Do tragedii doszło 17 sierpnia. 28-letnia Kinga S. zeszła pod wodę sama, wbrew obowiązującym przepisom. Jej przyjaciele zapewniają, że dziewczyna nie wykazywała żadnych oznak upojenia.
<!** Image 2 align=right alt="Image 95285" sub="Do tragedii doszło w sierpniu w zalanym wodą piechcińskim kamieniołomie, wykorzystywanym przez płetwonurków. Cztery brygady strażaków i płetwonurków poszukiwały Kingi S. / Fot. Szymon Cieślak">Dariusz Mańkowski, prokuratur rejonowy w Szubinie informuje, że sekcja zwłok Kingi S. wykazała, że miała ona 2,17 promila alkoholu w organizmie. - W tej sytuacji okoliczności śmierci zmieniają się diametralnie - mówi Dariusz Mańkowski. - Powołaliśmy biegłego do zbadania przyczyn tego wypadku. Czekamy na zwrot dokumentów.
Wyniki badań zaskoczyły właścicieli firmy Sea Explores, która zajmuje się nurkowaniem. Bazą, gdzie stworzono idealne warunki dla płetwonurków, jest zalany wodą kamieniołom, dzierżawiony od kombinatu Lafarge w Piechcinie. To w nim po raz ostatnie weszła do wody bydgoszczanka, która miała uprawnienia płetwonurka.
- Jestem zszokowana - mówi Agnieszka Józefiak, współwłaścicielka Sea Explores. - Naprawdę nic nie wskazywało na to, aby Kinga była pod wpływem alkoholu. Przy tylu promilach człowiek się zatacza, a ona zachowywała się naturalnie. Nie wiem, gdzie do tego mogło dojść, bo na terenie naszej bazy nie pije się alkoholu.
<!** reklama>Jak już informowaliśmy, kobietę do kamieniołomu podwiózł Maciej Jurek. - Mówiliśmy jej, że nie powinna nurkować sama, ale ona uparła się, aby zejść pod wodę w pojedynkę i zrobiła to - powiedział Maciej Jurek w dniu, kiedy wyłowiono zwłoki kobiety. On także nie może uwierzyć, że Kinga S. była pijana.
- Jej śmierć była dla nas bardzo bolesna - mówi. - Do głowy by mi nie przyszło, że ona jest nietrzeźwa. To jest niemożliwe. Nie wierzę w wyniki tych badań. Przecież przy tak dużym upojeniu, nie byłaby w stanie chodzić, a ja widziałem, jak wchodziła pod wodę. Zrobiła to wbrew zakazowi.
Świadkowie zdarzenia uważali, że przyczyną śmierci kobiety był najprawdopodobniej nadmierny balast. Nie zadziałał także system wypornościowy w skafandrze. Ich zdaniem, był to nieszczęśliwy wypadek. Prokurator zapowiada wnikliwe dochodzenie.
Agnieszka Józefiak i Maciej Jurek podkreślają, że regulamin nie pozwala nurkować w pojedynkę. Przyznają jednak, że sporo osób łamie ten zakaz. - Nic na to nie możemy poradzić - twierdzą. - Ludzie mają uprawnienia płetwonurków i są dorośli. Nie możemy zakuć ich w kajdanki i przywiązać do drzewa.