<!** Image 3 align=none alt="Image 207836" sub="Karetka wiozła Darię po pomoc z Bydgoszczy do Chełmna [Fot. Thinkstock]">
<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Jeszcze przed kilkunastu laty informacja o tym, że ktoś w Bydgoszczy kończy sto lat, była wydarzeniem. Dziś zdarza się, że jednego dnia docierają do redakcji wieści o urodzinach trzech stulatków. Setka na karku przestała być atrakcją. Spowszedniała.
Zastanawiam się, jak pogodzić dwa fakty. Z jednej strony, setki dożywa coraz więcej ludzi, z drugiej - średnia długość życia tak w Kujawsko-Pomorskiem, jak i w Polsce rośnie w żółwim tempie: dla obu płci łącznie osiągnęła dopiero trzy ćwierci do setki. I poza wyjaśnieniami dość oczywistymi (dobre geny, zdrowy tryb życia, unikanie ryzyka) coraz bardziej doceniać zaczynam wpływ... pieniądza. Wprawdzie znane powiedzenie mówi: „Zdrowia nie kupisz”, ale kiedy zdrowia już ci zabraknie, to z choroby musisz się wykupić. Spowszednieli nam staruszkowie zdmuchujący sto świeczek, ale też powszednieją przypadki śmierci pacjentów, którzy nie mieli dość zdrowia i pieniędzy, by chorować. <!** reklama>
Nad historią Darii, o której od tygodnia rozpisują się wszystkie bydgoskie gazety, trudno jednak przejść do porządku dziennego. Tak mnie ta bezsensowna śmierć poruszyła, że zebrałem artykuły na ten temat, porównałem daty, fakty i komentarze.
Daria była dzieckiem, które urodziło się z zespołem Downa. Gdy miała trzy lata, matka oddała ją do Domu Pomocy Społecznej i więcej się nią nie interesowała. W tym roku Daria skończyła 18 lat. Starsza nie będzie. W piątek, 8 marca, dostała wysokiej gorączki, miała kłopoty z oddychaniem. Trafiła do Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii na Seminaryjnej. Tam uznano, że dziewczynę trzeba zaraz poddać intensywnej opiece medycznej, ale w centrum nie ma miejsca. Rozpoczęły się telefoniczne poszukiwania wolnego łóżka z aparaturą do ratowania życia. W mieście pięciu wielkich szpitali ogólnych, w tym większości z dumnym przymiotnikiem „kliniczny” w nazwie, odpowiedniego łóżka nie znaleziono. Najbliższe było w Chełmnie. Daria nie doczekała pomocy, umarła zaraz po przyjeździe do Chełmna.
Przez siedem następnych dni wokół śmierci Darii panowała cisza. Dziewczynę pochowano na Wiślanej i pewnie razem z nią pogrzebano by odpowiedzialność za tę tragedię, gdyby w sobotę, 16 marca, jej tułaczki po szpitalach nie opisała „Gazeta Pomorska”. Oto pierwsze, zamieszczone tam komentarze, odnoszące się do śmierci Darii: „Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy” - zastępca dyrektora centrum pulmonologii; „Do takich przypadków dochodzi rzadko, ale się zdarzają” - rzecznik szpitala im. Biziela; „Nie do uwierzenia” - rzecznik oddziału NFZ, jednocześnie zapowiadając, że fundusz zdrowia zbada sprawę.
Ile może trwać, przy skomputeryzowanych systemach ewidencji danych w szpitalach, sprawdzanie, czy rzeczywiście 8 marca żaden szpital w mieście nie mógł przyjąć umierającej Darii? Okazuje się, że długo. W czwartek w południe, 21 marca, gdy piszę te słowa, wciąż nie ma odpowiedzi na to pytanie. Szybciej, bo już w poniedziałek, głos w sprawie śmierci Darii zdążył zabrać przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. List otwarty na ten temat zaczyna się jak przemówienie na wiecu: „Wydarzenia ostatnich dni, tygodni i miesięcy zdemaskowały prawdziwy charakter publicznej opieki zdrowotnej w naszym kraju”. Z listu dowiadujemy się, że lekarze nie są tu winni, nie są też winni dyrektorzy szpitali. Winny jest rząd, który utrzymuje fatalny system ochrony zdrowia.
Od wtorku, 19 marca, sprawę Darii wyjaśnia także prokuratura. Na marginesie informacji o tym w „Gazecie Wyborczej” wojewódzki koordynator ratownictwa medycznego wygłasza taką oto opinię: „Deficyt stanowisk na oddziałach intensywnej opieki medycznej to nie jest nowy problem”. Tego samego dnia w „Expressie Bydgoskim” rzecznik NFZ rozlicza się z łóżek do intensywnej terapii: w Bydgoszczy jest ich 92.
A jakie wnioski z tych tłumaczeń wyciągnąć może medyczny dyletant, który okoliczności śmierci Darii zna tylko z gazet? Zły jest rząd, zły jest system; dobry jest szpital i lekarz. Szkoda tylko, że ten lekarz, członek zawodowej elity w klinicznym szpitalu, bez specjalnego łóżka nie umie pomóc dziewczynie, która ma wysoką gorączkę i ciężko oddycha. Pora umierać...
Napisz do autora: [email protected]