„Koniec miłości” Pascala Ramberta z udziałem Katarzyny Herman i Juliusza Chrząstowskiego - to właśnie ten spektakl będzie pierwszą premierą bydgoskiego teatru w sezonie 2018/2019. Sztukę reżyseruje Dorota Androsz, doskonale znana bydgoskiej publiczności aktorka, która przez parę lat była członkiem zespołu Teatru Polskiego. Teraz wraca do naszego miasta, by zadebiutować jako reżyserka.
Katarzyna Herman i Juliusz Chrząstowski na bydgoskiej scenie...
Jak sama mówi, tekst Ramberta ciężko włożyć w jakiekolwiek ramy. - To dwa niezwykle długie i emocjonalne monologi - mężczyzny który chce się rozstać i kobiety, która na to rozstanie reaguje - tłumaczy. - Tu nie ma komunikacji w tradycyjnym jej rozumieniu, bo oni, których kiedyś łączyła przepełniona namiętnością, wielka miłość, nie prowadzą na scenie dialogu. Jest jednak wymiana gestów, emocji, energii.
- To było dla nas bardzo trudne, ale jednocześnie arcyciekawe przedsięwzięcie - mówi Katarzyna Herman. - Jesteśmy trochę jak alpiniści, związani jedną liną. Bardzo od siebie zależni, ale jednocześnie pozbawieni możliwości rozmowy. Każde z nas inaczej widzi nasze wspólne życie, inaczej pamięta poszczególne wydarzenia, inaczej reaguje. Gdy pierwszy raz przeczytałam tekst Ramberta [wystawiany dotąd w 30 krajach świata - przyp. red.] byłam zachwycona, miałam ciarki na plecach. Mam nadzieję, że udało nam się zinterpretować go w taki sposób, że i publiczność poczuje dreszcze.
Katarzyna Herman i Juliusz Chrząstowski na bydgoskiej scenie. Premiera "Końca miłości" [zdjęcia]
- Ja z kolei byłem przerażony - przyznaje Chrząstowski. - Nie wierzyłem, że da się to przełożyć na scenę.
Premierę zaplanowano na tę sobotę o godz. 19. Kolejne spektakle będą do obejrzenia jeszcze 9, 28, 29 i 30 września. I właśnie pod koniec września w Bydgoszczy na jeden dzień pojawi się sam Rambert. Będzie można się z nim spotkać, a potem także obejrzeć jego filmy.
„Koniec miłości” to jedynie wstęp do bogatego programu tego sezonu teatralnego, bo już tydzień po premierze czeka nas kolejna. - 15 września zaprosimy Państwa do jednego z hangarów Wojskowych Zakładów Lotniczych na „Motyle”, spektakl dla dzieci w reżyserii naszej aktorki Emilii Piech - mówi Łukasz Gajdzis, dyrektor TP. - A 5 października rozpoczniemy tegoroczny Festiwal Prapremier, którego dwoma głównymi wątkami będą 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości i rocznica uzyskania przez Polki praw wyborczych.
Jak zaznacza szef TP, budżet tegorocznych Prapremier może się zbliżyć do miliona złotych. - Mamy dotację miejską, ministerialną, udało nam się także zdobyć dofinansowanie marszałkowskie oraz sponsorów - mówi. - Dokładamy do tego kolejne cegiełki i dzięki temu ten festiwal będzie jeszcze lepszy od poprzedniego.
W czasie 10 festiwalowych dni zobaczymy 11 spektakli, w tym kolejną, trzecią już premierę TP, czyli „Sprawa. Dzieje się dziś” na podstawie pierwszego w Polsce feministycznego tekstu - więcej na ten temat w kolejnych wydaniach „Pomorskiej”.
A co jeszcze będzie się działo w tym sezonie? - Chcemy, by nadchodzący rok skupiał się na podejmowaniu dialogu ze środowiskami opiniotwórczymi, zaangażowanymi społecznie, ale nie tracąc myśli, że teatr to przede wszystkim dom sztuki - mówi Gajdzis.
- I tak: w listopadzie zaprosimy na spektakl „Wampir” na podstawie melodramatu Władysława Reymonta w reżyserii Tomka Węgorzewskiego, w lutym na niezwykle ważną, aktualną propozycję Artura Pałygi i Pawła Łysaka, a w kwietniu na sztukę w reżyserii Michała Siegoczyńskiego na podstawie książki „Inna dusza”, za którą Łukasz Orbitowski dostał w 2015 roku „Paszport Polityki” - wymienia szef TP. - Rozpoczynamy też - wraz z Niemcami i Francją - międzynarodowy projekt edukacyjny, w czasie którego 18-osobowa grupa nastolatków będzie jeździć po Europie i zastanawiać się nad jej kondycją.
„Klątwa” w Teatrze Powszechnym. Polska to łatwy cel dla „objazdowego skandalisty”