W raporcie o stanie miasta jeden z punktów poświęconych był inwestycji planowanej przy ul. Nakielskiej. – Ma powstać bezpośrednio przy granicy, na której stoją domki jednorodzinne moich rodziców i sąsiadów – stwierdziła Agnieszka Kaute. – To spokojna okolica mieszkaniowa otoczona lasem i zielenią. Inwestycja dotyczy trzech budynków, hal usługowo-handlowych, o łącznej powierzchni zabudowy 4000 metrów kwadratowych – stwierdziła.
Jak mówiła, takie obiekty zakłócają ład przestrzenny w okolicy i mogłyby powstać co najwyżej w Bydgoskim Parku Przemysłowo-Technologicznym. – W najlepszym wypadku będzie to ogromne centrum handlowe. Mogą to być również hale magazynowo-przeładunkowe. Na tym etapie, nie możemy o tym przesądzić – mówiła pani Agnieszka. Każda opcja ma być generowaniem dodatkowego ruchu w okolicy samochodów, w tym ciężarowych i hałasu.
– To inwestycja wysoce uciążliwa. Ma się ona nijak do funkcji mieszkaniowej, jaką pełni dzielnica Prądy - dodała. Nie wiadomo, jak sprawa się skończy, bo trwa postępowanie, ale jak kontynuowała mieszkanka Bydgoszczy, urzędnicy zaczynają rozważać zmiany, w tym zmniejszenie wielkości hal. – To kształtowanie nieładu przestrzennego. Taka inwestycja przyciągnie następne - przestrzegała.
W ciągu 5 dni udało się zebrać 120 głosów oburzonych mieszkańców. To reakcja po piśmie, które otrzymali blisko miesiąc temu od Wydziału Administracji Budowlanej bydgoskiego ratusza. – Zawiadamia się o wszczęciu postępowania administracyjnego (...) w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy dla polegającej na budowie trzech budynków handlowo-usługowych, urządzenia reklamowego, zbiornika retencyjnego i podziemnych zbiorników na gaz płynny wraz z infrastrukturą techniczną na działkach (...) przy ul. Nakielskiej – napisano w dokumencie.
– Nie ma chyba teraz inwestycji, która nie budziłaby jakichś protestów, niektórzy woleliby mieć wszędzie trawę. Procedura administracyjna trwa, natomiast nie jest pewne, czy inwestycję zrealizujemy. Koszty materiałów, finansowania inwestycji i wykonawstwa są tak duże, że stawia to pod znakiem zapytania cały projekt. Jestem jednak przekonany, że jak tak dalej pójdzie, to za pół roku ludzie będą prosić o takie inwestycje, by mieć gdzie pracować – stwierdził wtedy Krzysztof Babiński, inwestor.
– Nie będzie to żadnych hal ani tirów. Plan zakłada budowę osiedlowego centrum handlowego, stąd te 70 miejsc parkingowych. Nawet przy małym dyskoncie zapewnia się klientom 50 miejsc, więc 70 to nie jest dużo – dodał.
