Mity, legendy i baśnie mówią o olbrzymach. Nawet Biblia wspomina o jednym z nich, Goliacie Filistynie. Olbrzymy jednak rzeczywiście istnieją. Nawet, jak Chińczyk Bao, największy człowiek świata, układają sobie normalne życie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 61634" sub="Bao Xishun i Xia Shujuan w tradycyjnych ślubnych strojach. ">56-letni Chińczyk Bao Xishun, wpisany w zeszłym roku do Księgi rekordów Guinnessa jako najwyższy człowiek świata, nareszcie znalazł wybrankę serca i w połowie lipca wziął z nią ślub.
Liczący 2,36 m wzrostu Bao zasłynął w ubiegłym roku uratowaniem dwóch delfinów. Walenie z jednego z chińskich oceanariów połknęły kawałki plastku, które uwięzły w ich przewodach pokarmowych. Nie było czasu na operacyjne usunięcie zagrożenia, delfiny się dławiły i mogły lada chwila zdechnąć. Wtedy do akcji wkroczył Bao, który swoją najdłuższą ręką świata wyciągnął z przełyków waleni groźne dla ich życia kawałki syntetyku. Tę spektakularną akcję nagłośniły w świecie chińskie media.
Bao jest pasterzem, ale od lat dorabia epizodami w filmach i rozmaitymi występami publicznymi. Urósł gwałtownie, gdy miał kilkanaście lat. Odbywając zasadniczą służbę wojskową, zaraz po przeszkoleniu, trafił do armijnej drużyny koszykówki. Nie miał jednak serca do sportu i po zakończeniu służby wrócił w rodzinne strony.
Bao Xishun po raz pierwszy związał się węzłem małżeńskim dopiero teraz, bo nie mógł znaleźć żony - jego postura wzbudzała strach w niewysokich Chinkach. Olbrzym przez wiele lat zamieszczał ogłoszenia matrymonialne w prasie i Internecie, okazało się jednak, że przyszłą żonę Bao ma tuż pod bokiem. Wybranka najwyższego człowieka świata urodziła się w tym samym mieście, co on, w Chifeng.
Wybranka olbrzyma to Xia Shujuan, licząca 29 lat sprzedawczyni mierząca 168 cm. Xia jest więc o połowę młodsza i o jedną trzecią niższa od Bao.
<!** Image 3 align=left alt="Image 61634" sub="Robert Wadlow, najwyższy człowiek świata wszech czasów.
">Nagłośniony przez media ślub odbył się w turystycznej miejscowości w okolicach Erdos w Mongolii Wewnętrznej. Bao, pochodzący z tej chińskiej prowincji, wziął tradycyjny mongolski ślub. Zgodnie z tradycją, pan młody poszedł do ślubu w błękitnym jedwabnym stroju ze złotymi ozdobami, a panna młoda wystąpiła w różowej szacie i czerwonych butach.
Ślub Bao i Xia wykorzystano do celów reklamowych. Na weselu wszystko, od trunków po buty pana młodego, zostało sfinansowane przez rozmaite firmy. Jedna z nich, jako prezent ślubny, przekazała koc z wielbłądziej wełny o długości ok. trzech metrów, aby pan młody miał nareszcie czym się okryć w trakcie snu. Na tym nie koniec, bo Bao Xishun będzie ze swego nazwiska czerpał jeszcze więcej korzyści.
- Bao, jako najwyższy człowiek świata, stanie się marką turystyczną. Będzie swoim nazwiskiem lansował wypoczynek w turystycznych ośrodkach Mongolii Wewnętrznej - oświadczył Xin Xing, agent olbrzyma.
Gorzej wiedzie się drugiemu co do wielkości współczesnemu wielkoludowi, mierzącemu 230 cm Mohamedowi Husajnowi Hekalowi. Żyje on w egipskim miasteczku Qena i jest, tak jak Bao, pasterzem. Jest też w podobnym wieku, co chiński olbrzym - ma 54 lata.
<!** reklama right>Hekal zawodowo pasie kozy i większość czasu spędza na odludnych pastwiskach. Jest analfabetą. Nie ma żony ani dzieci, bo jego wzrost odstrasza kobiety z okolicy. W mieszkańcach Qena, którzy znają go od dziecka, mimo nadnaturalnej postury nie budzi lęku. Tamtejsi mówią, że Mohamed jest jak przerośnięte dziecko i sąsiedzi często go wyśmiewają.
Świat usłyszał o Hekalu dopiero we wrześniu 2004 r., gdy nowy burmistrz Qena zajął się sprawami bytowymi olbrzyma. Polityk ściągnął media i publicznie przekazał olbrzymowi buty, które miejscowy szewc wykonał na koszt podatników - Mohamed ma stopy długie na prawie pół metra, a takiego obuwia próżno szykać w supermarkecie. Nie jest pewne, czy akurat buty były Hekalowi potrzebne do szczęścia, bo przez całe życie, jak wielu egipskich pasterzy, chodził boso.
Tak zwane 5 minut Mohameda Husajna Hekala przeminęło. Ten niezbyt bystry analfabeta nie ma takich perspektyw na medialną karierę, jak Bao Xishun, który posiada nawet swego agenta. Nie będzie sławny, ani bogaty. Nie jest też Hekalowi pisany los dawnych wielkoludów, których chętnie zatrudniano w cyrkach i wędrownych menażeriach. Tradycja jarmarków, na których pokazywano za pieniądze rozmaite dziwa, od kobiet z brodą po olbrzymów, odeszła w niepamięć.