Jerzy Serwiński stracił posadę dyrektora Centrum Edukacji Kultury Fizycznej i Sportu UKW. Twierdzi, że stały za tym zakulisowe zagrywki i domaga się przywrócenia do pracy.
Serwiński to człowiek od wielu lat związany z uczelnią przy Chodkiewicza, współzakładał klub Beanus’70, do dziś kieruje Stowarzyszeniem Absolwentów. Rektor UKW powierzył mu funkcję dyrektora nowo powstającego Centrum Edukacji Kultury Fizycznej i Sportu. Zadaniem Serwińskiego było przygotowanie nowoczesnego kompleksu do działania.
<!** reklama>
W lutym rektor UKW Janusz Ostoja-Zagórski wręczył Jerzemu Serwińskiemu wypowiedzenie. Zwolniony dyrektor poczuł się pokrzywdzony. Złożył pozew w sądzie pracy. Zaczęła się też korespondencja z rektorem. Pojawia się w niej osoba Arkadiusza Słowińskiego, kanclerza UKW. To on, zdaniem Serwińskiego, miał stać za jego zwolnieniem.
„Na Kolegium Rektorskim przyjął Pan jednostronną informację Kanclerza, że w Centrum dzieje się źle i ja nad tym nie panuję (...) jest mi niezmiernie przykro, że mój wizerunek, nie tylko w środowisku Uczelni, ale również miasta, jednym Pana podpisem został zniweczony. Sądzę, że w tej chwili będę pierwszą osobą, która odważy się głośno mówić o tym, że za rządów obecnego Kanclerza UKW wśród wielu pracowników panuje strach i niepewność jutra, a działania Kanclerza często zmierzają do wyeliminowania niewygodnych jemu ludzi i zastępowania ich swoimi bliskimi” - pisał do rektora pod koniec lutego br.
Jerzy Serwiński zarzuca kanclerzowi Arkadiuszowi Słowińskiemu, że wydał bez konsultacji z nim zgodę na prowadzenie zajęć sportowych w Centrum dla „Szkoły NATO”, czym wprowadził chaos w harmonogramie. Naukę córki kanclerza w szkole NATO ma pokrywać uczelnia. Kanclerz miał też zatrudnić swojego ojca w portierni centrum, a ponadto korzystać wraz z córką z basenu jeszcze przed dopuszczeniem obiektu do eksploatacji. Pojawia się też zarzut wchodzenia w obuwiu do basenowej strefy czystości.
W odpowiedzi na swoje pisma Serwiński otrzymał z kancelarii radcy prawnego Wojciecha Chojnowskiego wezwanie „do zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji” na temat kanclerza Słowińskiego, grożące procesem o naruszenie dóbr osobistych oraz karnym - za pomówienie. Pismo zostało sporządzone na... czerwonej kartce.
Arkadiusz Słowiński stwierdził, że sprawa dotyczy wizerunku uczelni i odesłał nas do rzecznika UKW Piotra Kwiatkowskiego.
- Sprawa zatrudnienia ojca pana kanclerza ma związek z odwołaniem pana Serwińskiego. W dniu, w którym firma oddawała nam centrum sportu, nie była gotowa organizacja pracy. Trzeba było w trybie nagłym zapewnić nadzór przez osobę z odpowiednimi uprawnieniami. W związku z tym, że tata pana kanclerza ma takie uprawnienia, także przeszkolenie BHP, i pracował w sąsiednim budynku, został ściągnięty do centrum na zastępstwo - wyjaśnia Kwiatkowski. Dodał, że szkoła NATO jest jednostką uczelnianą, może prowadzić zajęcia w centrum, a pracownicy uczelni są zwolnieni z części opłat. Pozostałym zarzutom rzecznik zaprzeczył.
Na 16 lipca zaplanowana jest rozprawa w sądzie pracy z powództwa Jerzego Serwińskiego.