Na taki casting wybrałam się w związku z nowym projektem filmowym pt. „300 minut”. Pomysłodawcą akcji jest młody człowiek, bydgoszczanin Jakub Jaworski.
<!** Image 2 align=left >Zdjęcia rozpoczynają się w lipcu. Reżyser potrzebuje około 70 statystów. Główne role są już dawno obsadzone, ale kto powiedział, że epizodyczna „siedząca piąta” nie jest warta uwagi, zwłaszcza że ma do wypowiedzenia niewielką kwestię.
- Scenariusz przewiduje wiele takich małych ról, niektóre są także z tekstem - mówi członek komisji przesłuchującej, aktor Wiesław Kowalski. I do takiej roli właśnie startuję. Każdy z uczestników castingu miał za zadanie przygotować fragment scenariusza Davida Lyncha „Mulholland Drive”, fragment „300 minut” oraz dowolny wiersz, skecz lub piosenkę.
- Proszę stanąć na białej linii, za chwilę rozpoczniemy - wydawał polecenia W. Kowalski. W tym czasie Jakub Jaworski ustawiał kamerę, gdyż każda prezentacja była nagrywana. Wszystkiemu przyglądał się trzeci członek jury, Filip Barche, związany z łódzką „Filmówką”.
I zaczęło się. O dziwo, wcale się nie bałam. Nie było jak w „Idolu”, nikt nie czekał na pomyłkę czy jakąkolwiek wsypę.
- Dobrze, a czy teraz może pani to przeczytać jak kobieta zrozpaczona, załamana, na granicy płaczu. Start.
Pozostał jeszcze wiersz lub skecz. Niestety, o tej części przesłuchania zupełnie zapomniałam. Szybko odgrzebałam w pamięci wiersz Władysława Broniewskiego: „Kiedy przyjdą podpalić dom...”.
Można odetchnąć z ulgą. Egzamin z aktorstwa zakończony. Pozostaje mi jeszcze czekać na werdykt.
- Widzę jakiś potencjał - stwierdza z namysłem Wiesław Kowalski. - Nie było to białe czytanie, pojawiła się próba interpretacji, ale trzeba jeszcze nad tym popracować. Być może znajdzie się dla pani jakaś rólka. A jak wypadła reszta? Jury zdradziło kilka szczegółów: - Niektórzy tekst mówili tak, jakby gazetę czytali - relacjonuje Jakub Jaworski. - Inni podawali tekst bez dobrego akcentowania, bez logiki. Pewna para przy słowach „Nienawidzę cię...” rzuciła się sobie na szyję.
- Najgorzej, gdy ktoś nie ma pojęcia o byciu na scenie, a próbuje usilnie być aktorem - mówi Wiesław Kowalski. - Dziewczyny grają aż do przesady, aż do śmieszności. Przyszły do nas natomiast dwie starsze panie, bardzo interesujące, naturalne. Jedna z nich pasuje bardzo do roli siostry oddziałowej. O wszystkim zadecydujemy wieczorem i... zadzwonimy.
Telefon rzeczywiście zadzwonił. Po drugiej stronie słuchawki odezwał się Jakub Jaworski: - Gratuluję pani. Dostała pani rolę urzędniczki biurowej w Czechach. Otrzyma pani tekst w języku czeskim wraz z zapisem fonetycznym. A zatem do zobaczenia.