Zarząd żnińskiej spółdzielni mieszkaniowej nie obawia się nowej ustawy o spółdzielczości, choć teraz za nadużycia można łatwiej trafić za kratki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 3234" >Najwięcej pretensji członkowie spółdzielni mają do zarządu za zbyt mało - w stosunku do potrzeb - remontów . Wiadomo, że są i inne bolączki, ale ludzie nie okazali się na tyle odważni, aby walczyć o swoje interesy.
Mało remontów
- Działalność spółdzielni oceniłbym na czwórkę. Osobiście żadnych zastrzeżeń nie mam i nie słyszałem, aby zarząd wdawał się w jakieś afery czy kłótnie z ludźmi. Mam świadomość, że wiele inicjatyw rozbiło się o brak pieniędzy - uważa mieszkaniec bloku przy ulicy Spółdzielczej.
Zdzisław Goliński, kierownik żnińskiej spółdzielni, zapewnia, że wraz z zarządem i radą nadzorczą zrobią wszystko, aby dostosować dotychczasowy statut do nowej ustawy.
- Mamy na to 12 miesięcy. Wczoraj obradowało w tej sprawie prezydium rady. jest gotowy 18-stronicowy projekt, w którym zapisaliśmy wszystkie poprawki i zmiany do statutu. Będzie wiele zmian - informuje Goliński. Przyznaje, że prywatnie nie jest zadowolony z nowej ustawy.
Trudniej wykluczyć
Daje ona bowiem szerokie uprawnienia członkom spółdzielni, a ogranicza jej władzę. Kierownikowi nie podoba się szczególnie zapis dotyczący wykluczenia z prawa członka spółdzielni
- Do tej pory jeśli ktoś nie płacił czynszu można go było natychmiast wykluczyć. Teraz wykluczenie może nastąpić jeśli ktoś naruszył prawa członka umyślnie. W praktyce osoba uchylająca się, może tłumaczyć, że chce płacić, ale nie ma pieniędzy i nic jej nie będzie można zrobić - ubolewa Zdzisław Goliński.
- Zgodnie z nową ustawą większe prawa będzie miał członek spółdzielni od zarządu i rady nadzorczej. Nie mamy podstaw do obaw. W naszej spółdzielni wszystko było zawsze jawne. Każdy członek miał wgląd do dokumentów. Myślę, że jeśli wszyscy będą rozumieli, że są współodpowiedzialni za kondycję spółdzielni to nie będzie źle - mówi z nadzieją Kazimierz Jańczak, prezes zarządu spółdzielni.