Moment jeden w roku, a skala i zasięg problemów trudnych do ogarnięcia na 365 dni dla tych, których niepełnosprawność dotknęła. Osobiście lub rodzinnie. Rekordy popularności na platformie streamingowej bije teraz znakomity serial „Matki Pingwinów”. Bez zawoalowania mówiący o tym, jak wygląda polska rzeczywistość niepełnosprawnych i ich najbliższych. O kłopotach z dostępem do edukacji, o braku pieniędzy na góry specjalistycznych wydatków, o braku sił, gdy choroba niepełnosprawnych dzieci rujnuje zdrowie i psychikę opiekunów. I o ich niebywałej miłości i oddaniu tym dzieciakom. Siłą filmu jest pokazanie, jak codziennie - nie od święta - funkcjonuje się z OzN (na przykład w przestrzeni domowej czy publicznej). Jak choroba potrafi śmierdzieć, boleć czy powodować wieczne zakłopotanie, bo nie da się przewidzieć, jak na jej przejawy będą reagowali postronni.
Nie wiem, jak oceniają ten serial zainteresowani, bo ta entuzjastyczna ocena jest znowu tylko reakcją kogoś, kto problem widzi z zewnątrz. A problemem jest również to, że ci zdrowi, mający czasem duży wpływ na powstawanie przepisów organizujących życie niepełnosprawnych, nie wiedzą za dużo o ich prawdziwym życiu. Słusznie więc, że hasłem tegorocznego MDOzN jest „Wzmacnianie przywództwa osób z niepełnosprawnościami na rzecz zrównoważonej przyszłości sprzyjającej włączeniu społecznemu”. To, by to oni mieli decydujący głos w swoich sprawach. Mam nadzieję, że wybrzmiało to należycie podczas wojewódzkich i miejskich obchodów w Bydgoszczy.
