Niektórzy boją się bardziej śmierci bez sakramentu od zakażenia koronawirusem

Kwestie religii, choć powinny być indywidualną sprawą każdego człowieka, nadal wywołują wiele kontrowersji i publicznych dyskusji. Powody sporów bywają różne. Przez ostatnie miesiące, które zostały zdominowane przez pandemię koronawirusa, wątpliwości budzą także wizyty kapłanów w domach wiernych.

W Toruniu, niektóre parafie zawiesiły na początku pandemii COVID-19 odwiedzanie chorych, obecnie np. parafia na Rubinkowie wznowiła tę posługę. W Diecezji Bydgoskiej, jak nas poinformował ks. mgr Grzegorz Nowak, kanclerz kurii, wszystko odbywa się normalnie.

- Kapłan przychodzi do domu – mówi ks. mgr Grzegorz Nowak. - Stosujemy zabezpieczenia, wszystkie zgodnie z obowiązującym reżimem sanitarnym.

Nie wszyscy wierzą jednak w niezawodność zakazów, w tym w skuteczność zasłaniania nosa i ust oraz stosowanie płynów dezynfekcyjnych.

- W naszej rodzinie na początku pandemii koronawirusa zmarła jedna osoba. Przez kilka wiosennych tygodni mieliśmy w domu hospicjum. Jednak, nie zaprosiliśmy do domu kapłana – wyjawia pan Maciej ze Śródmieścia. - Bywaliśmy wówczas w wielu miejscach zagrożonych zakażeniem, w tym w szpitalach, dużych sklepach oraz przychodniach. Chociaż stosowaliśmy się do obowiązującego wówczas reżimu sanitarnego, to nie chcieliśmy narażać księdza na zakażenie. Poza tym, ksiądz też mógł przenieść koronawirusa z innego miejsca, na przykład ze swojego kościoła. Poczucie odpowiedzialności za żyjących, w naszym przypadku, było silniejsze od potrzeb natury religijnej.

Inaczej postąpiła mieszkanka Torunia.
- Moja obłożnie chora mama nie może się doczekać księdza i przyjęcia Komunii. Jestem przekonana, że podniesie ją to na duchu i da siły do walki z chorobą. Czy ksiądz jest zagrożeniem? Hmmm... Takim samym jak lekarz czy pielęgniarka, którzy do mamy przychodzą. Duchowny w takiej sytuacji sam wiele ryzykuje i trzeba uszanować jego poświęcenie - twierdzi pani Ilona, mieszkająca na toruńskim Rubinkowie.

W bydgoskich szpitalach, najczęściej, nie ma problemu związanego z wizytami kapłanów.
- Mamy księdza na etacie – mówi pracownik jednego z największych bydgoskich szpitali. - Kapłan funkcjonuje tak samo jak lekarze, pielęgniarki, salowe. Zwykle, odwiedza prawie wszystkie części szpitala.

Tak samo pracują np. psycholodzy, który pomagają pacjentom hospitalizowanym na różnych oddziałów. Zasady są takie same dla wszystkich, pomiar temperatury i odkażanie. Przeziębiony pracownik nie ma wstępu do szpitala.

- Wszystko zależy od pacjenta – zapewnia nasz rozmówca. - Nierzadko ksiądz jest choremu bardziej potrzebny niż psycholog. Wiele osób bardziej boi się śmierci bez przyjęcia sakramentu chorych od zakażenia koronawirusem. To sprawa osobistego wyboru.

Warto wyjaśnić, że sakrament namaszczenia chorych winno się przyjmować wtedy, gdy życie chrześcijanina jest poważnie zagrożone z powodu choroby lub starości. W pokoju chorego powinien być przygotowany stół jak na wizytę kolędową kapłana tzn. biały obrus, krzyż i dwie świece, naczynie z wodą święconą i kropidło lub gałązkę nadającą się do kropienia; talerzyk z tamponem waty dla otarcia palców z oleju świętego; może też być nieco soli tub plasterek cytryny. Po obrzędzie watę, sól i cytrynę należy bezzwłocznie spalić.

(MO)