Nawet 300 zł dziennie, 5000 zł miesięcznie - tyle można zarobić w gospodarstwach rolnych w Kujawsko-Pomorskiem

Smaki Kujaw i Pomorza SEZON 4 ODC. 27

- Zainteresowanie ofertą jest średnie - mówi rolnik szukający osoby do pracy przy krowach w gospodarstwie rolnym blisko Brodnicy. - Dlaczego? Niektórzy ludzie mają za dobrze, nie szukają pracy.

Popytają, porozmawiają, ale mało kto chce się zdecydować na zatrudnienie i miesięczny zarobek: 4500 - 5000 zł netto, chociaż gospodarz z okolic Brodnicy kusi także bezpłatnym zakwaterowaniem. Co prawda potrzebne jest doświadczenie (obsługa dojarek, dojenie, pojenie krów), ale najważniejsze są chęci do pracy.

I to właśnie gospodarstwa mleczarskie najczęściej szukają pracowników na stałe. W internecie oferty zamieścili m.in. rolnicy z okolic: Bydgoszczy, Żnina, Barcina, z Wójcina.

- Szukam już po raz kolejny solidnego pracownika - mówi właściciel gospodarstwa mleczarskiego z pow. bydgoskiego. - Poprzedni popracował przez kilka miesięcy i zaraz po otrzymaniu ostatniej wypłaty przepadł. Myślałem, że teraz, gdy jest taka inflacja, czasy są trudne i coraz więcej osób ma problemy finansowe, to znajdę pracownika w kilka dni. Już chciałem zdecydować się na pana, który nie ma doświadczenia w rolnictwie, mógłbym go wszystkiego nauczyć, ale on nagle postawił warunek - że będzie kończył robotę o godzinie piętnastej. No jak ja to krowom miałbym wytłumaczyć?

Gospodarze zdają sobie sprawę, że praca na roli do łatwych nie należy. Godziny pracy bywają nienormowane: - Ale to też nie jest tak jak w fabryce przy taśmie, że ciągle coś trzeba robić i na chwilę nie można się od pracy oderwać - dodaje rolnik z pow. żnińskiego.

- W czasie pandemii zainteresowanie pracą było znacznie większe - słyszymy w gospodarstwie w pow. inowrocławskim, które szukało etatowego pracownika w gospodarstwie, traktorzysty oferując 4500 zł miesięcznie. - Jednego pracownika znaleźliśmy, ale chętnie przyjmiemy i drugiego.

Ze znalezieniem pracowników sezonowych jest nieco inaczej.

- Zainteresowanie pracą sezonową jest większe - mówi pan Leszek z Bruków Unisławskich, który oferuje zajęcie przy zbiorze kalafiorów. - Więcej osób chce dorobić, żeby mieć na opłacenie rachunków za prąd albo na węgiel. Niektórzy dorabiają w czasie urlopów.

Gospodarz ma nadzieję, że wszystkie te osoby, które przez telefon deklarowały chęć do pracy, rzeczywiście pojawią się na ich polach. Bo kolejny zbiór kalafiorów rozpocznie się mniej więcej 20 sierpnia. Za godzinę pracy proponuje 17 zł. - Nie trzeba dźwigać, kalafiory po obcięciu odkłada się zboku. Jedyna uciążliwość jest taka, że trzeba się schylać.

Paweł Pączka, prezes Grupy Producentów Owoców Galster w Wierzchucicach (pow. bydgoski) cieszy się, że do pracy sezonowej w ich sadach zgłosiło się przede wszystkim tylu młodych ludzi: - To uczniowie powyżej 16 roku życia i studenci, głównie z Polski, ale i z Ukrainy. Przy zbiorze czereśni zarabiają od 100 do 300 złotych dziennie, średnio - 150 zł. Za kilogram płacimy 1,50 zł, ale czereśnie z niskich drzewek zbiera się szybko.

Prezes grupy obawia się, że podczas zbioru jabłek będzie im trudniej: - Skończą się wakacje, więc nie będzie młodzieży. Poza tym nie wiem, czy będziemy w stanie ponieść koszty zbioru, bo ceny jabłek są „zaczarowane” od kilku lat. Stawki za kilogram jabłek deserowych nie przekraczają złotówki, a w sklepach są kilkukrotnie wyższe.