Niemedalowa przeszłość

Michał Sztybel, najmłodszy miejski radny, nie chce, aby Medal Kazimierza Wielkiego za zasługi dla miasta Bydgoszczy trafił w ręce Felicji Gwincińskiej, seniora wśród naszych rajców.

- Taki wybór deprecjonuje wartość tego medalu, wręczanego największym bydgoszczanom - uważa radny PiS. - Nigdy dotychczas nie zdarzyło się, że medal rada przyznawała osobie, która w niej zasiada. Ważny jest też wątek ideologiczny - nie kryje Michał Sztybel. - W uzasadnieniu wniosku napisano, że Felicja Gwincińska zasiadała w Wojewódzkiej Radzie Narodowej w połowie lat 80.

<!** reklama left>To wystąpienie zbulwersowało radnych. - Nigdy nie było tak, że o kandydaturach dyskutowało się na sesji, przyjmowało się je, po oczywistych sporach „kuluarowych”, przez aklamację - mówili radni.

- Nie prosiłam się o medal, nie zabiegałam o niego - odpowiadała Felicja Gwincińska. - To wystąpienie mnie obraża. Oświadczam, że nie przyjmę medalu, jeśli zostanie mi przyznany.

- Nie miałem absolutnie intencji obrażać pani Felicji Gwincińskiej - tłumaczył radny Sztybel. - Nie podoba mi się przede wszystkim uzasadnienie, długo myślałem o tym wystąpieniu, ale uznałem, że tę sprawę trzeba poruszyć.

O propozycji przyznania medalu rozmawiał radny Kazimierz Drozd z przewodniczącą rady, Dorotą Jakutą, która przyjęła tę propozycje z uznaniem. Na sesji również broniła Felicji Gwincińskiej. - Nikt nie kwestionuje zasług pani przewodniczącej dla Bydgoszczy - starała się ratować sytuację.

W głosowaniu nad projektem uchwały nikt się nie sprzeciwił. Trzech radnych, wśród nich sam autor wystąpienia, wstrzymało się od głosu. Kilku radnych PiS-u po prostu nie zagłosowało. Wśród tych, którzy mają wkrótce otrzymać Medale Kazimierza Wielkiego znaleźli się, między innymi, biznesmen Adam Sowa, a w kategorii „instytucja”, Klub Sportowy „Pałac” i Kujawsko-Pomorska Szkoła Wyższa.