Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O dwóch takich, co ukradli słońce

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Nie udawajmy, że jest inaczej. Że traktujemy ich zwyczajnie, normalnie, dokładnie tak, jak każą nam zasady, wartości, Pan Bóg i polityczna poprawność. Bo przecież tak naprawdę bywa zupełnie inaczej. I nawet nie chodzi o to, że skazujemy ich na permanentną dyskryminację, choć pewnie niekiedy również.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Nie udawajmy, że jest inaczej. Że traktujemy ich zwyczajnie, normalnie, dokładnie tak, jak każą nam zasady, wartości, Pan Bóg i polityczna poprawność. Bo przecież tak naprawdę bywa zupełnie inaczej. I nawet nie chodzi o to, że skazujemy ich na permanentną dyskryminację, choć pewnie niekiedy również.

Po prostu z reguły stawiamy ich poza granicami, które wyznaczają przesądy, litość i niechęć. Ot, tacy dzisiejsi pariasi w rozpędzonym świecie, ludzie z jakichś tam powodów odstający od średniej, a więc automatycznie wykluczeni. W „Nietykalnych” spotykamy ich dwóch. Tak różnych od siebie, że bardziej nie można. I tak idealnie się uzupełniających, że aż trudno uwierzyć.

<!** reklama>A mnie za to wcale nie jest trudno uwierzyć, że Francuzi znowu zaskoczyli nas świetną komedią, bo w ostatnich sezonach zdarzyło im się to już parę razy. Komedią, która jest smaczna, dowcipna i całkiem niegłupia, do tego bez silenia się na tłuste dowcipasy. To opowieść bez infantylnego rechotania, ale i bez kłaniania się politycznej poprawności, maślenia i pudrowania. Pokazuje nam się tu bowiem portrety ludzi i środowisk spoza głównego nurtu, bez grania płaczliwością, choć też bez tej irracjonalnej lekkości, która nie pasuje do naprawdę ciężkich spraw.

Weźmy choćby te portrety... Okazuje się, że można pokazać coś soczyście, ale bez kabaretowych przerysowań. Jeden z bohaterów jest kaleką z klasy wyższej. Ma masę pieniędzy i mur zbudowany z tych wszystkich patologii i rytuałów swojej sfery, momentami pustej jak wydmuszka po jajku Faberge. Drugi to chłopak z czarnego getta, typowego francuskiego blokowiska. Jasne, że jest jakby wyjęty ze stereotypu, ale - nie czarujmy się - te stereotypy też nie biorą się przecież z powietrza. Chłopak pochodzi ze środowiska, które kompletnie inaczej rozumie funkcjonowanie społeczeństwa, w którym choćby życie na koszt innych to nic wstydliwego, a wręcz przeciwnie. Jednocześnie ten chłopak potrafi być tak bezceremonialnie szczery, kiedy widzi nadęcie klasy średniej i wyższej, że śmiejemy się razem z nim, trochę śmiejąc się przecież też z naszych własnych aspiracji...

A oglądamy opowieść o pewnym milionerze i murzyńskim złodziejaszku, którzy dzięki sobie nawzajem zaczynają nowe życie. Bogacz po wypadku jest sparaliżowany od szyi w dół, Murzyn zgłasza się na opiekuna tylko po to, żeby dostać kwit do pośredniaka, że się starał. Dostaje jednak pracę i zaczyna się niezwykła relacja obu panów. Różni ich wszystko - co innego jedzą, inaczej się ubierają, słuchają innej muzyki, szukają innych rozrywek. Łączy ich tylko to, że w nowoczesnym społeczeństwie obaj są wykluczeni. Może dlatego w zachowaniu „opiekuna” jest przyjaźń, a nie litość, a życie obu robi się coraz bardziej słoneczne.

„Nietykalnych” oparto na autentycznej historii. Nie wiem, czy bardzo ją podkolorowano, ale jak zawsze taka opowieść skłania mnie do dociekań, dlaczego u nas zamiast jakichś „Kac Wawów” nie powstanie coś takiego. Tak bezpretensjonalnie zabawnego i wzruszającego zarazem. Bo że gdzieś tam i na polskiej ziemi zdarzają się podobne historie, nie mam żadnych wątpliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!