnie stwarzają niebezpieczeństwo dla ludzi.

<!** reklama>- Psująca się żywność to źródło potencjalnego zagrożenia. W procesie rozkładania działają mikroorganizmy, które mogą wytworzyć, na przykład salmonellę, pleśń czy bakterie gronkowca - ostrzega Maria Pławska z Oddziału Żywności, Żywienia i Przedmiotów Użytku w Państwowym Wojewódzkim Inspektoracie Sanitarnym w Bydgoszczy.

Wystarczy stanąć na takim kawałku chleba i łatwo przynieść choróbsko do domu. Dlatego tak ważne są higiena i... wycieraczka przed drzwiami. Również nie bez przyczyny sanepid narzuca na lokale gastronomiczne obowiązek utylizacji wszelkich resztek pochodzenia zwierzęcego.

Dworcowa 67. W piwnicach domu karmiciele kotów wynajmują specjalne pomieszczenie, gdzie w miseczkach serwują dania główne - suchą karmę i jedzenie z puszki, a do popicia ciepłą wodę. Jednak przed wejściem na podwórzu leży i cuchnie inna „uczta”.

- Nagminne jest to, że mieszkańcy kamienicy i okolic podrzucają nam flaki, resztki mięsa i głowy dużych ryb. Czasem nawet zrzucają je w woreczkach foliowych prosto z okna. Zwierzęta tego nie jedzą, a my musimy sprzątać. Latem obsiadają to muchy - opowiada pani Helena, która od 30 lat prowadzi w bydgoskim Śródmieściu akcję dokarmiania kotów. - Niektórzy myślą, że zwierzę może jeść wszystko, a to nieprawda. Bywa, że takie resztki wywołują u kota poważne zatrucie pokarmowe. A kiedy w dziąsło wbije mu się kość, to już nic nie je i umiera z głodu.

Bezpańskie psy w mieście połaszą się na nieświeżą szynkę ze starej kanapki i obślizgłe wycinki surowego mięsa. Głodne zjedzą wszystko, co nie znaczy, że wyjdzie im to na zdrowie. - Psy, w przeciwieństwie do kotów, jedzą łapczywie. Nawet te, które mają właściciela i pełną miskę w domu, wychodzą na spacer i często zachowują się jak odkurzacz. To niebezpieczne. Wbrew pozorom, psy nie powinny jeść kości, a ludzkie jedzenie wcale nie jest właściwym pokarmem dla zwierząt - tłumaczy Irena Bujalska-Łęgowska, prezes Bydgoskiego Klubu Przyjaciół Zwierząt „Animals”.

I wreszcie ptaki. Gołębie nie ruszyły opisanej świńskiej nóżki, ale nawet chleb, którym się zajadają, nie jest dla nich właściwym pożywieniem. - Pieczywo ma w sobie sól i masakruje wątrobę i narządy ptaków. Chleb zaspokaja głód, ale skraca im życie. Najlepiej kiedy sypniemy im ziarno, makaron albo ryż - radzą animalsi.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski