Policjanci zginęli podczas przeprowadzania kontroli drogowej w pobliżu Kusel w zachodniej części kraju. - Kontrolujący pojazd powiedzieli dyspozytorowi przez radio, że padły strzały, mówił rzecznik policji, Bernhard Christian Erfort. Ale posiłki nie były w stanie uratować funkcjonariuszy, 24-letniej kobiety i 29-letniego mężczyzny.
Rzecznik Bernhard Christian Erfort dodał, że nie wiadomo, czy funkcjonariusze widzieli coś szczególnego w pojeździe napastników, co chcieli sprawdzić, czy też był to rutynowa procedura. Funkcjonariusze mieli na sobie mundury policyjne i kamizelki ochronne. Policja niemiecka potwierdziła, że funkcjonariusze donosili przez radio o znalezieniu martwej zwierzyny w aucie przed rozpoczęciem strzelaniny.
Młodsza funkcjonariuszka, która studiowała jeszcze w akademii policyjnej, już nie żyła, zanim przybyły posiłki, a jej kolega zmarł wkrótce potem. Policjantka nie zdążyła nawet wyciągnąć broni, kiedy ją znaleziono, napisał tabloid "Bild". Z kolei jej kolega oddał przed śmiercią kilka strzałów.
Sprawcy masakry uciekli, a policja nie miała opisu samochodu, którym jeździli ani kierunku, w którym się udali. Praca śledczych pozwoliła na publikację zdjęcia jednego z podejrzanych o zabicie policjantów, 38-letniego Andreasa Johannesa Schmitta. Mężczyzna prowadzi piekarnię i firmę sprzedającą dziką zwierzynę w mieście Spiesen-Elversberg. Śledczy znaleźli dokumenty identyfikujące podejrzanego na miejscu zbrodni.
Wkrótce potem prokuratura w Kaiserslautern poinformowała o aresztowaniu podejrzanego, a także o zatrzymaniu kolejnej 32-letniej osoby. Nie ujawniono personaliów tej osoby.
Według "Der Spiegel" Schmitt posiadał pozwolenie na broń, ale nie był wcześniej znany władzom z ekstremistycznych zachowań ani zainteresowań. Zastrzelenie dwóch policjantów było szokiem dla Niemców. Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser powiedziała, że okoliczności zabójstwa przypominały egzekucję.
