Zbliżająca się samorządowa kampania wyborcza - jak nigdy dotąd - będzie toczyć się przede wszystkim w sieci. Nieobecni w niej głosu nie mają.
- Ciężar samorządowej kampanii wyborczej przenosi się coraz częściej do Internetu, gdzie aktywność wyborców jest ogromna. Żeby do nich wszystkich dotrzeć, trzeba zdecydować się na aktywne działanie w sieci - nie ma złudzeń poseł Paweł Olszewski.<!** reklama>
Standardy aktywności wyznacza prezydent Konstanty Dombrowicz. Nic w tym dziwnego, bo jest przecież człowiekiem mediów i dawno zauważył, że Internet może być narzędziem, dzięki któremu najłatwiej dotrzeć do ludzi. Ma swój profil na portalu Nasza Klasa, Twitterze i Facebooku. Podobnie promowane są inicjatywy miasta - na przykład starania Bydgoszczy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. W Internecie huczy od informacji, że nad wizerunkiem prezydenta w sieci pracuje kilka osób. Prezydent nie chce komentować tych informacji. Przyznaje jednak, że Internet to środek masowego przekazu. Szkoda, że niektórzy chcą go wykorzystać do obrzucania błotem innych i prowadzenia negatywnej kampanii.
Internauci to potężna siła. Przekonała się o tym posłanka Grażyna Ciemniak, która także ubiega się o wybór na prezydenta Bydgoszczy.
- Prowadzę swój blog. Mam także profil na Facebooku i stronę internetową. Sama przygotowuję teksty, choć bywa, że techniczną stroną, czyli ich umieszczaniem, zajmują się pracownicy. Odkąd to robię, trafia do mnie dziennie nawet kilkadziesiąt maili od internatów w rozmaitych sprawach. Dopuszczam komentowanie moich wpisów, bo uważam, że cenzura nie ma sensu. Co z tego, że wytnę niekorzystną dla mnie wypowiedź, skoro internauta może wybrać każde inne forum, na które nie mam wpływu i zamieścić tam swoją wypowiedź? Uważam, że każdy odpowiada za siebie, a jego wpis pokazuje kulturę wypowiadającego się. Dlatego jedyną rzeczą, której nie akceptuję, to wpisy z wulgaryzmami.