Kilka dni temu pani Anna ze Świecia, matka trzyletniego Tomka, realizując receptę zamiast Furaginu otrzymała specyfik o nazwie Furosemid.
- Byłam zdziwiona, że zamiast Furaginu dostałam Furosemid i zapytałam, czy na pewno taki lek przepisano na recepcie. Farmaceuta potwierdził. Aby się upewnić, skontaktowałam się telefonicznie z pediatrą mojego dziecka. Lekarz powiedział, że tak jak do tej pory zapisał Furagin i że pomyłka aptekarza mogłaby kosztować dziecko życie - mówi pani Anna.
Po co ten szum?
Skontaktowaliśmy się z gdańską apteką, w której doszło do pomyłki.
- Znam sytuację. Przeprosiliśmy matkę dziecka. Nie rozumiem tego całego szumu medialnego, tym bardziej, że na szczęście nic złego się nie stało - powiedział farmaceuta i odmówił przedstawienia się. Rozmówca nie chciał również podać nazwiska właściciela apteki. Polecił tylko, aby dzwonić następnego dnia wieczorem, około godz.18.00. Tak też uczyniliśmy.
Właściciel apteki, zarzekał się, że o zaistniałej sytuacji dowiedział się dopiero po telefonie z „Expressu Świecie”. - Dokładnie sprawdziłem. To niemożliwe, żeby taka sytuacja mogła się zdarzyć - podkreślał.
Apteka przeprasza
Kiedy kierownik dowiedział się, że farmaceuta poprzedniego dnia w rozmowie z „Expressem” przyznał się do pomyłki, obiecał, że porozmawia na ten temat ze swoim pracownikiem i odpowiednio zareaguje. Niestety, nie mieliśmy okazji ponownie porozmawiać z farmaceutą, bo nie przyszedł w tym dniu do pracy. Według uzyskanej informacji rozchorował się.
Matka dziecka zawiadomiła telefonicznie aptekę o zaistniałej pomyłce. Usłyszała słowa przeprosin od farmaceuty i właściciela apteki.
- Nic by mi z tych przeprosin nie było, gdybym zaczęła dziecku podawać lek - mówi wzburzona kobieta.
Trzyletni Tomek z powodu choroby nerki bierze codziennie pół tabletki leku o nazwie Furagin. Mieszkanka Świecia zrealizowała receptę w aptece w Gdańsku, gdzie wybrała się w odwiedziny do swojej matki