<!** Image 3 align=none alt="Image 208048" sub="[Fot.: Jacek Smarz]">
O złych korepetycjach i szkolnej demokracji w rozmowie z profesor MARIOLĄ CHOMCZYŃSKĄ-RUBACHĄ, specjalistką w zakresie edukacji moralnej, i prof. KRZYSZTOFEM RUBACHĄ, ekspertem w dziedzinie metodologii nauk społecznych.
Dlaczego potrzebna jest edukacja moralna w szkołach?
M.CH.-R.: Przekazy dotyczące moralności są obecne we wszystkich sferach życia dzieci, docierają do nich ze wszystkich środowisk. Nie pytamy więc, czy edukacja moralna jest potrzebna w szkole, ponieważ ona tam jest. Przekazem moralnym jest i reakcja nauczyciela na ściąganie („Janku, to jest nieuczciwe w stosunku do mnie, twoich kolegów i koleżanek, ponieważ...”), i jej brak, który mówi dzieciom: Wszyscy uczniowie ściągają, niby nie wolno, ale nic się nie dzieje, gdy to robią, więc jest to w porządku. Oba stwierdzenia dziecko czegoś uczą i dzieje się to równie intensywnie w szkole, w domu, w grupie rówieśniczej i w Internecie, wszędzie.<!** reklama>
Jaką mamy gwarancję, że przekaz moralny, jaki dzieci zaobserwują w szkole, nie będzie stronniczy?
M.CH.-R.: Po pierwsze, nauczyciele, nauczycielki, podobnie lekarze, lekarki czy prawnicy i prawniczki, posiedli profesjonalną wiedzę. Zakładamy, że pedagodzy mają świadomość istnienia dwóch zasad, związanych z edukacją moralną, uważanych za uniwersalne: wzajemności i uwzględniania cudzej perspektywy widzenia problemu. Po drugie, właśnie wszechobecność przekazów, dotyczących moralności w sferze publicznej i prywatnej sprawia, że niewłaściwe działanie wychowawcze nauczycieli i nauczycielek czy rodziców jest zawsze konfrontowane przez dzieci i młodzież z innymi komunikatami, jakie do nich docierają. Wyobraźmy sobie piętnastolatkę, która styka się z homofobicznym zachowaniem nauczyciela, mając przyjaciela, który jest homoseksualistą. To złożona sytuacja, w której zachowanie pedagoga może paradoksalnie stać się katalizatorem rozwoju jej otwartości i szacunku dla odmienności. Możliwe jest, że wywoła sytuację odwrotną, ale ta również nie będzie zawieszona w próżni szkolnych przekazów moralnych, a będzie w dalszym ciągu konfrontowana z innymi.
Czy nauczyciel, który stara się przekazać uczniom różne wartości moralne, może być obiektywny?
K.R.: Określenie „obiektywny” nie bardzo się tu sprawdza. Nauczyciele i nauczycielki budują swoją rolę zawodową w oparciu o oficjalne przekazy organizacji społecznej, np. ministerstwa edukacji, programów szkolnych i jednocześnie zawsze do pewnego stopnia je interpretują w oparciu o własne, indywidualne preferencje, choćby światopoglądowe. I prawdopodobnie nie są w stanie przekazywać wielu systemów wartości, jednak w ich rolę jest wpisane oczekiwanie społeczeństwa, że wszystkim uczniom i uczennicom stworzą jednakowe szanse edukacyjne.
M.CH.-R: A mogą mieć wśród nich muzułmanów, ateistów, katolików. Nie jest to zatem problem obiektywizmu, a raczej otwartości i szanowania różnych systemów wartości, czego zdecydowanie od pedagogów należy oczekiwać.
Jak uczyć wartości?
K.R.: Uczenie się moralności nie może być rozumiane jako udział w wykładach czy przyglądanie się sztucznie stworzonym sytuacjom. Codzienność szkoły dostarcza bodźców do rozwoju moralnego, ale te nie zawsze są wykorzystywane przez nauczycieli i nauczycielki. Przyjrzyjmy się na przykład wszechobecnym korepetycjom. Jednym z ich efektów, mających związek z moralnością, jest zdejmowanie z dzieci odpowiedzialności za własne uczenie się. Zgoda na system dodatkowych lekcji może być traktowana jako przejaw wycofania moralnego rodziców i nauczycieli, któremu towarzyszą racjonalizacje i tłumaczenia typu: „Przecież trzeba przygotować dzieci do egzaminów, to przejaw naszej troski o ich przyszłość”. To problem, z którym szkoła zdecydowanie sobie nie radzi. Podobna sprawa - niereagowanie na plagiaty, ściąganie materiałów z Internetu i traktowanie ich jako własnych wytworów wynika z wycofania moralnego szkół, z braku konfrontowania młodzieży z wartościami uczciwości i prawa do własności intelektualnej. Zresztą wycofanie moralne jest zjawiskiem całej naszej kultury, zjawiskiem dość niebezpiecznym.
M.CH.-R.: Jego przejawem są także sytuacje, do których dochodzi na wojnie, kiedy żołnierz tłumaczy: „Ja tylko wykonywałem rozkazy”, ale i używanie eufemizmów dla określenia działań nieetycznych. Zamiast mówić „kradzież własności intelektualnej”, mówimy: „korzystanie z pomocy naukowych”, zamiast o „zabijaniu na wojnie” słyszymy od generałów o „usuwaniu przeszkód z linii frontu”. Należy wykorzystywać naturalne, codzienne szkolne sytuacje do konfrontowania uczniów i uczennic z konsekwencjami różnych zachowań moralnych, z odmiennymi systemami wartości, z uczuciami, które pojawiają się po skrzywdzeniu innych i zdecydowanie walczyć z wycofaniem moralnym tej instytucji.
Napisz do autora: [email protected]
Teczka osobowa
Pedagodzy
Profesor Mariola Chomczyńska-Rubacha, pedagożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zajmuje się krytyczną analizą praktyk edukacyjnych, prowadzi badania nad ukrytym programem szkoły i podręczników, kształceniem nauczycieli, edukacją moralną i seksualną, opisuje rzeczywistość edukacyjną w kategoriach gender, bada poziom dyskryminacji płciowej w edukacji. Jest redaktorką naukową czasopisma „Przegląd Badań Edukacyjnych”.
Profesor Krzysztof Rubacha, pedagog z UMK, jest specjalistą w dziedzinie metodologii nauk społecznych, autorem, m.in., pracy „Schematy płci a realizacja zadań rozwojowych w okresie wczesnej dorosłości”.