Powrót do szkoły w trybie stacjonarnym? Ta decyzja dzieli. Nie tylko rodziców, ale i nauczycieli. Jedni są szczęśliwi z wizji normalnych lekcji w placówkach, bo są już znużeni i zmęczeni nauką zdalną, często na okrągły zegar, kosztem ich domowych obowiązków, własnych dzieci i wolnego czasu. Koronawirusa albo się nie boją albo wierzą w skuteczność reżimu sanitarnego, dystansu, środków dezynfekujących i innych zabezpieczeń.
- Przed wakacjami do szkół wróciła część uczniów najmłodszych klas i dzieciaki do przedszkoli. Jakoś gwałtownego wzrostu zachorowań nigdzie nie było. Zdarzyły się w regionie pojedyncze przypadki. Nie ma się więc czego bać - mówi nauczyciel rzeszowskiej podstawówki. - Trzeba zachować normalność w nienormalnych czasach.
Jednocześnie zaznacza, że rozumie strach starszych koleżanek, które mają problemy z sercem, nadciśnieniem, cukrem i innymi przypadłościami związanymi z wiekiem.
- Dla nas powrót do szkół to ogromny stres - mówia wprost starsi nauczyciele. - Narażanie zdrowia, a nawet życia. Gra w rosyjską ruletkę, uda się albo nie. Kiedy przypadków w kraju i na Podkarpaciu było niewiele, straszono nas, że wirusa w dużej mierze transmitują młodzi ludzie. Teraz liczba zachorowań oscyluje nawet w granicach 500- 900 dziennie i mamy czuć się bezpiecznie? Przecież to jakiś absurd. Brak logiki. Postawienie wszystkiego na głowie. Szczerze mówiąc, zastanawiam się nad odejściem z pracy. Moim znajomi skorzystali z prawa do emerytury i z bólem serca, ale pożegnali się z pracą w szkole. Ktoś powie, że to histeria i, że trzeba zrozumieć rodziców, którzy nie są w stanie tak dłużej funkcjonować. Zgadza się, nie jest im łatwo. Rozumiem ich bardzo dobrze. Tylko nas, ludzi po 55. roku życia, też trzeba w tym wszystkim dostrzec.
Stanisław Klak, prezes podkarpackiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego podsumowuje, że prawie 140 nauczycieli w regionie na swój wniosek postanowiło rozwiązać stosunek pracy i przejść na emeryturę lub świadczenie kompensacyjne. Z różnych powodów, ale także m. in. z obawy o zachorowanie na Covid-19.
- W piątek i sobotę, udzielałem porad prawnych i dzwonili do mnie nauczyciele, czy jeszcze teraz mogą odejść. Najbardziej obawiają się pracy w świetlicach, ale i w internatach, gdzie przebywają uczniowie z różnych klas, grup wiekowych.
Przypomina, że był pomysł ochrony nauczycieli po 55. roku życia, ale nic z tego nie wyszło. Wie, że nauczyciele już zapowiadają ucieczki na chorobowe, czy urlopy na podratowanie zdrowia. Może więc brakować kadry. Na początku miesiąca przedstawialiśmy wyliczenia ZNP, że w podkarpackich przedszkolach i szkołach podstawowych już brakuje 89 nauczycieli, a w szkołach średnich - 97.
- Najlepiej, by uczniowie mieli na lekcjach założone przyłbice - tak szkołom i rodzicom zalecał kilka dni temu Adam Sidor, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie. Po to, aby zmniejszyć ryzyko zarażenia się koronawirusem. To prezes Kłak chwali. Krosno już zapowiedziało, że kupi przyłbice dla każdego ucznia, nauczyciela i pozostałych pracowników.
