Niebezpieczna sytuacja została zarejestrowana 25 lipca przez kamery miejskiego monitoringu. Na nagraniu widać jak kapitan statku pasażerskiego "Danuta", który należy do Żeglugi Gdańskiej nie zastosował się do sygnałów informujących o obniżaniu się kładki na Ołowiankę. Statek o mały włos nie zderzył się z kładką. Ostatecznie "Danuta" dopłynęła Motławą do przystani przy Długim Pobrzeżu.
Opuszczenie obiektu rozpoczęło się zgodnie z harmonogramem o 15.30. Na nagraniu widać jak o godz. 15.31 statek początkowo zwolnił, po czym przyspieszył, by zdążyć przed zakończeniem operacji.
Sprawą zajęła się gdańska policja.
- Zgłoszenie otrzymaliśmy w czwartek. Po obejrzeniu filmu zarejestrowanego przez kamery znajdujące się w pobliżu kładki, od razu rozpoczęliśmy czynności sprawdzające. Wstępnie zdarzenie to kwalifikujemy jako bezpośrednie spowodowanie zagrożenia katastrofy w ruchu morskim. Jest to przestępstwo, za które może grozić kara nawet do 8 lat więzienia – mówi kom. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji. - Po obejrzeniu zapisu z kamer niewątpliwie nasuwa się wiele wątpliwości i zarzutów, co do zachowania się kapitana statku. O zdarzeniu poinformowaliśmy już prokuraturę. Wystąpiliśmy też do Kapitanatu Portu o zajęcie się tą sprawą w ramach ich własnych kompetencji. My z kolei będziemy teraz przesłuchiwać osobę, która kierowała tą jednostką pływającą, będziemy docierać do świadków zdarzenia, będziemy przesłuchiwać także osoby, które obsługiwały tamtego dnia kładkę – dodaje.
Otwarcie kładki na Ołowiankę [WIDEO, ZDJĘCIA]