- Ponad 95 procent wypadków związanych z butlami gazowymi to wina złej obsługi i nieszczelności instalacji. Wady samych butli i zaworów są niezwykle rzadkie - mówi Tomasz Reinke, kierownik działu urządzeń ciśnieniowych Urzędu Dozoru Technicznego w Bydgoszczy. - W imię własnego bezpieczeństwa, warto sprawdzić szczelność wszystkich połączeń. I nie robić tego - jak się to nagminnie zdarza - zapalniczką czy zapałkami! Jeśli okaże się, że butla jest niesprawna, a gaz zgromadzi się gdzieś w zagłębieniach, bo jest cięższy od powietrza i dojdzie do zapłonu, wtedy „życzę szczęścia” osobie, która znajdzie się w pobliżu - ostrzega kierownik.
Jak sprawdzić bezpiecznie szczelność butli? Sposób jest banalny - wystarczy pędzel i mydliny wykonane z wody i płynu do naczyń. Każde potencjalne miejsce nieszczelności wystarczy posmarować takim roztworem i poczekać czy nie tworzą się „bąbelki”. - Niestety, nasz rynek napełniania i wymiany butli gazowych nie jest do końca uczciwy. Ciągle zdarzają się sytuacje, że butle napełniane są chałupniczymi sposobami, niekiedy na stacjach benzynowych. Tymczasem uzupełnia się je wagowo - w środku musi być około 15 procent wolnej przestrzeni, a ładując butlę wprost z dystrybutora nigdy nie wiadomo, ile jest go w środku. Przepełnienie jest bardzo groźne, z butli może powstać tzw. „bałwanek”, widoczny sygnał, że nie wytrzymuje ciśnienia - mówi kierownik.
Tanio i bezpiecznie
Tego typu „bałwanki” dość często zatrzymywane są na stacjach wymiany gazu. Zanim tam jednak trafią, są użytkowane przez wiele lat. Bo butla - zanim przejdzie ponowną legalizację - krąży po rynku do 10 lat.
Zobacz:
Pozostałości stawonogów, dżem, który nie jest dżemem. Bulwer...
Znacznie mniej wytrzymałe są zawory, przewody i reduktory. Te każdy posiadacz powinien wymieniać co 4 lata.
- Nie są to drogie elementy wyposażenia, można je kupić nawet w marketach budowlanych. Jednak zarówno butle jak i przewody, powinny pochodzić od renomowanych producentów, podobnie napełnianie gazem powinno odbywać się zawsze w profesjonalnych napełnialniach i powinni robić to przeszkoleni ludzie - podkreśla Tomasz Reinke.
Pamiętajmy, że to sami działkowcy muszą zadbać o swoje i sąsiadów bezpieczeństwo. Nikt do nich nie przyjdzie i nie będzie „z urzędu” zaglądał do kuchni w altanie i sprawdzał, czy butla i przewody są odpowiednio podpięte i nie wydobywa się z nich gaz. Nie zrobią tego na pewno strażacy.
- Przepisy przeciwpożarowe nie mówią o butlach gazowych w altanach i na działach ROD. Precyzują, że w budynkach mieszkalnych - jeśli dostępny jest w nich gaz miejski - nie mogą być użytkowane butle cięższe niż 11 kg - mówi kapitan Aleksandra Starowicz, rzeczniczka KM PSP w Bydgoszczy. - W naszej pracy zdarzenia z butlami gazowymi trafiają się dość rzadko. Wynika to z tego, że są one wykorzystywane głównie w kuchenkach. Jednak coraz więcej osób ma dostęp do gazu z miejskiej sieci albo w ogóle z niego rezygnuje na rzecz kuchenek elektrycznych i indukcyjnych.
Poważne wypadki
Jeśli jednak już dojdzie do wypadku z butlą gazową w tle, zwykle są to poważne wypadki. O szczęściu mówić mogą właściciele nieruchomości, w których wybuchł gaz z butli i nie byli wtedy wewnątrz. W takich wypadkach najczęściej kończy się na zniszczonej nieruchomości, niekiedy - doszczętnie. Jeśli jednak w chwili wybuchu domownicy są w środku, ofiar nie brakuje.
Najgłośniejszym wypadkiem był wybuch przy ul. Kąkolowej w Bydgoszczy, który zniszczył dwa domy szeregowe, a jedna osoba zginęła.
Polub "Express" na Facebooku
Co grozi za palenie śmieciami