Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie spoczywa na laurach

Maria Warda
Emerytowana pielęgniarka Pałuckiego Centrum Zdrowia, opieki nad chorym uczyła się w zapomnianym już Policealnym Studium Pielęgniarstwa w Żninie.

Emerytowana pielęgniarka Pałuckiego Centrum Zdrowia, opieki nad chorym uczyła się w zapomnianym już Policealnym Studium Pielęgniarstwa w Żninie. <!** Image 2 align=none alt="Image 220205" sub="Teraz Bożena Wachowiak cieszy się każdym dniem, a wolny czas poświęca wnukom / Fot.: Maria Warda">

Całe życie zawodowe upłynęło Pani przy szpitalnym łóżku chorego. Zawód pielęgniarki to był świadomy wybór?

Niezupełnie. Do pracy w żnińskim szpitalu trafiłam jako bardzo młoda dziewczyna w 1972 roku. Pracowałam w magazynie bielizny. Uczyłam się w Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych. Kiedy kończyłam szkołę, otwarto w Żninie Policealne Studium Pielęgniarstwa. Ówczesny dyrektor szpitala śp. Andrzej Hoffman namawiał mnie, abym zapisała się do tej szkoły. Nie trzeba było mnie długo namawiać. Naukę na pierwszym roku szkoły rozpoczęło około 50 osób, a skończyło 30. Większość wykształconych w nim pielęgniarek znalazło pracę w żnińskiej lecznicy.

To nieprawdopodobne, aby dyrektor namawiał pracownicę magazynu pościeli do dalszej nauki.

Kto pamięta doktora Andrzeja Hoffmana, ten się nie dziwi. To był niezwykły człowiek, który znał każdego pracownika, od sprzątaczki po lekarzy. Każdemu się ukłonił, z każdym porozmawiał, znał problemy swych pracowników i nigdy nie odmówił pomocy. Takiego dyrektora, który był jednocześnie wspaniałym człowiekiem, ani przed nim, ani po nim nie było. To za jego czasów szpital został rozbudowany. Powstało nowe skrzydło i nowe oddziały, potrzeba było pielęgniarek, więc otworzył szkołę. Jej dyrektorem został śp. profesor Hieronim Muszarski. W placówce uczyli, między innymi, lekarze z naszego szpitala i pielęgniarki, wśród nich Lucyna Kowalska.

Dziś już nikt nie pamięta, że w Żninie była taka szkoła

Wykształcono kilka roczników, rynek się nasycił, placówkę zamknięto. Dziś jest nie do pomyślenia, aby zorganizować podobny kierunek w powiatowym mieście. Obecnie pielęgniarki muszą mieć co najmniej licencjat lub tytuł magistra, jednak nie oznacza to wcale, że więcej potrafią. Pielęgniarstwo to zawód wymagający pokory i siły.

Jednak od czasu, kiedy Pani zaczynała swą przygodę zawodową, do teraz wiele się zmieniło. Inaczej wygląda walka z bólem, pacjenci mają bardziej funkcjonalne łóżka. Pojawiły się pieluchy jednorazowego użytku. Czy praca z tego powodu stała się lżejsza?

To wszystko poprawia komfort opieki, ale nie zmienia sytuacji pielęgniarki. One tak jak dźwigały pacjentów, tak nadal muszą ich dźwigać, jak pracowały na nocnych dyżurach tak nadal pracują i będą pracować chyba do końca świata. Postęp medycyny pomógł nam w tym sensie, że kiedyś na przykład pacjent z zawałem serca leżał 6 tygodni w bezruchu i trzeba było przy nim robić wszystko, dziś karetka, która jedzie po takiego chorego do domu, jest wyposażona niczym mały szpital. Prawie od ręki wykonuje się niezbędne badania i podejmuje decyzję, gdzie chory ma trafić. Szybki kontakt z kliniką w Bydgoszczy sprawia, że już tam na niego czeka zespół operacyjny. Jeśli stan nie jest krytyczny, kilka dni po operacji pacjent chodzi samodzielnie.

Ciągły postęp techniczny wymaga nieustającego dokształcania.

Pielęgniarki to osoby, które ciągle muszą się uczyć. Doświadczyłam tego na własnej skórze. Pracowałam w szpitalu na różnych oddziałach, najpierw na ginekologicznym, później na urazowym, intensywnej opieki i na sali operacyjnej. Każdy z tych oddziałów miał inną specyfikę, trzeba się było uczyć, a dzięki temu człowiek się rozwijał. Na końcu ukończyłam specjalistyczne kursy i przeszłam do ratownictwa medycznego. Jako pielęgniarka anestezjologiczna jeździłam „R-ką”. <!** reklama>

Przez lata była Pani szefową Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych. Kiedy szpital bankrutował dała się Pani poznać jako aktywna obrończyni praw białego personelu.

To były bardzo trudne czasy. Ciężko do nich wracać, ale nie sposób zapomnieć, że pan starosta nie był w porządku wobec personelu szpitala, a wybór na dyrektora nikomu nieznanego Leszka Wójtowicza, który działał na niekorzyść upadającej lecznicy, co zakończyło się dla niego wyrokiem skazującym, to po prostu beznadzieja. Nie wiadomo jakby się to wszystko potoczyło gdyby nie zaangażowanie pracowników, którzy nie przyjmowali do wiadomości, że ten szpital może upaść.

TECZKA PERSONALNA

Bożena Wachowiak;

  • Emerytowana pielęgniarka Pałuckiego Centrum Zdrowia.
  • Przez wiele lat pełniła funkcję szefowej Związku zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Żninie. Bardzo aktywnie walczyła w obronie praw białego personelu. Najlepiej odpoczywa czytając dobrą książkę. Wychowała 4 dzieci, 3 synów i córkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!