https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Numer musi mieć wdzięk

Katarzyna Kaczór
Na castingu trudno uniknąć nerwów, choć wszyscy zapewniają, że chcą się jedynie pobawić, coś przeżyć. W ostatnim czasie w regionie odbyły się dwa przesłuchania.

Na castingu trudno uniknąć nerwów, choć wszyscy zapewniają, że chcą się jedynie pobawić, coś przeżyć. W ostatnim czasie w regionie odbyły się dwa przesłuchania.

<!** Image 2 align=left alt="180" >Największe twórcze zamieszanie zapanowało w bydgoskim Teatrze Polskim. Do rosyjskiego dramatu „Plastelina” poszukiwano młodych, najlepiej o wyglądzie „mieszczącym się” w przedziale 15 - 20 lat. Zgłosiła się prawie setka marzących o sławie. Młodzież wystawała pod teatrem kilka godzin, niektórzy bardzo chętnie udzielali wywiadów dla radia i prasy. Zainteresowania większość wymieniała podobne: aktorstwo, sztuka, muzyka...

Słynne numerki

- Mam na imię Anna, należę do koła recytatorskiego, lubię tańczyć i śpiewać, kocham zwierzęta. Mam 17 lat - sylabizowała do mikrofonu przejęta dziewczyna.

Podeszłam do grupki stojącej tuż przy schodach. - Ćwiczysz przy lustrze? - zapytałam stojącej z brzegu nastolatki.

- Robię miny do lustra i w ogóle się wygłupiam, bo to podobno rozluźnia rysy twarzy - odpowiada.

Pozostali członkowie przepytywanej grupy przyszli pod teatr „na leszcza”. Nie ćwiczą dykcji, nie robią głupich min. Oni też chcą się tylko zabawić w aktorstwo.

Pracownicy teatru rozdali ankiety, kwestionariusze, fragmenty „Plasteliny” i słynne na każdym przesłuchaniu „numerki”.

- Przypnijcie je sobie przed wejściem na casting - zawołała rozdająca. Reżyser Grzegorz Wiśniewski zaprosił w końcu wszystkich na scenę.

Sport i Internet

- Ręka w górę, kto nie skończył 18 lat! - krzyknął. Podniosło się sporo rąk. - Panie na prawo, panowie na lewo! - komenderował gromadką. - A teraz wychodzimy wszyscy i zapraszam pojedynczo, kolejna osoba ma się przygotowywać do wejścia. Będzie szybciej.

Numerki od jeden do ponad osiemdziesiąt z niepokojem wyczekiwały na swoją kolej. Przy stole jurorskim zasiadł, m.in. reżyser, aktorzy Dorota Androsz, Krystian Wieczorek. Zresztą ekipa sprawdzająca zmieniała się w ciągu trzech dni przesłuchań.

- Interesuję się sportem, literaturą i Internetem - dobiegł cichy głosik zza białej linii na scenie.

- Głośniej poproszę i konkretnie. Nic więcej nie ma pani do powiedzenia o sobie? - drążył Grzegorz Wiśniewski.

„Numer” ochoczo i rezolutnie odpowiedział: - Internetem, bo codziennie siedzę na czacie, sportem, bo leżę na kanapie i przeskakuję z kanału na kanał sportowy, a literaturą, bo lubię czytać książki.

Jury wybuchnęło śmiechem.

- Dziękujemy pani.

Energetyczni

Za chwilę na środku sceny stanęła długowłosa, uśmiechnięta blondynka. Przedstawiła się z wdziękiem.

- Czy może pani podbiec do drzwi wyjściowych? - zażyczył sobie reżyser. Przesłuchiwana podbiegła. - Trudno tak na obcasach - tłumaczyła po powrocie. - To proszę zdjąć buty - zripostował G. Wiśniewski. Dziewczyna pobiegła boso.

I tak przez wiele godzin, przez trzy dni. Jeszcze nie wiadomo, które osoby się zakwalifikują.

- Mamy wszystkich nagranych na kasetach video - powiedział po wszystkim reżyser. - Będziemy się zastanawiać. Ogólnie nie lubię atmosfery przesłuchań. Trzeba zmuszać ludzi do pokazania charakteru, do pozbycia się schematu. Dużo przychodzi recytatorów przyzwyczajonych do „szerokiego gestu” i patetycznego tonu, a przecież najważniejsza jest naturalność, wdzięk. Jak wspomniałem, czasem trzeba dokopywać się do osobowości. Z drugiej strony młodzież jest energetyczna, pracując z nimi można naładować akumulatory.

Będzie ciężko

Dlaczego niektórym podczas castingu zlecane są drobne ćwiczenia aktorskie?

- W teatrze ważne jest nie tylko słowo, ale i koordynacja ruchowa. Poprzez ruch ujawniamy ograniczenia, których nie widać, gdy się „tylko” mówi. Ciało musi być elastyczne, nie może być sztywne. Zachwyciła nas pewna osoba z Warszawy. Wydawało się nam, że jest aktorką. Powabna, z wdziękiem, piekielnie zdolna. Sądzę, że ktoś mądry już z nią pracował.

Reżyser Wiśniewski zapowiedział, że prawdopodobnie zorganizuje warsztataty dla „castingowców”. Czyli, że przyszli aktorzy epizodycznych rólek zostaną dodatkowo porządnie „przeczołgani”. Kto pojawi się na scenie? O tym dowiemy się prawdopodobnie po wakacjach. Jedno jest pewne. Tych, którzy zostaną współpracownikami Teatru Polskiego czeka chyba najciekawsza arytstyczna przygoda w życiu. Nawet jeśli będzie bardzo ciężko.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski